Białe miasteczko kończy działalność, co dalej?

Komitet protestacyjno-strajkowy zapowiada eskalację protestu

Medycy protestujący w białym miasteczku przed kancelarią premiera zapowiadają zmianę formy protestu. W trosce o własne zdrowie nie będą przekraczali ustawowego czasu pracy na etacie.
O planach poinformowała w piątek rano (29 października) w Radiu Zet Anna Bazydło z Porozumienia Rezydentów. Czy to znaczy, że białe miasteczko zniknie? Nie od razu, ale w listopadzie forma protestu stopniowo zmieni się na bardziej dotkliwą dla organizatorów ochrony zdrowia.
– Przestaje nam sprzyjać pogoda. Powoli zaczynamy przekształcać naszą formę nacisku. Bo też trzeba zaznaczyć, że białe miasteczko było mimo wszystko mało uciążliwą formą, jeśli chodzi o niedobory pracowników – tłumaczyła Anna Bazydło.
Dlatego komitet protestacyjno-strajkowy będzie zachęcał pracowników medyków, aby „zadbali o swoje zdrowie, stawiali siebie i swoich bliskich na pierwszym miejscu oraz nie przekraczali limitowanego etatem czasu pracy”.
Anna Bazydło wyjaśniła, że jeśli lekarze i pielęgniarki nie będą brali godzin nadliczbowych, to ochronę zdrowia czeka zapaść.
Do nieprzekraczania unijnego limitu 48 godzin pracy w tygodniu wezwała lekarzy także Naczelna Rada Lekarska. – Przemęczony lekarz, lekarz dentysta może nie sprostać obowiązkowi działania z zapewnieniem bezpieczeństwa pacjentów, jak i jego własnego. Dlatego oczekujemy od rządzących podjęcia działań zapewniających taki poziom finansowania systemu ochrony zdrowia, który, zabezpieczając potrzeby zdrowotne obywateli, będzie umożliwiał pracodawcom zapewnienie godnych warunków pracy i płacy lekarzom i lekarzom dentystom pracującym w bezpiecznym dla pacjentów oraz ich samych wymiarze czasu pracy – czytamy w apelu rady do lekarzy.
Naczelna Rada Lekarska oczekuje od rządzących zapewnienia godnych warunków wykonywania zawodu, możliwości ustawicznego doskonalenia zawodowego, a także zachowania czasu na życie rodzinne i niezbędną regenerację sił.
Minister Adam Niedzielski jeszcze tego samego dnia nazwał ten apel skrajnie nieodpowiedzialnym. Jego zdaniem wydźwięk komunikatu mówi wprost pacjentom, że nie będą obsługiwani.
Przemilczał jednak fakt, że medycy na próżno zwracają się do ministra i premiera o spotkanie i rozmowę o ich postulatach, czyli niejako sam przyczynia się do eskalacji protestu.

id