BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Metodą laparoskopową powinniśmy posługiwać się raczej we wcześniejszych stadiach zaawansowania nowotworu, gdy nie ma wątpliwości co do radykalności przeprowadzanego zabiegu operacyjnego (ryc. 2).
Istnieją też ograniczenia w zakresie wyposażenia szpitali. Brakuje laparoskopowych sal operacyjnych, gdzie wokół zawieszone są ekrany, co pozwala widzieć obraz aktualnie wykonywanej operacji. Często jest tylko laparoskop i mały ekranik, na który chirurg patrzy w czasie operacji niejednokrotnie przez kilka godzin, natomiast asysta nieustannie kręci szyją.
– Za mało jest ośrodków i osób znających dogłębnie zasady chirurgii onkologicznej i mających jednocześnie doświadczenie w metodach małoinwazyjnych – podsumowuje dr Murawa. – Jeśli tego nie mamy, to nie należy się na takie zabiegi porywać, bo efekt może być odwrotny do zamierzonego, a nawet niebezpieczny.
Dlatego nie można twierdzić, że jedna metoda jest lepsza od drugiej. Laparoskopia nie jest wskazana do każdego zabiegu. Wybór metody, poza wymienionymi wyżej ograniczeniami, musi być podjęty na podstawie indywidualnej oceny pacjenta, jego kondycji, chorób towarzyszących, wcześniejszych zabiegów, podczas których mogły powstać masywne zrosty, stanowiące przeciwwskazania np. do laparoskopii onkologicznej. Nawet jeśli szerzej rozwinie się robotyka i w końcu zastąpi laparoskopię, zawsze będzie miejsce na klasyczną otwartą chirurgię.
– Coraz śmielej sięgamy do nowoczesnych metod w leczeniu onkologicznym. I bardzo dobrze – twierdzi dr Borkowski. – Są jednak takie operacje, w których ciężko jest zastosować laparoskopię. Myślę o rozległych guzach czy nowotworach z czopem wrastającym do żyły głównej dolnej. To są operacje o dużym ryzyku, a przeprowadzanie ich metodami małoinwazyjnymi jest ekwilibrystyką na linie rozpiętej nad przepaścią.
Dodatkowa trudność operacji laparoskopowych wiąże się z utratą dwóch stopni swobody ruchu, ponieważ końcówki instrumentu nie dają się zgiąć, tak jak zginamy nadgarstek. Takie możliwości daje nam dopiero robotyka, do której zmierzamy, jak mówią chirurdzy. Wtedy przeżyjemy kolejny skok, a niektórzy szok.