W regulacjach znajdujemy odbicie wrogich wypowiedzi polityków

Naczelna Rada Lekarska wylicza błędy w projekcie walki z COVID-19

Głębokie zaniepokojenie i rozczarowanie – tak prezydium Naczelnej Izby Lekarskiej ocenia przedstawiony w poniedziałek projekt ustawy, która ma ułatwić walkę z gwałtownie rozprzestrzeniającą się w ostatnich dniach epidemią koronawirusa.
– Spodziewaliśmy się wsparcia, zachęty, wzmocnienia. W zamian za to w proponowanych regulacjach znajdujemy odbicie wrogich wypowiedzi polityków, obarczających nasze środowisko odpowiedzialnością za dramatyczną sytuację w ochronie zdrowia. Dostajemy rozwiązania restrykcyjne, dyscyplinujące, dzielące środowisko, prowokujące konflikty wewnętrzne i z otoczeniem, co grozi dodatkowym osłabieniem zaufania do środowiska lekarskiego, a także pozostałych zawodów medycznych – komentuje NRL opublikowany wczoraj projekt ustawy w związku z przeciwdziałaniem sytuacjom kryzysowym związanym z wystąpieniem COVID-19.
Jakie konkretnie zastrzeżenia zgłasza samorząd lekarski?
NIL skrytykował kształt „Klauzuli dobrego Samarytanina”. Faktem jest, że kilka miesięcy temu Naczelna Izba Lekarska zaproponowała projekt takiej klauzuli. Jej celem było zagwarantowanie bezpieczeństwa prawnego medykom, którzy mogliby być kierowani do zadań nieobjętych ich specjalnością. Intencją było zwolnienie ich od odpowiedzialności karnej, cywilnej i zawodowej w razie popełnienia błędu, chyba że błąd został popełniony wskutek rażących uchybień. W poselskim projekcie z 19 października proponuje się zwolnienie jedynie od odpowiedzialności karnej, przy czym pozostawiono niebezpiecznie duże pole do interpretacji i dodatkowe warunki skorzystania z tego zwolnienia – zauważa NRL.
Kolejna kwestia, której samorząd nie popiera, to propozycje zwiększenia liczebności kadr medycznych poprzez uproszczenie procedury przyznawania prawa wykonywania zawodu cudzoziemcom. Już wcześniej tego typu propozycje były oprotestowane przez środowisko lekarskie. W ocenie samorządu ponownie proponuje się drogę na skróty, bez rzetelnej weryfikacji kwalifikacji i z pominięciem dotychczasowych procedur, za co koszty poniosą pacjenci. Ponadto propozycja zakłada „podkupienie” lekarzy z innych krajów, gdzie również walczy się o zdrowie i życie ich mieszkańców.
Samorząd zdecydowanie oprotestował też planowane przesunięcie zadań organów administracji rządowej, jakimi są wojewodowie, do izb lekarskich – dotyczy to kierowania lekarzy do pracy. W opinii NRL jest to zepchnięcie odpowiedzialności za realizację zadań z administracji rządowej na samorząd lekarski, ignorowanie realiów, chociażby braku możliwości operacyjnych izb. Uderza w istotę samorządności i grozi skonfliktowaniem środowiska.
NRL nie zgodziła też na rozwiązania dotyczące uprawnień np. do świadczeń chorobowych czy ubezpieczeń, które nierówno traktują lekarzy i lekarzy dentystów, lekarzy na kontraktach oraz pozostałych pracowników medycznych. To również może wywoływać konflikty wewnątrz środowiska medycznego w czasie, gdy współpraca jest szczególnie ważna. Skonfliktowanym pracownikom trudniej będzie radzić sobie ze wspólnym wrogiem, jakim jest choroba.
Samorząd lekarski zauważa też, że prawodawcy, pisząc projekt, zapomnieli o uwolnieniu lekarzy od nadmiaru biurokratycznych obowiązków.
Zdaje też pytanie, czy tak daleko idących zmian w regulacjach obejmujących ochronę zdrowia nie można było przygotować w miesiącach poprzedzających przewidywany na jesień znaczący wzrost zakażeń i zachorowań.
– Doświadczenie pokazuje, że spodziewana szybka ścieżka legislacyjna nie służy tworzeniu dobrego prawa. Jesteśmy pełni niepokoju, czy nie grozi nam chaos prawny i organizacyjny, który – wbrew nadziejom – jeszcze bardziej skomplikuje sytuację kadr medycznych i instytucji ochrony zdrowia, a w efekcie będzie prowadziło do erozji zaufania do lekarzy i całego środowiska medycznego, co będzie miało katastrofalne skutki społeczne – napisała w oświadczeniu NRL.

id