Prezesi okręgowych izb gotowi do sprawdzania wiedzy absolwentów nowych kierunków lekarskich?

Lekarze po uczelniach zawodowych mogą trafiać na prowincję

Prezes NRL Łukasz Jankowski zwrócił się do prezesów okręgowych izb o wprowadzenie obligatoryjnej procedury wynikającej z art. 11 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty (tj. niedostateczne przygotowanie zawodowe) przy rozpatrywaniu wniosków o przyznanie prawa wykonywania zawodu składanych przez absolwentów tych uczelni.
Jak tłumaczy w piśmie do prezesów, ma to związek z uruchamianiem studiów medycznych przez uczelnie, które nie uzyskały akredytacji Państwowej Komisji Akredytacyjnej (PKA) oraz przez uczelnie, które nie są w stanie zapewnić właściwego standardu nauczania medycyny z uwagi na brak kadry naukowej oraz baz klinicznych.
Kierunki lekarskie powstają na uczelniach niepublicznych od 2016 r. (pierwsza była Krakowska Akademia im. Andrzeja Frycza-Modrzewskiego). W tym roku lekarzy kształcić będą 24 szkoły wyższe, m. in. w Częstochowie, Elblągu i Radomiu. A to nie koniec, bo kolejne ośrodki także się do tego przymierzają, m.in. w Tarnowie, Płocku czy Nowym Sączu.
Jak zareagują prezesi izb okręgowych na propozycję NRL? Realizacja może być trudna, zważywszy że otwarcie studiów medycznych mocno wspierały lokalne środowiska.
- To nie lekarze domagali się utworzenia tych kierunków, ale samorządy lokalne – przypomina prezes ORL w Gdańsku, lek. dent. Dariusz Kutella w rozmowie z podyplomie.pl.
Jak podkreśla prezes Kutella, tylko uniwersytety gwarantują kompletne przygotowanie absolwentów do wykonywania zawodu lekarza na terenie całej Unii Europejskiej. - Pytanie czy kompetencje lekarzy po uczelniach zawodowych będą uznawane w UE? Podejrzewam, że nie – ocenia szef OIL w Gdańsku.
Jego zdaniem wypuszczenie większej liczby lekarzy o niższych kwalifikacjach nie rozwiąże problemów kadrowych. – Obecnie lekarze, żeby się utrzymać, pracują na kilku etatach. Jeśli lekarzy będzie więcej, a finansowanie systemu ochrony zdrowia pozostanie takie samo, to efekt będzie taki, że zarobki spadną. To z kolei spowoduje, że lekarze będą masowo wyjeżdżać do państw, które oferują lepsze warunki pracy – tłumaczy prezes Kutella.
Przypomina on, że izby są władne w dowolnym momencie sprawdzić stan wiedzy lekarza. Jeśli więc umiejętności lekarzy po wyższych szkołach zawodowych budzą wątpliwości, okręgowe izby będą z tego prawa korzystać.
Lek. Ryszard Mońdziel, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku uważa natomiast, że ocenianie z góry absolwentów, którzy będą kończyć studia za sześć lat, jest przedwczesne. - Te kierunki powstały w odpowiedzi na potrzeby społeczne, a nie tylko dla dobra lekarzy. Czy faktycznie dzięki temu zwiększy się dostępność do usług medycznych za kilka lat? Przykład Hiszpanii, która poszła tą drogą, pokazał, że niekoniecznie – mówi dr Ryszard Mońdziel.
Jak dodaje prezes OIL w Płocku, problemem w Polsce jest to, że liczba lekarzy jest nierównomierna – w niektórych szpitalach medyków nie brakuje, ale są też placówki, z dala od ośrodków akademickich, gdzie problemy kadrowe są poważne. – Nie mamy skutecznej polityki zarządzania kadrami. Stąd pomysł ich kształcenia na nowych kierunkach medycznych – dodaje dr Mońdziel.

id