Standardy
Badanie pacjentów znajdujących się pod wpływem alkoholu
Dr n. praw. Paweł Brzezicki
Odwołujemy się do praktyki i orzecznictwa, gdyż zasady postępowania nie zostały skodyfikowane
Alkohol niejednokrotnie nie tylko zniechęca pacjenta do współpracy z lekarzem, zaburza komunikację, zniekształca faktyczny obraz przebiegu zdarzenia, z którym związany jest uraz, ale przede wszystkim może maskować objawy rzeczywistych chorób i zagrożeń. Bełkotliwa mowa niejednokrotnie bywa poczytywana za efekt upojenia alkoholowego, tymczasem może być objawem uszkodzenia mózgu. Wszystkie te czynniki sprawiają, że postępowanie diagnostyczno-lecznicze u pacjenta po spożyciu alkoholu, który doznał urazu, winno być szczególnie wnikliwe i ostrożne.
W najtrudniejszej sytuacji są lekarze udzielający jako pierwsi pomocy pacjentom znajdującym się w stanie zagrożenia życia, na szpitalnych oddziałach ratunkowych czy w ramach pogotowia ratunkowego – i do tej grupy zostaną ograniczone niniejsze rozważania.
W pierwszej kolejności przypomnijmy, że nie ma skodyfikowanych reguł postępowania diagnostyczno-leczniczego w stosunku do pacjentów, którzy doznali urazu i znajdują się w stanie nietrzeźwości. Każdy przypadek musi być rozpatrywany indywidualnie. Nie oznacza to jednak, że pewnych reguł ogólnych nie można sformułować.
W procesach sądowych dotyczących roszczeń cywilnych lub zarzutów (karnych albo dyscyplinarnych) związanych z niewłaściwym postępowaniem diagnostyczno-leczniczym wobec pacjenta znajdującego się w stanie nietrzeźwości kluczową kwestią jest miara należytej staranności w wykonywaniu obowiązków przez lekarza.
Niezależnie od tego, czy lekarz wykonuje swoje czynności wobec pacjenta na podstawie zawartej z nim umowy, czy też udziela świadczeń w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, w ramach stosunków i odpowiedzialności cywilnej, zastosowanie znajdzie przepis art. 355 § 1 k.c., zgodnie z którym dłużnik, a więc lekarz, obowiązany jest do staranności ogólnie wymaganej w stosunkach danego rodzaju (należyta staranność). W zakresie odpowiedzialności karnej najczęściej mówimy o czynach popełnionych nieumyślnie, bo takich jest większość. Chodzi o niezapewnienie pacjentowi należytej opieki i pomocy, przede wszystkim o niezachowanie ostrożności wymaganej w danych okolicznościach.
Artykuł 8 Kodeksu Etyki Lekarskiej stanowi, że lekarz powinien przeprowadzać wszelkie postępowanie diagnostyczne, lecznicze i zapobiegawcze z należytą starannością, poświęcając im niezbędny czas.
Ugruntował się pogląd, że od lekarza wymaga się staranności podwyższonej. Wynika to z profesjonalnego charakteru jego działania i z faktu, na jaki podmiot nakierowana jest jego praca. Mówimy przecież o zdrowiu i życiu człowieka.
Z uwagi na wspomniany brak sformułowanych i skodyfikowanych standardów należytego postępowania diagnostycznego i leczniczego wobec pacjentów w stanach po spożyciu alkoholu lub nietrzeźwych (te pojęcia będą używane zamiennie), należy się odwołać do praktyki oraz orzecznictwa i na tym gruncie poszukiwać wskazówek dotyczących właściwego postępowania w wymienionych przypadkach.
Przypadek I
Sytuacja często spotykana w praktyce – lekarz wzywany do zbadania pacjenta, który znajduje się w stanie po spożyciu alkoholu i doznał urazu związanego z chwilową utratą przytomności, lecz w chwili badania nie zdradza niepokojących objawów. Czy w takim przypadku lekarz może ograniczyć się do elementarnej diagnostyki, wywiadu i pozostawić pacjenta pod opieką osoby trzeciej? Przyjrzyjmy się rzeczywistej sprawie, która znalazła epilog na sali sądowej. W 2009 roku dwie osoby wdały się w sprzeczkę. Doszło do szarpaniny, w której jeden z jej uczestników uderzył drugiego w twarz. Uderzony upadł plecami na twarde podłoże i na krótki czas stracił przytomność. Do poszkodowanego wezwano pogotowie ratunkowe. Został zbadany przez lekarza oraz ratownika medycznego – wykonali oni następujące czynności: oględziny pacjenta, osłuchanie klatki piersiowej, zbadanie reakcji źrenic na światło, sprawdzenie obecności oczopląsu, pomiar ciśnienia tętniczego krwi, sprawdzenie akcji serca i oddechu, zbadanie poziomu glukozy we krwi.
Lekarz stwierdził, iż nie ma odchyleń od normy (poza tym że pacjent był po spożyciu alkoholu) i zdecydował o pozostawieniu go pod opieką rodziny. Dzień później pacjent zmarł.
Z badań pośmiertnych wynikało, że u poszkodowanego na skutek upadku doszło do pourazowego obrzęku mózgu, który łącznie z krwiakiem nadoponowym spowodował znaczny wzrost ciasnoty wewnątrzczaszkowej i doprowadził do porażenia życiowo ważnych ośrodków w pniu mózgu. Efektem był zgon. Wczesne rozpoznanie krwiaka pozwoliłoby na jego usunięcie, co dawałoby bardzo duże szanse na przeżycie pacjenta.
Sprawa trafiła do rozpoznania przez sąd karny. Lekarzowi postawiono zarzut umyślnego narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
W ocenie sądu karnego, który posiłkował się opinią biegłych, lekarz nie zachował należytej staranności. Nie wziął dostatecznie pod uwagę, że mężczyzna był pobity. Nietrzeźwość pacjenta powinna zaś wzbudzić u niego jeszcze większą czujność, gdyż lekarz musi wiedzieć, że alkohol może maskować objawy pewnych chorób czy urazów. W tym przypadku nie należało pozostawiać pacjenta pod opieką rodziny, lecz zabrać go do szpitala na dalszą diagnostykę – w szczególności TK głowy i RTG czaszki.
Sąd karny skazał lekarza na karę dwóch lat pozbawienia wolności, warunkowo zawieszając jej wykonanie na okres próby wynoszący cztery lata.[1]
Przypadek II
Pacjent trafił na szpitalny oddział ratunkowy z urazem głowy. Był nietrzeźwy. Lekarz dyżurny pobieżnie go zbadał. Próby wykonania RTG głowy nie powiodły się, gdyż mężczyzna nie chciał współpracować. Lekarz postanowił nie wykonywać tomografii komputerowej głowy, ani nie pozostawiać poszkodowanego na obserwacji w szpitalu. Pacjent wkrótce potem zmarł. Jak się później okazało, pijany mężczyzna miał złamaną podstawę czaszki, krwiaka podtwardówkowego, wylew podpajęczynówkowy i rozległe stłuczenie mózgu.
Sprawę rozpoznawał sąd karny.[2] W akcie oskarżenia prokurator zarzucił lekarzowi narażenie pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Powołani w sprawie biegli przyznali, że stan chorego w chwili przyjęcia do szpitala nie wskazywał na objawy bezpośredniego zagrożenia życia. Dodali jednak, iż uraz czaszkowo-mózgowy jest patologią o dynamicznym przebiegu. Innymi słowy – stan chorego może ulec gwałtownemu pogorszeniu, także załamaniu. Biegli dodali, że konieczna jest w takiej sytuacji pełna diagnostyka. Jeżeli jest ona niemożliwa, np. z uwagi na brak współpracy ze strony chorego, właściwym postępowaniem staje się obserwacja. W tej sprawie lekarz powinien zadecydować o zatrzymaniu mężczyzny w szpitalu.