Posłowie odstraszą lekarzy od przyjmowania kobiet w ciąży?

W chwili, gdy trwa wyjaśnianie śmierci 30-letniej kobiety, pacjentki w 22 tygodniu ciąży, której płód był nieodwracalnie uszkodzony, posłowie zajmą się projektem przewidującym drakońskie kary za aborcję.
Obywatelski projekt przygotowany przez ruchy pro-life trafił do Sejmu 22 września. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek skierowała go 28 października do pierwszego czytania.
Przewiduje on zmiany w Kodeksie karnym, np. dodanie definicji: „Dzieckiem jest człowiek w okresie od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. Dzieckiem poczętym jest dziecko w okresie do rozpoczęcia porodu”.
Za dokonanie aborcji będzie groziło od 5 do 25 lat więzienia, a nawet dożywicie. Dokładnie proponowany art. 156. § 3 brzmi następująco: „Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 (spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu) jest śmierć człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 5, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności”.
Projekt zakłada też złagodzenie kary, jeśli sprawczynią czynu jest matka.
Według autorów, projekt realizuje stanowisko Trybunału Konstytucyjnego z ubiegłego roku. To właśnie wtedy TK orzekł o niekonstytucyjności przepisu dopuszczającego aborcję w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu.
Tym samym wprowadził w Polsce w praktyce zakaz aborcji. W przypadku wady płodu lekarze nie mogą już pomóc kobietom, wykonując zabieg przerwania ciąży, matki muszą urodzić dziecko obarczone wadą letalną.
Kolejny krok, czyli zaostrzenie Kodeksu karnego, dla lekarzy oznacza pracę w jeszcze większym zagrożeniu i stresie. Często bowiem działania lecznicze wiążą się z ryzykiem. Nawet prawidłowo podjęte działania diagnostyczno-terapeutyczne mogą okazać się niekorzystne dla płodu.
Choć teoretycznie w takim wypadku medyk nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki niepożądane, nowe prawo może skutecznie zniechęcać lekarzy do wszelkiej ingerencji medycznej dotyczącej kobiet ciężarnych.