Lek. med. Zbigniew Brzezin, Rzecznik Praw Lekarza

Myślę, że mijający rok nie był dobry dla środowiska lekarskiego w Polsce. W opublikowanym przez New Journal of Medicine rankingu zaufania pacjentów do lekarzy zajęliśmy jako kraj ostatnie miejsce. Największe zaufanie do lekarzy odnotowano w państwach, gdzie najwyżej ocenia się sam system – w Szwajcarii, Holandii czy Danii.

Mało tego – polscy lekarze pracujący w innych krajach, gdzie system ochrony zdrowia jest lepiej skonstruowany, oceniani są bardzo wysoko. Czytałem, że w jednym z krajów skandynawskich w rankingu zaufania do lekarzy to właśnie polski specjalista znalazł się na najwyższej pozycji.

Small 9814

Lekarze w Polsce się starzeją. System opiera się na specjalistach w wieku 55 plus. W dodatku jest nas za mało, a nakłady na ochronę zdrowia należą do najniższych w Europie. Można zatem stwierdzić, że przy niedoborach lekarzy, niewystarczających nakładach na ochronę zdrowia i zapleczu personalnym w wieku przedemerytalnym mamy jeden z najbardziej wydajnych systemów na świecie, bo w innych krajach system dawno uległby załamaniu. U nas działa. Nie zmienia to jednak faktu, że poziom frustracji i niezadowolenia pacjentów rośnie. To z kolei przekłada się na frustrację lekarzy, którzy coraz częściej obciążeni są obowiązkami niemającymi nic wspólnego z leczeniem.

Do tego dołóżmy doniesienia medialne o błędach lekarskich, które na świecie nazywa się niekorzystnymi zdarzeniami medycznymi. W lepiej zorganizowanych państwach analizuje się poszczególne sytuacje, sprawdza się przebieg procedur i szuka się rozwiązań, które pomogą zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości. U nas organizuje się polowania na czarownice. O ile doniesienie medialne okazuje się prawdziwe, konsekwencje ponoszą jednostki, zaś w systemie nic się nie zmienia.

System leczy się bez diagnozy za pomocą rozporządzeń i zarządzeń. Przynosi to najwyżej dodatkową papierkową robotę w gabinetach lekarskich. Każdy dokument więcej do wypełnienia to kolejne minuty, których lekarz nie poświęci pacjentom.

Życzyłbym sobie i innym lekarzom gruntownej zmiany systemu, a to niestety wymaga politycznie niepopularnych posunięć, bo albo należy realnie określić to, co można zrobić w ramach środków, którymi dysponujemy, albo zwiększyć nakłady na ochronę zdrowia. Przeciąganie krótkiej kołdry z jednej strony na drugą niczego nie zmieni, może najwyżej jeszcze bardziej zwiększyć frustrację pacjentów.

Do góry