Prawo

Zgwałcona kobieta? Następna poproszę...

Lek. med. Radosław Drozd

Specjalista medycyny sądowej, Zakład Prawa Medycznego Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu

Small dsc 0018 opt

Lek. med. Radosław Drozd

Lekarz dyżurujący w szpitalu ma obowiązek przeprowadzenia na zlecenie policji odpowiednich badań i wydania orzeczenia


Współpraca lekarzy z organami wymiaru sprawiedliwości lub z organami ścigania jest obowiązkiem, którego spełnienie – mówiąc oględnie – u większości lekarzy nie budzi entuzjazmu. Najczęściej wynika to z nieznajomości przepisów w tym zakresie i obawy przed udziałem w czynnościach, których konsekwencją może być później „ciąganie po sądach” i inne „nieprzyjemności”, a nawet nękanie lub groźby kierowane pod adresem lekarza przez strony postępowania niezadowolone z wyników jego działań lub z wydanych orzeczeń i opinii.

Większość lekarzy nie chce mieć nic wspólnego z wymienionymi instytucjami, na wizytę na oddziale funkcjonariuszy policji reagują paniką, ucieczką lub kategoryczną odmową udzielenia jakiejkolwiek pomocy. Takie postępowanie nie jest jednak skuteczne, ponieważ – z racji wykonywanego zawodu – lekarz jest zobowiązany do wykonania określonych czynności na zlecenie organów wymiaru sprawiedliwości.

Z praktycznego doświadczenia autora (specjalisty medycyny sądowej) najwięcej przeszkód napotykają funkcjonariusze policji w sytuacji doprowadzenia ofiary przestępstwa zgwałcenia. Nagminne są wówczas wymówki lekarzy w rodzaju: „Jestem zatrudniony na kontrakcie, więc nie muszę”, „Nie mamy podpisanej umowy na wykonywanie takich badań”, „Nie jestem biegłym”, „Ma to zrobić medyk sądowy, a nie ja”, „Nie chcę być ciągany po sądach” itp.

List w obronie, ale kogo?

Ostatecznym powodem podjęcia powyższego tematu stała się treść listu jednego z konsultantów wojewódzkich w dziedzinie ginekologii i położnictwa, wystosowanego jakiś czas temu do konsultanta krajowego w dziedzinie medycyny sądowej. Autor listu żąda „rozwiązania problemu braku dostępności badań obdukcyjnych” ofiar przestępstw zgwałcenia. Stwierdził m.in., że „niedopuszczalne jest, by w coraz częstszych przypadkach podejrzeń tego typu przestępstw dziewczęta lub kobiety były przez policję dowożone do oddziałów ginekologii” [sic!]. Zdaniem autora listu jest to wyraz „całkowitego braku poczucia odpowiedzialności lekarzy biegłych i prokuratorów”, gdyż „lekarz specjalista ginekolog-położnik w ramach dyżuru pełnionego w placówce szpitalnej nie ma uprawnień, umiejętności ani obowiązku (w sytuacji braku zagrożenia życia) wchodzących w kompetencje i umiejętności lekarzy medycyny sądowej”. I dalej: „odmowa przyjazdu [medyka sądowego], wykonania specjalistycznego badania i sporządzenia odpowiedniej dokumentacji, (…) jak również bezradność w tym zakresie organów ścigania jest nie do zaakceptowania!”. Na zakończenie autor prosi „o jak najszybsze ustalenie zasad postępowania w takich przypadkach, które będą przestrzegane i realizowane”.

Przestępstwo ścigane z urzędu

Cóż można odpowiedzieć?

Po pierwsze – ustawa o policji daje funkcjonariuszom (art. 15) uprawnienie m.in. do żądania udzielania niezbędnej pomocy od instytucji państwowych, organów administracji rządowej i samorządu terytorialnego oraz jednostek gospodarczych prowadzących działalność w zakresie użyteczności publicznej. Wymienione instytucje, organy i jednostki zobowiązane są w zakresie swojego działania do udzielenia tej pomocy w zakresie obowiązujących przepisów prawa. Funkcjonariusze policji mają również prawo zwrócić się o udzielenie niezbędnej pomocy do innych jednostek gospodarczych i organizacji społecznych, a w nagłych wypadkach o udzielenie doraźnej pomocy do każdej osoby.

Nie ulega wątpliwości, że jednostki ochrony zdrowia są „jednostkami użyteczności publicznej”. Każda osoba wykonująca zawód w takiej jednostce i udzielająca świadczeń zdrowotnych na jej terenie ma zatem obowiązek (niezależnie od formy zatrudnienia) udzielić niezbędnej pomocy funkcjonariuszom policji. „Udzielenie niezbędnej pomocy” może przybrać różne formy: od udzielenia informacji o przyjętym lub leczonym pacjencie, jego stanie zdrowia, rokowaniach itp. (nie obowiązuje wtedy tajemnica lekarska, gdyż obowiązek narzucony w akcie prawnym rangi ustawowej znosi obowiązek zachowania tajemnicy w tym zakresie) aż do przeprowadzenia badania np. osoby zatrzymanej (mającej przebywać w warunkach aresztu) albo ofiary przestępstwa, z obowiązkiem wydania odpowiedniego orzeczenia o jej stanie.

Wynika z tego, że lekarz jako udzielający świadczeń zdrowotnych w ramach dyżuru pełnionego w placówce szpitalnej ma prawny obowiązek przeprowadzenia na zlecenie policji odpowiednich badań i wydania orzeczenia.

Po drugie – opisywane w liście „coraz częstsze zdarzenia dowożenia przez policję ofiar gwałtów” są wynikiem nowelizacji prawa karnego, która nastąpiła w czerwcu 2013 roku. W ich wyniku uchylono art. 205 Kodeksu karnego, który przewidywał wnioskowy tryb ścigania przestępstw przeciwko wolności seksualnej i obyczajności. Obecnie wszystkie rodzaje tych przestępstw są ścigane z urzędu.

Najbardziej kompetentni

Po zmianie przepisów stanowisko w sprawie postępowania personelu medycznego zajął m.in. minister zdrowia. W piśmie MZ-MD-S-079-4920-26/JK/14 z dnia 07.04.2014 roku stwierdził m.in., że „w sytuacji badania ofiary zgwałcenia w podmiocie leczniczym, personel medyczny powinien podjąć współpracę z policją w procedurze zabezpieczenia śladów przy użyciu zestawu kryminalistycznego”. W tym samym piśmie minister zdrowia wypowiedział się również o obowiązku powiadomienia policji lub prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na tle seksualnym lub z użyciem przemocy w rodzinie przez personel medyczny (szczególnie przez lekarzy, pielęgniarki, położne), który powziął takie podejrzenie w trakcie udzielania świadczeń, oraz o obowiązku wszczęcia w tym wypadku procedur określonych pod nazwą „Niebieskiej Karty”. Cytując to jednoznaczne stanowisko, można jedynie wyrazić zdziwienie, że może ono nie być znane lub nie jest akceptowane przez konsultanta wojewódzkiego, będącego przecież funkcjonariuszem powołanym przez ministra zdrowia.

Po trzecie – należy zadać pytanie: Kto miałby być bardziej kompetentny do przeprowadzenia badania ginekologicznego kobiety, ofiary przestępstwa zgwałcenia, jeśli specjaliści w dziedzinie ginekologii i położnictwa są „niekompetentni”? Ba! Za „bardziej kompetentnych” w tej dziedzinie uważa się w liście specjalistów medycyny sądowej!

Opis stanu narządu rodnego kobiety – ofiary przestępstwa nie różni się przecież niczym od opisu tego stanu u pacjentki, która nie ma statusu pokrzywdzonej. Podobnie pobranie wymazów z narządu rodnego kobiety – ofiary przestępstwa za pomocą dostarczonego przez policję zestawu kryminalistycznego (w którym znajduje się dokładna instrukcja postępowania) nie różni się, jeśli chodzi o posiadaną wiedzę lub umiejętności, od tego rodzaju czynności wykonywanych przez ginekologów w trakcie diagnostyki pacjentek leczonych planowo. Retoryczne jest więc pytanie, na czym miałby polegać podniesiony w liście brak umiejętności ginekologów-położników.

Po czwarte – lekarz dokonujący badania kobiety będącej ofiarą przestępstwa zgwałcenia ma obowiązek udokumentować jego wynik, w szczególności charakter ewentualnych obrażeń stwierdzonych w obrębie narządu rodnego. Lekarz taki nie pełni roli biegłego, gdyż do takiej funkcji musi zostać powołany odpowiednim postanowieniem (jako biegły ad hoc) lub wpisem na listę biegłych sądowych. Wykonując czynności stanowiące „niezbędną pomoc” policji, lekarz ma obowiązek wystawić odpowiednie zaświadczenie dokumentujące wynik badania – tak jak uczyniłby to w przypadku każdej konsultacji ginekologicznej wykonywanej w ramach pełnionego dyżuru. Lekarz taki ma – na zlecenie funkcjonariuszy policji prowadzących czynność lub prokuratora – uprawnienie do przeprowadzenia badania, a jego wynik musi udokumentować w celu wykorzystania (jako dowód) w dalszym postępowaniu.

Nie uchylisz się od odpowiedzialności

Gdyby jednak lekarz pełniący dyżur chciał uchylić się od ciążącego na nim obowiązku – istnieją narzędzia pozwalające na pociągnięcie go do odpowiedzialności.

Do góry