BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Chirurg w sądzie
Nieprawdopodobne, a jednak możliwe
lek. Radosław Drozd
W praktyce chirurgicznej czasami zdarzają się sytuacje, które na pierwszy rzut oka mogą uchodzić za nieprawdopodobne. Szczegółowa analiza czasem prowadzi do wniosku, że to, co wydawało się niemożliwe, rzadko, ale jednak znajduje potwierdzenie również w doniesieniach naukowych.
W artykule z 2015 r. odpowiadałem na pytanie ordynatora jednego z oddziałów chirurgicznych, który został skazany za niewystarczający nadzór nad podległym mu służbowo lekarzem specjalistą, choć uczestniczył w zabiegu cholecystektomii jako asysta.1 W wyniku niewłaściwej kontroli pola operacyjnego w organizmie pacjenta miała pozostać chusta chirurgiczna. Sprawa była jednak o tyle nietypowa, że pozostawienie chusty nie zostało wykryte po zabiegu i nie dokonano reoperacji, ponieważ uległa ona samoistnemu wydaleniu z jamy otrzewnej do światła jelita grubego, a następnie przez odbyt na zewnątrz! Oprócz kwestii zasadności odpowiedzialności asystującego za nadzór nad działaniami operatora specjalisty w liście wyrażono wątpliwość, czy taki przebieg zdarzenia jest w ogóle możliwy. W odpowiedzi wspomniałem tylko, że wśród spraw trafiających do mojego macierzystego zakładu medycyny sądowej opiniowany był podobny przypadek, który również wywoływał wiele wątpliwości doświadczonych chirurgów – większość była sceptyczna co do możliwości zaistnienia takiego zdarzenia, jak bezobjawowa perforacja ściany jelita z przemieszczeniem się ciała obcego do jego wnętrza. Wypadałoby zatem zająć się tak kontrowersyjnym przypadkiem, korzystając z faktu, że w sprawie wydalenia chusty po cholecystektomii opublikowany został wyrok sądu okręgowego,2 w treści którego znalazły się argumenty na poparcie tezy, że przypadek taki jak najbardziej jest prawdopodobny.
Jak wspomniano, w styczniu 2008 r. pacjent został poddany zabiegowi cholecystektomii z powodu kamicy. Zabieg rozpoczęto metodą laparoskopową, jednak z powodu uszkodzenia naczynia i krwawienia przeprowadzono konwersję do metody klasycznej. W trakcie operacji użyto chust chirurgicznych, przed zamknięciem pola operacyjnego instrumentariuszka miała powiedzieć operatorom, że stan narzędzi i materiałów jest zgodny ze stanem wyjściowym. Po operacji pacjent przez kilka miesięcy skarżył się na złe samopoczucie, ale uznano, że to objawy wchłaniającego się krwiaka. Wykonano badania obrazowe (USG jamy brzusznej, następnie TK), które nie wykazały patologii. W sierpniu 2008 r., a więc 6 miesięcy po operacji, pacjent miał w domu wydalić do plastikowej miski zwinięty materiał bawełniany o wymiarach 65 cm na 30 cm (który następnie wymoczył, odwirował i przedstawił jako dowód w sprawie). Świadkami tego zdarzenia miały być żona i córki pacjenta. Pacjent zarzucił personelowi przeprowadzającemu zabieg w szpitalu popełnienie czynu opisanego w art. 160 kk, tj. narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu poprzez pozostawienie w jego ciele materiału chirurgicznego, co mogło spowodować powikłania pod postacią ropnia śródbrzusznego lub niedrożności przewodu pokarmowego, wymagających kolejnej operacji.