BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
31 sierpnia 2018
Pierwszy bunt dyrektorów szpitali?
Szpitale powiatowe grożą wypowiadaniem umów z NFZ.
Na fali zakończonych sukcesem protestów kolejnych grup zawodowych przyszła pora na dyrektorów szpitali. Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych oraz Związek Powiatów Polskich przedstawiły Ministerstwu Zdrowia wspólne postulaty. W razie ich niespełnienia grożą wypowiadaniem umów. – Dobrze, że się buntują. Popieramy ich i będziemy wspierać – mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Szef OZZL zwraca uwagę na niecodzienność sytuacji: – Do tej pory dyrektorzy kreowali się na tych, którzy zawsze dadzą radę, a pracowników traktowali jak nieodpowiedzialnych roszczeniowców. Dotychczasowe próby współpracy związków zawodowych z pracodawcami nie wypalały, zawsze dyrektorzy rezygnowali – przypomina Krzysztof Bukiel. Przewiduje on, że tym razem także skończy się na groźbach, ponieważ stanowiska są upolitycznione i dyrektorzy posłuchają swoich politycznych mocodawców. Jego zdaniem protest jest jednak potrzebny, aby pokazać istotę problemu polegającą na tym, że pieniędzy w systemie jest za mało, a świadczeń bezpłatnych za dużo.
Czego się domagają zarządzający szpitalami powiatowymi?
Zwiększenia wartości umów na wszystkie świadczenia opieki zdrowotnej wymagające zaangażowania personelu medycznego i niemedycznego – wzrost wycen o co najmniej 15 proc.
Odroczenia wejścia w życie norm zatrudnienia personelu pielęgniarskiego do czasu zwiększenia liczby pielęgniarek w systemie.
Zmiany formy kształcenia podyplomowego lekarzy, która spowoduje, że znaczna liczba absolwentów podejmie kształcenie specjalizacyjne w szpitalach powiatowych, co pozwoli na odnowienie kadry w kolejnych latach.
W razie niespełnienia tych oczekiwań szpitale powiatowe należące do Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych nie przyjmą kolejnych propozycji finansowania świadczeń, w tym w ramach tzw. umowy sieciowej, i podejmą kroki w kierunku rozwiązania umów z NFZ.
– Jeśli ktoś podejmuje decyzje związane ze wzrostem płac, musi mieć środki finansowe na pokrycie ich konsekwencji. Z naszych szacunków wynika, że koszty tych podwyżek znacznie przekroczą to, co proponuje teraz NFZ. Dlatego domagamy się dodatkowych pieniędzy. Koszty funkcjonowania szpitali rosną coraz bardziej, a sytuację pogarsza jeszcze to, że jesteśmy zaskakiwani coraz to nowymi regulacjami, zupełnie niezależnymi od nas – argumentuje Waldemar Malinowski, prezes OZPSP.
Zwraca uwagę, że wskutek podwyżek rośnie zadłużenie szpitali, a finalnie koszty są przerzucane na powiaty. Te z kolei nie mają w swoich budżetach pieniędzy na pokrycie strat szpitali.
Czego się domagają zarządzający szpitalami powiatowymi?
Zwiększenia wartości umów na wszystkie świadczenia opieki zdrowotnej wymagające zaangażowania personelu medycznego i niemedycznego – wzrost wycen o co najmniej 15 proc.
Odroczenia wejścia w życie norm zatrudnienia personelu pielęgniarskiego do czasu zwiększenia liczby pielęgniarek w systemie.
Zmiany formy kształcenia podyplomowego lekarzy, która spowoduje, że znaczna liczba absolwentów podejmie kształcenie specjalizacyjne w szpitalach powiatowych, co pozwoli na odnowienie kadry w kolejnych latach.
W razie niespełnienia tych oczekiwań szpitale powiatowe należące do Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych nie przyjmą kolejnych propozycji finansowania świadczeń, w tym w ramach tzw. umowy sieciowej, i podejmą kroki w kierunku rozwiązania umów z NFZ.
– Jeśli ktoś podejmuje decyzje związane ze wzrostem płac, musi mieć środki finansowe na pokrycie ich konsekwencji. Z naszych szacunków wynika, że koszty tych podwyżek znacznie przekroczą to, co proponuje teraz NFZ. Dlatego domagamy się dodatkowych pieniędzy. Koszty funkcjonowania szpitali rosną coraz bardziej, a sytuację pogarsza jeszcze to, że jesteśmy zaskakiwani coraz to nowymi regulacjami, zupełnie niezależnymi od nas – argumentuje Waldemar Malinowski, prezes OZPSP.
Zwraca uwagę, że wskutek podwyżek rośnie zadłużenie szpitali, a finalnie koszty są przerzucane na powiaty. Te z kolei nie mają w swoich budżetach pieniędzy na pokrycie strat szpitali.