M.M.:Moją największą wartością jest rodzina. Wysoko cenię pracowitość, przyjaźń i chęć pomocy ludziom. Łatwo przywiązuję się do ludzi. Trudno mi się z nimi rozstawać. To nie zawsze dobra cecha. Mam nawet trudność pożegnania się z asystentami, którzy nie spełniają moich oczekiwań. Inwestuję w starannie wybranych ludzi i staram się im pomagać. Nie przywiązuję też dużej wagi do rzeczy materialnych. Cenię ludzką wiedzę i szanuję mądrych ludzi, nawet jeśli nie czuję do nich sympatii.

MT: Zwieńczeniem doświadczeń jest Wielka Interna, której jest pan współautorem i współredaktorem.

M.M.:Czuję się internistą i zawsze mnie fascynowała myśl o dobrej książce z tej dziedziny. Wydawało mi się, że jest możliwe napisanie nowoczesnego, ale jednocześnie klarownego i zrozumiałego podręcznika. Gdy Medical Tribune zwrócił się do mnie z propozycją współredagowania Wielkiej Interny, przyjąłem to jako ogromną szansę i wyróżnienie. Wydanie tak wielkiego dzieła to coś, o czym zawsze marzyłem. Na rynku wydawniczym w Polsce był tylko jeden wielotomowy podręcznik Interny Witolda Orłowskiego, z którego kiedyś się uczyłem. Od tamtego czasu dokonał się ogromny postęp wiedzy. Dlatego Wielka Interna jest pomysłem fascynującym. Prowadziliśmy burzliwe dyskusje z autorami, by przedstawić nowe, jasne definicje pojęć, wybierać praktyczne sposoby postępowania, weryfikując dotychczasowe, niepotwierdzone badaniami klinicznymi, by w końcu uzyskać przejrzystą końcową formę.

MT: Przykładem takiej dyskusji jest spór dotyczący zdefiniowania kwasicy i zasadowicy?

M.M.:To prawda. Istniała dotąd różnorodność definicji zaburzeń gospodarki kwasowo-zasadowej. Spór na ten temat toczyłem początkowo z redakcją. Później przekonywałem do konieczności ujednolicenia definicji współautorów tego rozdziału. Staraliśmy się wspólnie te pojęcia uprościć i ujednolicić, ponieważ przedstawiane w różnych podręcznikach definicje nie były wystarczająco jasne i zrozumiałe. Jestem bardzo zadowolony z końcowej formy tych rozdziałów.

MT: Inną ważną zmianą ujętą w Wielkiej Internie jest nazewnictwo. Zmieniono m.in. nazwę z przewlekłej niewydolności nerek na przewlekłą chorobę nerek. Dlaczego?

M.M.:Termin przewlekłej niewydolności nerek już nie istnieje. W przewlekłej chorobie nerek wyróżniamy pięć stadiów. Część z nich przebiega z obniżeniem filtracji kłębuszkowej. Kolejna zmiana to zastąpienie terminu ostra niewydolność nerek znacznie szerszym pojęciem - ostre uszkodzenie nerek (AKI, acute kidney injury; nie można użyć skrótu OUN, gdyż oznacza on ośrodkowy układ nerwowy). Ostra niewydolność nerek zawężała pojęcie tylko do okresu, kiedy nerki już były niewydolne, a przecież zależy nam, by uchwycić proces uszkodzenia nerek jak najwcześniej. Ponieważ jest to nowe nazewnictwo, zdecydowaliśmy, by stara terminologia pozostała w skorowidzu. Zmieniona została także definicja osteodystrofii nerkowej, która dziś jest rozumiana nie tylko jako kostne zaburzenia przewlekłej choroby nerek, ale również zaburzenia mineralne wyrażające się nieprawidłowymi zmianami stężenia wapnia, fosforu i parathormonu oraz kalcyfikacją naczyń. Ujęte zostały też najnowsze informacje o wtórnym kłebuszkowym zapaleniu nerek i cukrzycowej chorobie nerek, co przedtem nazywano nefropatią cukrzycową. W wielu miejscach został uwypuklony wpływ palenia papierosów i otyłości na rozwój przewlekłej choroby nerek. Niezwykle ciekawe są też rozdziały poświęcone biopsji nerek oraz genetyce i chorobom uwarunkowanym genetycznie oraz zupełnie nowe ujęcie odpływu pęcherzowo-moczowodowego i nefropatii refluksowej. To znakomita pomoc dla internisty i nefrologa. Ściśle określony schemat pisania i przejrzystość podręcznika oraz zwięzłe podsumowania sprawiają, że szybko można odnaleźć potrzebną informację. To jest siłą tej książki. Nie jest ona jednak konkurencją dla obecnych na rynku podręczników, bo żadna wydana książka nie jest tak obszerna jak Wielka Interna, której pierwszym tomem jest zredagowana przeze mnie „Nefrologia”.

MT: Wielka Interna to dla pana wyzwanie i realizacja marzeń. Jakie inne cele stawia pan przed sobą?

M.M.:Chciałbym poszerzyć grono moich wychowanków, tak by Klinika, którą kieruję, wydała kolejnych samodzielnych pracowników. Marzę, by rozbudować klinikę, wyposażyć ją w nowoczesny sprzęt, poprawić diagnostykę i transplantację nerek. Chciałbym, aby moja klinika nadal utrzymywała swoją bardzo wysoką pozycję w nefrologii polskiej i światowej.

MT: To marzenia naukowe. A osobiste?

M.M.:Czuję się człowiekiem spełnionym. Byłem m.in. dziekanem Wydziału Lekarskiego i prezesem Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Nefrologicznego. Chciałbym, aby „Wielka Interna” była naprawdę dobrym i chętnie czytanym dziełem. To ma być dzieło mojego życia.

Rozmawiała Olga Tymanowska (fot. Piotr Męcik)

Do góry