BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Made in poland
Krakowskie patenty na ratowanie wcześniaków
Elżbieta Borek
Konsultacja medyczna prof. dr hab. med. Ryszard Lauterbach
Małopolska ma najniższy w skali kraju wskaźnik okołoporodowej umieralności wczesnej – wynika z najnowszego sondażu GUS. Jest to 4,6 promila, podczas gdy średnia krajowa wynosi 6 promili na tysiąc żywych urodzeń.
Skąd tak dobre efekty?
– Znakomicie układa się nam współpraca z położnikami, których zadaniem jest wczesne wykrywanie ciąż zagrożonych i takie ich prowadzenie, żeby dziecko jak najdłużej w możliwie największym komforcie zostało w łonie matki. Natychmiast po urodzeniu przejmujemy je – mówi prof. dr hab. med. Ryszard Lauterbach, kierownik Kliniki Neonatologii UJ CM w Krakowie. – Istotnym momentem dla noworodków wymagających specjalistycznego leczenia było otwarcie Oddziału Intensywnej Terapii w Szpitalu Położniczo-Ginekologicznym Ujastek, z którym ściśle współpracujemy. Dzięki temu mamy więcej łóżek i większe możliwości leczenia. To ważne, bo przyjmujemy najtrudniejsze przypadki nie tylko z Małopolski, ale także część z Podkarpacia i z województwa świętokrzyskiego. Trzeba pamiętać, że w Małopolsce działa także trzeci wysokospecjalistyczny ośrodek neonatologiczny, w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Tam trafiają noworodki, które nie zostały na czas przetransportowane w łonie matki i rodzą się w szpitalach niemających wszystkich możliwości diagnostyczno-terapeutycznych, koniecznych dla prowadzenia opieki medycznej nad tak niedojrzałymi pacjentami – tłumaczy prof. Lauterbach.
Niestety nadal znaczną część współczynnika umieralności wczesnej stanowią zgony przed urodzeniem. Kobiety często zgłaszają się do lekarza za późno, czasem dopiero na kilka dni przed porodem. Wiele z nich, szczególnie spoza dużych miast, nie ma świadomości, że regularne wizyty mogą uratować dziecko oraz że wiele wad można ujawnić jeszcze przed jego urodzeniem i przynajmniej częściowo być przygotowanym na odpowiednie działania.
Nowatorskie idee
1. Nieinwazyjna intubacja, tlen podaje się tylko, gdy jest to niezbędne, w innych przypadkach wybiera się powietrze.
2. Nie zawsze trzeba wentylować, co czasem okazywało się działaniem uszkadzającym niedojrzały narząd. Niekiedy wystarcza niewielkie, ale stałe ciśnienie.
3. Krakowscy lekarze jako pierwsi wprowadzili żywienie pozajelitowe z inną emulsją tłuszczową niż ta podawana dotychczas.
– Wszystkie porody w przypadku ciąż zagrożonych odbywają się z naszym udziałem. W razie konieczności natychmiast wkraczamy i wdrażamy niezbędne dla ratowania życia i zdrowia dziecka procedury – tłumaczy prof. Lauterbach.
Szczególnym problemem są płuca, które muszą podjąć pracę natychmiast, ale jeśli są niedojrzałe, często wymagają specjalistycznego wsparcia, bez którego oddychanie jest niemożliwe.
– Wcześniaki poniżej 30. tygodnia ciąży rodzą się bez pęcherzyków płucnych. Nie są w stanie oddychać samodzielnie. Wymagają natychmiastowego i bardzo intensywnego działania – mówi prof. Lauterbach.
Ale takie zabiegi podejmują lekarze na wszystkich oddziałach neonatologii w Polsce. Co więc sprawiło, że w Krakowie są najlepsze wyniki?
– Byliśmy pionierami nieinwazyjnej wentylacji, którą wdraża się natychmiast po urodzeniu noworodka – mówi prof. Lauterbach. – Dziecku podawane jest powietrze, nie tlen, jeśli nie ma bezwzględnej konieczności. A nieinwazyjność oznacza, że obywa się bez intubacji. Do noska dziecka wkładane są dwa cieniutkie, elastyczne, niedrażniące końcówki donosowe i tą drogą podaje się mieszankę tlenu i powietrza, bądź samo powietrze. Dziś wiemy, że podawanie stuprocentowego tlenu noworodkowi powoduje między innymi gwałtowną odpowiedź zapalną w mózgu i jego uszkodzenie. Tlen stosowano zawsze, choć nie zawsze była taka potrzeba. Ratował życie, owszem, ale zdrowie niekoniecznie!
Zaproponowano więc firmie, która zajmowała się dystrybucją urządzeń służących do prowadzenia nieinwazyjnej wentylacji, żeby połączyła taką aparaturę z inkubatorem. – Dziś do sali porodowej, gdzie rodzi się wcześniak z niedojrzałymi płucami, jedziemy inkubatorem wyposażonym w butlę powietrza, różne czujniki i aparat, który generuje niewielkie ciśnienie – 5 lub 6 cm słupa wody. To wystarczy, żeby niedojrzałe płuca delikatnie rozprężać. Nie trzeba wentylować, co czasem okazywało się działaniem uszkadzającym niedojrzały narząd. Wystarcza niewielkie, ale stałe ciśnienie, które utrzymuje te płucka w takim otwarciu, jak to się dzieje w łonie matki. Dzieci się szybciej adaptują do sytuacji, a my nie powodujemy niepotrzebnego rozdymania płuc, co doprowadza zwykle do odpowiedzi zapalnej – dodaje prof. Lauterbach.
W Krakowie mają dobry sprzęt w dostatecznej liczbie – 15 urządzeń zakupionych przez WOŚP. Kolejny element, który wpływa na statystykę: dziecka nie odłącza się od urządzeń od razu, gdy zaczyna oddychać samodzielnie, bowiem na pewno nie potrafi utrzymać płuc w takim otwarciu, jakby to się działo w brzuchu matki. W tej sytuacji urządzenia imitują sytuację w łonie matki. Uważa się, że dopiero 33. tydzień jest względnie bezpieczny i dopiero wtedy można pozwolić maluchowi na samodzielne oddychanie.
Kolejna sprawa: krakowscy lekarze jako pierwsi wprowadzili żywienie pozajelitowe z inną emulsją tłuszczową niż ta podawana dotychczas. Zawiera ona kwasy omega 6 i omega 3, a z tej grupy szczególnie ważny kwas DHA – bezcenny dla rozwoju mózgu. Jest transportowany przez łożysko w dużych ilościach w ostatnim trymestrze ciąży. To on stanowi podstawę budowy struktur centralnego układu nerwowego i jego brak bądź też nieodpowiednie stężenie może mieć wpływ na zdrowie w trakcie dalszego życia. Oczywiście, wcześniak jest pozbawiony odpowiedniej ilości tego kwasu, co może mieć olbrzymi wpływ na jego rozwój neurologiczny, także na problemy ze wzrokiem, retinopatię. W Krakowie zaczęli podawać DHA od pierwszych godzin życia, dożylnie, jako pierwsi w Polsce. Efekt? O 35 proc. zmniejszyła się zachorowalność na retinopatię. Obserwacje opublikowano w amerykańskim czasopiśmie „Pediatrics” oraz „Journal of Parenteral and Enteral Nutrition” (JPEN). Teraz przygotowują publikację na temat wpływu tego kwasu na rozwój psychiczny dziecka.
Efekty działania neonatologów najbardziej zależą od tego, co się działo przed urodzeniem dziecka. 70 proc. sukcesu to sposób postępowania położników. Na tym opiera się sukces krakowskich lekarzy. Dlatego dziecko urodzone w 25. tygodniu ciąży, w Krakowie ma największe szanse przeżycia.
Prof. Lauterbach przypomina sukces Szpitala Uniwersyteckiego: pięcioraczki z Kielc, które przyszły na świat w Krakowie w 2008 roku. Pięć dziewczynek – najmniejsza ważyła 570, największa 800 gramów. Wszystkie nie tylko przeżyły, ale i dobrze się rozwijają.