BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Temida u ginekologa
Długi weekend – dłuższa lista odpowiedzialnych
adw. Agnieszka Nicia
Dla skutecznego przypisania lekarzowi odpowiedzialności karnej niezbędne jest ustalenie związku przyczynowego między jego zachowaniem, polegającym na niewłaściwym działaniu lub też zaniechaniu, a narażeniem na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia czy spowodowaniem uszczerbku na zdrowiu.
W dniu 1 maja 2017 roku Anna Kowalska, będąca w 5 dniu 40 tygodnia pierwszej ciąży, zgłosiła się do szpitala w Warszawie w celu wyjaśnienia stanów gorączkowych trwających u niej od tygodnia. Zalecono leczenie antybiotykiem (amoksycylina z kwasem klawulanowym), podobnie jak zlecił wcześniej lekarz prowadzący ciążę. W szpitalu wykonano badanie ultrasonograficzne z przepływami krwi, które potwierdziło dobrostan płodu. O godzinie 17.00 wykonano zapis kardiotokograficzny, na którym uwidoczniono pojedyncze skurcze macicy. Stwierdzono okresowe zawężenie oscylacji.
Z dokumentacji medycznej wynika, że 2 maja 2017 roku o godzinie 8.30 dr Marta Nowak zleciła podanie oksytocyny w kroplówce (jako test oksytocynowy), kontynuację antybiotykoterapii i przekazanie pacjentki do sali porodowej. O godzinie 10.50 podłączono kobiecie kroplówkę z oksytocyną w pompie. Zapis KTG między 10.30 a 10.50 był prawidłowy. Od 10.50 do 11.10 oscylacja była skacząca. Zapis KTG został przerwany na 40 minut, a od 11.47 do 12.50 zapis był nieprawidłowy (gwałtowna czynność skurczowa macicy i deceleracje późne po każdym skurczu). Wówczas, o godzinie 12.30, dr Ewa Szczepanik zauważyła w badaniu KTG tylko tachykardię płodu i krótkotrwałe deceleracje (taki opis zapisu kardiotokograficznego widnieje w dokumentacji). Zdecydowała się włączyć nawodnienie i zmniejszyć prędkość wlewu oksytocyny. O godzinie 13.00 ciężarna została zbadana przez dr. Pawła Zagórskiego, który nie zmienił zaleceń. W tym samym czasie położna Maria Janiak stwierdziła prawidłowy zapis KTG i odłączyła sprzęt. Zapis między 16.35 a 17.00 wykazał nadmierną czynność skurczową macicy i trudne do interpretacji tętno. Zapis od 17.05 do 17.40 był nieprawidłowy. O godzinie 17.15 dr Zygmunt Szczęsny zdecydował o odłączeniu kroplówki z oksytocyną. O 19.20 zapis był nieprawidłowy (zawężona oscylacja czynności serca płodu i nadmierna czynność skurczowa macicy, przy braku postępu porodu). Zapisy między 22.15 a 22.30 oraz 22.53 a 23.15 były nieprawidłowe (pojedyncze skurcze macicy, oscylacja zawężona, częstość na granicy bradykardii, pojedyncze deceleracje zmienne).
W dniu 3 maja 2017 roku o godzinie 11.15 założono dinoproston doszyjkowo ze względu na brak czynności skurczowej. O godzinie 15.50 zapis KTG wykazywał regularną, silną czynność skurczową macicy, zawężoną oscylację, brak deceleracji. O 16.30 dr Marzena Sienna zleciła podanie kroplówki rozkurczowej w celu złagodzenia skurczów macicy. O 22.00 dr Marlena Zawadzka stwierdziła pęknięcie pęcherza płodowego; według dokumentacji wody płodowe były czyste. Na prośbę rodzącej zakwalifikowano ją do znieczulenia zewnątrzoponowego. Według dokumentacji medycznej dr Marleny Zawadzkiej oraz położnej Marii Janiak poród przebiegał prawidłowo, jednak kobieta urodziła o 23.50 noworodka w stanie ogólnym skrajnie ciężkim: 1 punkt w skali Apgar, pH 6,7.
Omówienie
W przedstawionym przypadku w kontekście prawnym należałoby rozważyć, czy wszystkie osoby mające do czynienia z rodzącą popełniły błędy podczas porodu związane ze zbyt późnym podjęciem decyzji o jego zakończeniu, a tym samym – czy istnieje ryzyko, że wszystkim zostaną przedstawione zarzuty narażenia człowieka na niebezpieczeństwo w sytuacji stwierdzenia błędu diagnostycznego.
Jak wynika z opisanego przypadku, z rodzącą miały styczność co najmniej cztery osoby, tj. dr Ewa Szczepanik, która widziała późne deceleracje, niewłaściwie je interpretowała i nie podjęła decyzji o ukończeniu ciąży; dr Zygmunt Szczęsny, który przerwał indukcję porodu zamiast wykonać zabieg cięcia cesarskiego; dr Paweł Zagórski, który nie dokonał analizy całości zgromadzonej dokumentacji i poddał pacjentkę zabiegowi w celu ponownego wywołania czynności skurczowej, oraz położna Maria Janiak, która widziała nieprawidłowy zapis KTG, nie dokonała analizy przebiegu porodu i dodatkowo odłączyła zapis, pozbawiając się możliwości monitorowania dobrostanu płodu. Dodatkowo pod koniec trzeciego dnia pobytu rodzącej w szpitalu dr Marzena Sienna podała jej kroplówkę rozkurczową, a dr Marlena Zawadzka stwierdziła pęknięcie pęcherza płodowego i odebrała poród. Pojawia się zatem pytanie, czy każdej z tych osób można przypisać winę za narażenie na niebezpieczeństwo i czy każda z nich miała realną możliwość zapobieżenia powstaniu uszczerbku na zdrowiu rodzącej i dziecka?
Należy pamiętać, że dla skutecznego przypisania lekarzowi odpowiedzialności karnej niezbędne jest ustalenie związku przyczynowego między jego zachowaniem, polegającym na niewłaściwym działaniu lub też zaniechaniu, a narażeniem na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia czy spowodowaniem uszczerbku na zdrowiu. Ten wymagany warunek łączący sprawcze zaniechanie ze skutkiem jest spełniony wówczas, gdy brak działania spowodował stan bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu bądź stan ten wystąpił co prawda wcześniej u chorego, ale doprowadził do zwiększenia stopnia narażenia na takie niebezpieczeństwo. Inaczej rzecz ujmując, lekarz, który przejął opiekę nad pacjentem w sytuacji, gdy ten znajdował się już w stanie bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia lub zdrowia, nie może ponieść odpowiedzialności karnej za narażenie go na niebezpieczeństwo (art. 160 k.k.), gdy pożądane zachowanie alternatywne, takie jak zabieg lekarski lub operacja, nie stwarza realnej możliwości poprawy tego stanu zagrożenia dla życia pacjenta.
Przenosząc powyższe na grunt omawianej sprawy, należałoby rozważyć, czy każda z osób mających do czynienia z rodzącą przez zaniechanie przeprowadzenia cięcia cesarskiego doprowadziła do narażenia jej i dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, czy też zajmowała się pacjentką w czasie, kiedy już to niebezpieczeństwo wystąpiło. Oczywiście ustalenie tych okoliczności będzie się opierało po pierwsze na przesłuchaniach wszystkich osób związanych ze sprawą, a po drugie na opinii biegłych sądowych. Dlatego niezmiernie ważne jest to, co na temat przebiegu zdarzeń zeznawać będą sami lekarze i położne. Okoliczności faktyczne, będące podstawą opinii biegłych, będą ustalane na podstawie dokumentacji medycznej oraz zeznań osób biorących udział w zdarzeniu. Z praktycznego punktu widzenia niezmiernie istotne przed przesłuchaniem jest przypomnienie sobie dokładnego przebiegu zdarzenia. Teoretycznie jest to oczywiste, niemniej postępowanie karne prowadzone przeciwko lekarzowi czy też w sprawie, w której ma on występować w charakterze świadka, z pewnością jest dla niego sytuacją niecodzienną i stresującą. Z tego powodu dość często świadkowie czy podejrzani będący przeświadczeni o tym, że doskonale pamiętają zdarzenie, zaczynają zeznawać, po czym pod wpływem stresu i zadawania wielu bardzo szczegółowych pytań udzielają odpowiedzi błędnych, sprzecznych z rzeczywistym przebiegiem zdarzenia i zebranym w sprawie materiałem dowodowym, co może mieć bardzo negatywne skutki nie tylko dla innych zainteresowanych osób, ale też dla nich samych.
W omawianej sprawie z powodu niepełnej dokumentacji i sprzecznych zeznań świadków ustalenie stanu rodzącej od czasu przyjęcia jej do szpitala było utrudnione czy nawet niemożliwe, a tym samym niemożliwe było ustalenie, w którym dokładnie momencie doszło do zmian u płodu i kiedy zmiany te stały się nieodwracalne. Wydaje się, że zachowanie dr Marzeny Siennej, która miała do czynienia z rodzącą już w ostatniej fazie, jak również dr Marty Nowak, która jedynie przyjęła pacjentkę i wydała początkowe, wstępne zalecenia, nie wypełniają znamion art. 160 k.k. Nieuniknione będzie jednak zasięgnięcie opinii biegłych lekarzy specjalistów, którzy ustalą, czy poród przebiegał w sposób prawidłowy oraz – na podstawie wewnętrznych procedur i zeznań świadków – kto był odpowiedzialny za przebieg porodu i dlaczego lekarze nie podjęli decyzji o cięciu cesarskim, a położna odłączyła zapis KTG podczas indukcji porodu.
Należy również przypomnieć, że na lekarzu ciążą obowiązki gwaranta w zakresie zapobiegania bezpośredniemu niebezpieczeństwu wystąpienia skutków określonych w art. 160 k.k., tj. zgonu i ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Wszystkie dane osobowe zostały zmienione.
Komentarz
prof. dr hab. n. med. Przemysław Oszukowski
Klinika Położnictwa i Perinatologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, Oddział Ginekologiczno-Położniczy WSS w Zgierzu
prof. dr hab. n. med. Przemysław Oszukowski
Pani Mecenas przedstawiła bardzo ciekawy przypadek porodu zakończonego niepowodzeniem. W analizie przebiegu zdarzenia pojawia się kilka wątków, z których każdy wymaga oddzielnego omówienia.
Wątek 1 – do zdarzenia doszło podczas długiego, a nawet bardzo długiego weekendu. W tym przypadku trudno dopatrzyć się obecności lekarza prowadzącego, co się zdarza w czasie weekendu. Żaden z lekarzy nie miał koncepcji na zakończenie tego porodu. Brakowało jednoznacznej decyzji, czy planowano ciążę zakończyć, czy kontynuować. Zlecenie testu oksytocynowego 2 maja wskazywałoby na chęć kontynuowania ciąży. Dalsze podawanie kroplówki naskurczowej sugerowałoby obecność wskazań do zakończenia ciąży. Odłączenie kroplówki naskurczowej mogłoby świadczyć o zniknięciu wskazań do zakończenia ciąży. Jak rozumiem z opisu zdarzenia, podejmowane decyzje nie były pisemnie uzasadniane. Niestety takie podejście do problemowego porodu częściej się zdarza w święta niż w dni powszednie. Po prostu brakuje wtedy nadzoru merytorycznego, wszyscy świętują.
Wątek 2 – test oksytocynowy to nie jest indukcja porodu. Oczywiście po teście można indukować poród, jeżeli istnieją do tego wskazania, ale chyba nie przy późnych deceleracjach. Niestety bardzo często spotykam się z tym, że koledzy traktują pojęcie testu oksytocynowego i indukcji porodu zamiennie. Do testu oksytocynowego są inne wskazania niż do indukcji porodu. Nie rekomenduję wykonywania testu oksytocynowego, ponieważ moim zdaniem ryzyko powikłań przewyższa korzyść z informacji, które można uzyskać innymi metodami.
Wątek 3 – odłączenie zapisu kardiotokograficznego przez położną. Według wszystkich dostępnych rekomendacji jeżeli mamy wątpliwości co do dobrostanu płodu, ocenianego na podstawie zapisu kardiotokograficznego, zapis ten powinien być kontynuowany. Również wlew z oksytocyny jest wskazaniem do ciągłego zapisu. Jak rozumiem, położna chciała dać odpocząć pacjentce (nie wiadomo, czy rodzącej, czy ciężarnej) i odłączyła zapis wbrew rekomendacjom. Ciekawe jednak, że żaden z lekarzy tego nie zauważył. Przez trzy i pół godziny nie było nadzoru kardiotokograficznego nad ciężarną pod kroplówką z oksytocyną. To znaczy, że na tym oddziale takie praktyki były stosowane i nikogo nie dziwiły. Położna ma prawo prowadzić poród fizjologiczny. W tym przypadku prowadziła poród patologiczny, o czym nie wiedziała ani ona, ani lekarze sali porodowej.
Wątek 4 – zła interpretacja zapisów kardiotokograficznych. Kardiotokografia w interpretacji jest stosunkowo prosta. Szczególnie prosta, jeżeli występuje kilka cech patologii, np. zawężona oscylacja i deceleracje. Dziwi zatem, że kilku lekarzy nieprawidłowo interpretowało zapisy KTG, które dla eksperta oceniającego później zdarzenie były jednoznacznie nieprawidłowe. Niestety to, że zapisy były nieprawidłowe, potwierdził wyniku porodu.
Wątek 5 – pH 6,7. W tym przypadku płód naprawdę był niedotleniony.
Podsumowanie tego zdarzenia nie jest proste bez zapoznania się z pełną dokumentacją i zeznaniami świadków. Pani Mecenas bardzo dokładnie opisała pobyt rodzącej na oddziale do momentu porodu. Płód niewątpliwie był niedotleniony. Nie wiemy, kiedy to niedotlenienie się rozpoczęło, jak długo trwało, czy wcześniejsze ukończenie ciąży w szpitalu (i o ile wcześniejsze) uchroniłoby płód przed niedotlenieniem. W tym przypadku za prowadzenie porodu było odpowiedzialnych kilka osób, z których każda mogła zdecydować o ukończeniu ciąży. Gdyby nawet wcześniejsze rozwiązanie ciąży nie uchroniło dziecka, to mielibyśmy krótszą listę tłumaczących się lekarzy.
Innym zagadnieniem są długie weekendy i święta. Nie jest to pojęcie medyczne, ale coraz częściej spotykam się z sytuacjami, gdy dość istotnie wpływają one na sposób postępowania z pacjentkami.