MT: I szybko dokonał pan w niej istotnych zmian.


R.P.:
Zastanawiało mnie, dlaczego do tak korzystnej rehabilitacji jest tak wiele przeciwwskazań i dlaczego nie obejmuje ona pacjentów z niewydolnością serca oraz zaburzeniami rytmu. Nie bałem się takich chorych i uważałem, że im też jesteśmy w stanie pomóc. I tak zaczęła się moja przygoda z rehabilitacją kardiologiczną. Zdawałem sobie sprawę, że przed nami wiele wyzwań. Udało mi się zmobilizować środowisko skupione wokół Sekcji Rehabilitacji Kardiologicznej i Fizjologii Wysiłku i stworzyliśmy pierwsze zalecenia w zakresie rehabilitacji kardiologicznej. Wiedzę trzeba było propagować i przekonać kolegów, którzy – jak ja kiedyś – podchodzą do rehabilitacji z niedowierzaniem. A ponieważ interesowałem się kardiologią i byłem zapraszany do wygłaszania wykładów o elektrokardiologii, zawsze przy okazji mówiłem o rehabilitacji. I moi koledzy często pytali: Czy znowu będziesz wciskał ruch?


MT: To pan wymyślił stwierdzenie: „Tabletka ruchu jako lek”. Dziś to wydaje się oczywiste.


R.P.:
Ale wtedy nie było. Tłumaczyłem, że dobrze zaprojektowany, indywidualnie dopasowany do pacjenta ruch ma działanie plejotropowe, jak na przykład statyna. Ale jak każdy lek musi być właściwie dawkowany. A dodatkowo uzyskujemy to, czego nie osiągnie się za pomocą żadnego leku kardiologicznego: poprawia sprawność fizyczną, kondycję psychiczną oraz korzystnie wpływa na gospodarkę węglowodanową. Zaczęliśmy obejmować rehabilitacją pacjentów, u których wcześniej była ona przeciwwskazana. Zadaliśmy sobie też pytanie, jak zwiększyć dostępność do rehabilitacji (obejmuje zaledwie 19 proc. pacjentów). Postawiliśmy na rehabilitację domową. Jak jednak zapewnić poprawność jej realizacji i bezpieczeństwo w domu? I tak powstała koncepcja kompleksowej telerehabilitacji hybrydowej. Efekty są niepodważalne, ale i odpowiedzialność wielka. Nasz pacjent pozostaje bowiem czasami kilkaset kilometrów od ośrodka rehabilitacji. Programy POLKARD i nasze programy spowodowały, że telerehabilitacja została zaakceptowana jako jedna z form realizacji kompleksowej rehabilitacji kardiologicznej.


MT: Warunkiem skutecznej rehabilitacji domowej jest odpowiednie dobranie treningu do preferencji i możliwości, również finansowych, chorego.


R.P.:
Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie każdego stać na kupno roweru lub innego sprzętu, dlatego zaproponowaliśmy trening marszowy. Okazało się, że daje on ten sam efekt jak ten na ergometrze. Dodaliśmy do tego kijki i teraz naszym flagowym treningiem jest nordic walking. I uważamy, że za jego pomocą pacjent może osiągnąć to, co dawniej osiągano tylko za pomocą bieżni bądź ergometru. Warto też dodać, że przy domowej rehabilitacji compliance jest bliski 100 proc.

Pamiętam pacjenta z Mazur, który po przeszkoleniu w instytucie dostał od nas kijki do nordic walking. Opór był ogromny. Mężczyzna bał się, co sąsiedzi powiedzą. Nie mogliśmy go przekonać, więc nawiązaliśmy kontakt z księdzem z jego miejscowości. I w Baniach Mazurskich ksiądz podczas kazania ogłosił, że niedbanie o zdrowie jest grzechem zaniechania. I że oprócz duchowego życia, które jest najważniejsze, ruch jest tym, co życie duchowe wzmocni. Potem wszyscy chcieli mieć kijki, bo ksiądz też zaczął uprawiać nordic walking i jeździć na rowerze.

Pamiętam też pacjenta, który powiedział: Dobrze, mogę się zgodzić na tę rehabilitację, ale jestem żeglarzem i chcę jechać na rejs do Grecji. Rozumiem dobrze żeglarską pasję, więc się zgodziłem. Przeszkoliliśmy go, daliśmy system i powiedziałem, że będziemy go monitorować. W trakcie rejsu dostał napadu migotania przedsionków. A ponieważ był blisko wyspy Kos, nawiązaliśmy kontakt z tamtejszym szpitalem, wysłaliśmy elektronicznie EKG. Zdziwili się, gdy po jakimś czasie do EKG dołączył pacjent. W tamtejszym ośrodku przerwano napad migotania przedsionków i mógł on kontynuować rejs.

Co ciekawe, nie tyle ludzie z dużych ośrodków są zafascynowani telerehabilitacją, ale także z mniejszych. Dla nich niezwykle cenne jest to, że codziennie, przez dwa miesiące mogą mieć kontakt z lekarzem. To byłoby w innej sytuacji niemożliwe.

Dziś mamy pacjentom wiele do zaoferowania. Nasze działania są wszechstronne, wielkoobszarowe i powinny obejmować większość pacjentów po ostrych incydentach sercowo-naczyniowych. Mamy możliwość świadczenia kompleksowej rehabilitacji, czyli terapii realizowanej przez zespół specjalistów (lekarz, fizjoterapeuta, psycholog, dietetyk, seksuolog). Poprawia to jakość życia i je przedłuża. Potrzebne są decyzje i pieniądze, aby nasi pacjenci mogli z tego korzystać.

Do góry