BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Co z obiecanymi od lipca podwyżkami w ochronie zdrowia?
Wciąż 3900 zamiast 4200.
1 lipca minął termin nowelizacji ustawy o wynagrodzeniach w placówkach leczniczych. Choć w tym roku miały być one wyższe dzięki podniesieniu kwoty bazowej, rząd nie zdążył z uchwaleniem przepisów – donosi „Dziennik Gazeta Prawna”.
Podwyżki wynikają z ustawy z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (Dz.U. poz. 1473).
Zgodnie z jej zapisami płace będą podwyższane stopniowo do końca 2021 roku, by osiągnąć oczekiwany poziom w 2022 roku. Płace te ustalane są po pomnożeniu kwoty bazowej przez wskaźnik przypisany danej grupie zawodowej. Docelowo kwota bazowa ma być równa przeciętnemu wynagrodzeniu brutto. Jednak do końca tego roku jest zamrożona na poziomie 3900 zł, a od przyszłego ma być równa średniej krajowej.
Pod presją związków zawodowych resort zdrowia zapowiedział, że kwota bazowa wzrośnie z 3,9 do 4,2 tys. zł od lipca. Resort finansów wyraził zgodę, więc skierowanie projektu do Sejmu i przegłosowanie wydawało się formalnością.
Termin jednak minął, a zmiany kwoty bazowej nie widać. Skąd zwłoka? – nie wiadomo. Sytuacja stała się nerwowa, bo przed wakacyjną przerwą zaplanowane są tylko dwa posiedzenia Sejmu, a do końca kadencji zostały zaledwie trzy.
Dyrektorzy naliczają więc podwyżki od kwoty 3900 zł, a nie od 4200.
Jak mówi w „DGP” Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP), dyrektorzy są zdezorientowani, bo za obietnicami nie idą żadne środki ani akty prawne. Przyznaje jednak, że dyrektorzy byli przygotowani na podwyżki od kwoty 4200 zł.
Przypomnijmy: skutki podwyższenia kwoty bazowej odczują nie tylko lekarze, ale przede wszystkim pracownicy, którzy nie zawarli z ministrem odrębnych porozumień płacowych. Jak informowało wcześniej MZ, od 60 do 90 proc. przedstawicieli tych grup otrzymałoby podwyżki, byłyby to kwoty rzędu 130-320 zł. Skutki noweli pokryć ma w 90 proc. NFZ, a w ok. 10 proc. – budżet państwa.
Teoretycznie pracownicy nie mają powodów do niepokoju, bo tegoroczna nowelizacja ma obowiązywać z mocą wsteczną i należeć im się będzie wyrównanie od 1 lipca. Dopóki jednak projekt nie trafi do Sejmu, sytuacja wygląda niepewnie.