BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Błędne koło terapii
Diagnoza „osłabienie” nie jest rozpoznaniem w medycynie
Dr n. med. Maciej Pastuszczak1
Opracowała Olga Tymanowska
Gdyby nie zrzucono objawów na karb starzenia się pacjentki, nie zbagatelizowano jej skarg na pogarszające się samopoczucie, chorej można by było szybciej ulżyć w cierpieniu.
Gdyby zebrano dokładny wywiad, zlecono badania i powiązano ze sobą wszystkie elementy, diagnoza mogłaby być postawiona znacznie wcześniej.
Gdyby postępowaniu lekarskiemu nie towarzyszyło niezachwiane przekonanie o słuszności stawianych rozpoznań, być może choroba zostałaby wykryta na wcześniejszym etapie. A to zdeterminowałoby dalsze losy chorej.
Portret pacjentki, która się do mnie zgłosiła
60-letnia pacjentka zgłosiła się do izby przyjęć Kliniki Dermatologii UJ CM w Krakowie z powodu zmian zlokalizowanych na skórze i postępującego osłabienia.
W momencie przyjęcia była w stanie stabilnym, wydolna oddechowo i krążeniowo.
Badanie fizykalne ujawniło rumień o lekko fiołkowym zabarwieniu, zlokalizowany na skórze twarzy, szczególnie na powiekach, szyi, karku oraz na dekolcie. Rumieniowi towarzyszyło uczucie pieczenia nasilające się po kąpieli.
Pacjentka zgłaszała znaczne osłabienie, którego nie mogła sprecyzować. Szczegółowy wywiad ujawnił, że problem dotyczy osłabienia siły mięśniowej kończyn dolnych i górnych.
Chora podawała, że osłabienie nasila się, gdy wstaje z łóżka, wchodzi po schodach, podnosi ręce do góry. W momencie przyjęcia osłabienie było tak nasilone, że pacjentka nie była w stanie samodzielnie się poruszać.
Historia poprzedniej, nieudanej terapii
Cztery miesiące wcześniej pacjentka zgłosiła się do swojego lekarza rodzinnego z powodu utrzymującego się od kilku tygodni osłabienia. Lekarz uznał, że najprawdopodobniej jest ono wynikiem przeciążenia lub zwyrodnienia stawów, co złożył na karb wieku pacjentki. Kierując się tym trybem myślenia, zlecił preparaty witaminowe.
Dwa tygodnie później kobieta ponownie pojawiła się w gabinecie lekarza, zgłaszając brak poprawy.
Podawała znaczne upośledzenie tolerancji wysiłku, któremu towarzyszyła duszność i zawroty głowy. Twierdziła, że trudność sprawia jej poruszanie się po mieszkaniu. Jako ilustrację podała fakt, że gdy przechodzi z pokoju do pokoju musi robić przerwy.
Dodatkowo wskazywała na zlokalizowane na skórze twarzy rumienie, które pojawiły się kilka dni wcześniej. Lekarz stwierdził, że w tym wieku nie powinny one budzić niepokoju, ale ponieważ jest możliwe, że są one początkowym stadium trądziku różowatego, postaci rumieniowo-teleangiektatycznej, zalecił regularne stosowanie dermokosmetyku przeznaczonego dla skóry naczyniowej.
Po miesiącu pacjentka ponownie zgłosiła się do lekarza rodzinnego. Zmiany skórne uległy nasileniu i przybrały barwę intensywnie czerwono-fioletową. Dodatkowo fioletowy rumień pojawił się na grzbietach dłoni, szyi, karku i dekoltu.
Kobieta twierdziła, że rumieniowi towarzyszą dolegliwości o charakterze pieczenia, ujawniające się szczególnie po kąpieli. Wówczas lekarz rodzinny uznał, że konieczna jest konsultacja alergologiczna.
Lekarz alergolog, do którego pacjentka się zgłosiła, stwierdził, że zmiany mogą mieć charakter alergicznego kontaktowego zapalenia skóry. Problem dolegliwości ogólnych, czyli duszności, osłabienia oraz upośledzenia tolerancji wysiłku, nie został podjęty w czasie wywiadu.
Zalecono przeprowadzenie diagnostyki kardiologicznej. Ponadto lekarz zaproponował także wykonanie płatkowych testów naskórkowych oraz ogólnych badań laboratoryjnych w ramach POZ. Chorej zalecono stosowanie maści steroidowej i preparatu antyhistaminowego.