Opieka paliatywna – sprawy idą w złym kierunku
Jak zorganizować opiekę paliatywną, aby odpowiadała potrzebom społecznym?
„Jako Towarzystwo Medycyny Paliatywnej w 2012 roku złożyliśmy propozycję wprowadzenia do świadczeń gwarantowanych dziennych ośrodków opieki paliatywnej. W wielu podmiotach sprawujących opiekę stacjonarną są warunki lokalowe, w których byłoby możliwe utworzenie tego typu jednostki. Pozwoliłoby to rozwiązać problem pacjentów, którzy nie są samotni, lecz ich rodziny pracują. W czasie gdy bliscy chorego idą do pracy, pacjent mógłby przebywać na dziennym oddziale, a na noc i weekend wracałby do domu. Ta forma jest znacznie tańsza niż opieka stacjonarna. Dlatego właśnie to rozwiązanie rekomendujemy Ministerstwu Zdrowia, dalsze działania to już powinna być inicjatywa ministerstwa” – przekonuje dr Ciałkowska-Rysz.
Prezes PTMP zaniepokoiły słowa wiceministra Zbigniewa Króla wygłoszone podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia o tym, że zamiast oddziałów dziennego pobytu planowane jest tworzenie jednostek otwartych dla różnych pacjentów. „Jest to złe rozwiązanie, ponieważ pacjenci z postępującymi, zagrażającymi życiu chorobami są zbyt chorzy, aby umieszczać ich z cierpiącymi na schorzenia przewlekłe. Ponadto troska wyłącznie opiekunów i pielęgniarek w ich wypadku nie wystarczy. Ci pacjenci muszą mieć dostęp do lekarza specjalisty medycyny paliatywnej, pielęgniarki, psychologa, rehabilitanta i kapelana” – ostrzegła dr Ciałkowska-Rysz.
Jak dodała, kolejnym wyzwaniem jest rozwijanie form ambulatoryjnych. Obecnie mamy ponad 400 hospicjów domowych, 160 jednostek stacjonarnych, a poradni ok. 140. W jej ocenie poradni powinno być tyle, ile form opieki domowej – przynajmniej jedna w powiecie, zwłaszcza że jest to najtańsza forma opieki.
Dlaczego poradni brakuje? Ponieważ ich finansowanie jest niewłaściwe. „Obecny system umożliwia finansowanie w poradni medycyny paliatywnej tylko jednego rodzaju świadczenia, czyli porady. Niezależnie, jak odbywa się świadczenie: w przychodni czy jest to wizyta w domu pacjenta, kwota finansowania przez NFZ jest taka sama i zbyt niska, by sfinansować za nią wizytę domową. W tej grupie pacjentów zapotrzebowanie na wizyty domowe jest przeważające, dlatego świadczenie w obecnej formie jest deficytowe. Wizyty domowe powinny być wyceniane dwukrotnie wyżej niż porady” – tłumaczy dr Ciałkowska-Rysz.
Ważne jest, aby nie tylko tworzyć, ale także rozszerzyć zakres działania poradni. „Jednym z naszych postulatów jest zamiana »poradni medycyny paliatywnej« na »poradnię medycyny paliatywnej i leczenia wspomagającego«. Postulatem podnoszonym od wielu lat jest możliwość sumowania procedur do osobodnia na oddziałach medycyny paliatywnej i w hospicjach stacjonarnych, chodzi tu np. o możliwość przetoczenia krwi i preparatów krwiopochodnych” – przypomniała. „Obecnie pacjent, który wymaga przetoczeń, musi być przenoszony na oddział specjalistyczny, co w przypadku hospicjów stacjonarnych wiąże się z niepotrzebnym transportem. Osoby z licznymi zmianami w kościach, np. w przebiegu szpiczaka, naraża się na zbędny ból. Jest to problem czysto organizacyjny, który wciąż nie został rozwiązany. Pożądaną zmianą byłoby także rozszerzenie opieki na inne choroby niż onkologiczne. Obecnie np. na liście chorych, którymi się opiekujemy, nie znajdują się pacjenci z niewydolnością nerek w zaawansowanym stadium. Powinni oni trafić także do opieki paliatywnej, ale nie znajdują się na liście chorych, którym to leczenie przysługuje”.
W ocenie prezes PTMP zmiany zaproponowane w projekcie rozporządzenia ministra zdrowia nie do końca idą w oczekiwanym kierunku. „Projekt rozporządzenia wywołał rozczarowanie, a nawet protesty, nie wiemy, jaki będzie ostateczny kształt. W minionych latach tym, o co walczyliśmy w pierwszej kolejności, była poprawa finansowania opieki paliatywnej. To się częściowo udało – od 2017 roku w związku z wejściem nowych taryf mamy lepszą sytuację. Możemy funkcjonować na podstawowym poziomie. Obecnie tak naprawdę chodzi o sprawy organizacyjne, z których tylko niektóre są związane z dodatkowymi kosztami. Rozumiemy, że nie ma pieniędzy na wszystko, ale na początek wystarczą dobra wola i chęć dialogu” – zapewniła dr Ciałkowska-Rysz.
Więcej w majowym numerze „Medical Tribune”