Dezaktywacja automatycznego wszczepialnego kardiowertera-defibrylatora
dr hab. n. med. Jerzy Krzysztof Wranicz, prof. nadzw. UM
dr n. med. Zbigniew Szafraniec
Wszczepialne kardiowertery-defibrylatory są specyficzną metodą leczenia, ponieważ automatycznie i autonomicznie sterują niektórymi funkcjami życiowymi. Niewątpliwie ratują życie, ale czynią to w sposób dla chorego nieprzyjemny, bolesny i stresujący. U pacjentów terminalnie chorych taka terapia kłóci się z zasadami opieki paliatywnej, bywa daremna lub wręcz uporczywa. Istnieją rekomendacje pomagające w podjęciu decyzji o dezaktywacji urządzenia u takich osób, jednak wciąż jest to kwestia problematyczna.
Wprowadzenie
Wszczepialne kardiowertery-defibrylatory (ICD – implantable cardioverter-defibrillator) ratują życie chorych już od ponad trzech dekad.1 Choć ich wysoka skuteczność w zapobieganiu nagłej śmierci nie podlega obecnie dyskusji,2-6 wciąż stanowią niemałe wyzwanie zarówno dla lekarzy, jak i pacjentów. Są najskuteczniejszym narzędziem walki z nagłym zgonem sercowym (SCD – sudden cardiac death), ale z ich działaniem wiążą się także liczne problemy. Przez swoje interwencje przyczyniają się niekiedy do znacznego obniżenia jakości życia chorych – czasami wręcz uniemożliwiają im normalne funkcjonowanie, a w stanach terminalnych przedłużają cierpienie, nie pozwalając na godną śmierć. Dezaktywacja ICD pozostaje tematem kontrowersyjnym, choć od kilku lat są dostępne rekomendacje towarzystw kardiologicznych w tym zakresie, pomagające w podejmowaniu tych jakże trudnych decyzji.
Komu wszczepia się ICD i dlaczego
Aby zrozumieć złożoność zagadnienia dezaktywacji ICD, należy najpierw uświadomić sobie, którzy pacjenci oraz z jakich powodów poddawani są zabiegowi implantacji tych urządzeń, z jakimi kłopotami muszą się codziennie mierzyć, co im zagraża.
Jednym z najpoważniejszych wyzwań współczesnej kardiologii pozostaje SCD. Wystarczy rzut oka na statystyki, aby przekonać się, że dla społeczeństw krajów rozwiniętych jest to ogromny problem, w dużej mierze wciąż nierozwiązany. Z powodu chorób sercowo-naczyniowych umiera rocznie ok. 17 mln osób na świecie; szacuje się, że 25% tych zgonów ma charakter nagły.7 Wiemy, że SCD częściej dotyka mężczyzn (6,68 przypadków/100 tys. osobolat) niż kobiet (1,40 przypadków/100 tys. osobolat) i że jego częstość rośnie wraz z wiekiem, co odpowiada większemu rozpowszechnieniu choroby niedokrwiennej serca wśród osób starszych.8 W przypadku osób młodych szacunkowy współczynnik zapadalności wynosi 0,46-3,7/100 tys. osobolat.9,10 Te stosunkowo mało czytelne dla nieepidemiologów wskaźniki oznaczają w przybliżeniu 1100-9000 nagłych zgonów rocznie w Europie oraz 800-6200 w Stanach Zjednoczonych. Problem jest zatem niebagatelny.