BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
W kolejnych latach na świecie konstruowano pompy o przepływie pulsacyjnym, następnie ciągłym, pompy osiowe, pompy najnowszej generacji – odśrodkowe – całkowicie implantowalne do worka osierdziowego. W urządzeniach tych wirniki zawieszono w polu elektromagnetycznym, dzięki czemu zlikwidowano przestrzenie nieobmywane przez krew, co było źródłem powikłań zakrzepowo-zatorowych.
Jednak wszczepialne modele do wspomagania krążenia mają, jak się okazało, istotną wadę: nie dają naturalnego przepływu pulsacyjnego krwi, a jedynie ciągły.
– Organizm ludzki nie jest przyzwyczajony do przepływu krwi o charakterze ciągłym. Prawidłowa funkcja śródbłonka naczyń krwionośnych zależy od przepływu pulsacyjnego. Uważa się, że jest to jedna z przyczyn pogorszenia odległych wyników leczenia pompą związana z wystąpieniem powikłań krwotocznych, zakrzepowo-zatorowych, zwłaszcza do ośrodkowego układu nerwowego i do układu pokarmowego – mówi dr Sobieszczańska-Małek.
Na tym tle najnowsze pompy III generacji, którymi właśnie zaczęli posługiwać się kardiochirurdzy, to inny świat.
– Szczególną zaletą pompy jest to, że co 2 sekundy dochodzi do zmiany prędkości przepływu, co może dawać pulsację, czyli imituje własny, naturalny przepływ krwi u człowieka. To rozwiązanie pozwala mieć nadzieję, że wspomnianych powikłań będzie mniej – mówi prof. Kuśmierczyk.
Niekwestionowane zalety
Kardiolodzy podkreślają, że mechaniczne wspomaganie krążenia to swego rodzaju pomost czasowy do momentu znalezienia dawcy.
– Znakomicie sprawdzają się przy niewydolności krążenia, gdy często rozwija się nadciśnienie płucne, które nie pozwala nam natychmiast zdecydować o kwalifikacji do przeszczepu – dodaje dr Sobieszczańska-Małek. – Wtedy wszczepienie pompy daje nam czas potrzebny na poprawienie funkcji krążenia i serca. Widzimy, że ciśnienie płucne po kilku miesiącach wspomagania obniża się, dzięki czemu chory może być zakwalifikowany do przeszczepu.
Z pomp skorzystają również chorzy otyli (powyżej 100 kg), dla których bardzo trudno znaleźć dawcę serca. Teraz mają czas, by schudnąć, czekając na transplantację. Warto, by świadomość takiej opcji leczenia mieli także lekarze POZ.
Dzisiaj jednak pompy są alternatywą, ale nie rozwiązaniem stałym. Pacjenci dobrze o tym wiedzą, jednak wyrzucają ten fakt z pamięci.
Dla przykładu w Berlinie, gdzie w jednym z ośrodków wykonuje się rutynowo 120 przeszczepień serca rocznie, większość pacjentów na pytanie, co wolą: pompę czy przeszczepienie, odpowiada – pompę.
Prof. Kuśmierczyk podkreśla, że rozważa się stosowanie pompy również jako terapii docelowej – u chorych z przeciwwskazaniami do przeszczepienia. – Na świecie jest niewielki procent pacjentów, którym pompa pomaga na tyle, że można od niego odstąpić. Wszystko zależy od zaawansowania choroby, od tego, jak bardzo uszkodziła serce. W Polsce nie było takiego przypadku – tłumaczy.
Do wszczepienia wspomagania lewej komory kwalifikowane są osoby, które mogą być potencjalnymi kandydatami do transplantacji serca.
– Mamy jeszcze mało obserwacji dotyczących najnowszego urządzenia. Po dwóch latach życia z pompą mogą przecież wystąpić powikłania, tak jak przy urządzeniach starszego typu. Być może jednak nowa pompa okaże się urządzeniem prowadzącym do małej liczby powikłań – czy tak będzie, pokażą odległe wyniki badań naukowych – mówi prof. Kuśmierczyk.
Doświadczenie pokazuje, że przeszczep serca powinien być zastosowany jako ostateczna opcja leczenia – nie jest bowiem idealnym rozwiązaniem. Oznacza zagrożenie powikłaniami, leczenie immunosupresyjne, biopsje, kontrole w szpitalu. Jednak życie z pompą na stałe nie jest jeszcze możliwe. Dotychczas najdłużej, bo osiem lat, żył z pompą pacjent w USA.
Tego nie można zmarnować
Najnowsza pompa jest wygodna w obsłudze, ale wymaga od chorego umiejętności odczytywania podstawowych komunikatów, zmiany opatrunków, wymiany baterii.
Dr Sobieszczańska-Małek: – Pacjent kwalifikowany do zabiegu badany jest nie tylko pod kątem parametrów medycznych, ale również psychologicznych. Musimy wiedzieć, czy ma świadomość swojej choroby, czy właściwie odczytuje komunikaty, czy poradzi sobie z techniczną obsługą pompy. Na temat urządzenia i jego działania musi wiedzieć tyle co kardiolog i absolutnie dobrze współpracować z lekarzem i koordynatorem w instytucie.
Niestety chorzy nierzadko nie wiedzą, jak zinterpretować działanie pompy. Tak było w ubiegłoroczne upalne lato, kiedy jeden z nich odwodnił się, w wyniku czego pompie brakowało odpowiedniej objętości krwi do przepompowania, co było powodem wystąpienia alarmu niskiego przepływu. Telefon do koordynatora rozwiązał problem. By takie sytuacje się nie powtarzały, chory i jego rodzina przechodzą szkolenie w instytucie.
Prof. Kuśmierczyk: – Zapraszamy też do siebie lekarzy rodzinnych, którzy opiekują się pacjentami w miejscu zamieszkania. Oni dostarczają nam informacji o stanie pacjenta, jak funkcjonuje jego pompa. Problemem po tego typu zabiegach jest wyprowadzony na skórę brzucha przewód łączący urządzenie implantowane z baterią i sterownikiem. Uczymy więc zmiany opatrunku. Pomoc osoby drugiej jest bardzo potrzebna.