BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Historia medycyny
Zaćma, czyli utrata ducha widzenia
Mgr farm. Barbara Wasiewicz
Łacińskie słowo określające zaćmę cataracta ma swoje źródło w rozważaniach filozofa i przyrodnika rodem z Kartaginy Konstantyna Afrykańczyka (1010-1087). Tak jak przeszkoda lub próg spiętrzające wodę rzeki w wodospad lub wstrzymujące jej przepływ, tak przeszkoda w oku nie pozwala na podróż światłu. Człowiek zapadał w mrok, później w całkowitą ciemność. Nie dziwi zatem, że szukano pomocy lekarskiej. Rozwiązanie zagadki zaćmy nie było jednak łatwe, gdy dominującym wyjaśnieniem patologii było oddziaływanie zjawisk nadprzyrodzonych, a magia językiem kształtującym wiedzę człowieka o świecie. Nie ułatwiały też tego intelektualne spekulacje filozofów, chociaż nie sposób odmówić im oryginalności i wewnętrznej logiki. Trudno bowiem odmówić pewnej elegancji koncepcji procesu widzenia, która zakładała obecność tzw. spiritus visibilis – ducha widzenia zamieszkałego w przedniej części mózgu i wysyłanego przez oko do obserwowanego przedmiotu, by w drodze powrotnej do oka przynieść ze sobą jego obraz. Elegancja nie jest jednak równoznaczna z prawdą. Podobnie na manowce wiodła zła znajomość anatomii, która widziała w zaćmie błonę zlokalizowaną między źrenicą a soczewką. W zgodzie z Hipokratejską nauką o wzajemnej relacji czterech cieczy (humorów) chętnie przyjmowano, że zaćma to w istocie skutek retencji i rozkładu flegmy.
Pod opieką opatrzności
Nie sposób rozstrzygnąć, kiedy i kto podjął się pierwszych prób operacyjnego leczenia tej choroby. Może zdarzyło się to w krainie faraonów, znanej z doskonałych ponoć specjalistów schorzeń oczu. Pierwszych pewnych dowodów dostarczają nam jednak hinduskie traktaty medyczne spisane przez Charakę i Sushrutę, gdzie znajdujemy opis zepchnięcia zaćmy przy użyciu prowadzonej na ślepo igły. Dokonywano w ten sposób zerwania więzadełek soczewki i zepchnięcia jej do ciała szklistego. Chory po zabiegu zobowiązany był do podjęcia 10-dniowego postu, a o powodzeniu przeprowadzonego zabiegu miała świadczyć zdolność odróżnienia przez niego kształtów obserwowanych przedmiotów.
W średniowieczu usuwaniem zaćmy zajmowali się wędrowni chirurdzy, którzy podróżując z miasta do miasta, oferowali usługi zepchnięcia zaćmy przy użyciu zwykłej igły do szycia w warunkach zatłoczonych placów i wiejskich targowisk, pozostawiając następnie operowanych opiece opatrzności. Jednocześnie, chociaż nie brakowało oryginalnych, a nawet wybitnych traktatów z zakresu okulistyki, jak chociażby autorstwa Alhazena i Witelona, to prawidłowa anatomia oka nadal była daleka od koniecznych rozstrzygnięć. Dopiero znakomite prace Leonarda da Vinci, a przede wszystkim Andrzeja Wesaliusza (ryc. 1) przyniosły w XVI stuleciu wnikliwą analizę budowy oka. Jednak dopiero karty „Ad Vitellionem paralipomena” Johannesa Keplera (1571-1630) (ryc. 2) z 1604 roku przyniosły pierwszą poprawną teorię widzenia. W kolejnym stuleciu francuski uczony Michel Brisseau (1676-1743) wydał „Nouvelles observations sur la cataracte” (1708), w który to dziele dowodził, iż zaćma jest w istocie zmętnieniem soczewki, co nie znalazło jednak powszechnej akceptacji.
Ciało obce w oku
Niewątpliwie za przełomowy w chirurgii zaćmy moment należy uznać wprowadzenie przez Jacques’a Daviela (1696-1762) techniki zewnątrztorebkowej ekstrakcji zmętniałej soczewki, która miała zastąpić stosowane dotychczas zepchnięcia katarakty. Zabieg metodą Daviela trwał przeciętnie 4 minuty. Wykonywany był bez znieczulenia i zasad aseptyki, która została wprowadzona do okulistyki dopiero w latach 1867-1870 za sprawą Johannesa Hornera (1831-1886) (ryc. 3). Pierwszego znieczulenia miejscowego podczas operacji zaćmy dokonał natomiast Karl Koller (1857-1944) (ryc. 4) w 1884 roku, stosując jako środek znieczulający roztwór kokainy. Z kolei niemiecki okulista Albrecht von Gräfe (1828-1870) (ryc. 5) udoskonalił technikę zewnątrztorebkowego usunięcia zaćmy poprzez opracowanie kształtu noża służącego do zabiegu, tzw. nóż von Gräfego.
Rozwój w dziedzinie wszczepienia sztucznych soczewek w celu korekcji optycznej w stanie pozabiegowej bezsoczewkowości rozpoczyna się w 1949 roku, w którym angielski okulista Harold Ridley w Szpitalu Świętego Tomasza w Londynie wszczepia oryginalną dwuwypukłą soczewkę do komory tylnej po zewnątrztorebkowym usunięciu zaćmy u 45-letniej pacjentki.
Historia soczewek wewnątrzgałkowych zaczęła się od pytania zadanego Ridleyowi przez studenta podczas zabiegu usunięcia zaćmy: Usunął pan zmętniałą soczewkę, ale dlaczego nie wkłada pan innej w to miejsce? Harold Ridley nie zlekceważył pytania, a poszukiwaniu odpowiedzi poświęcił dalsze lata pracy.
W znalezieniu odpowiedniego materiału, z którego miała być zbudowana soczewka, kluczowe okazało się doświadczenie zdobyte w czasie II wojny światowej. Harold Ridley zauważył, iż odłamki pochodzące z kabin samolotów po dostaniu się do oka pilota nie powodowały odczynów zapalnych. Tworzywem tym był polimetylmetakrylat (PMMA), który już wcześniej znalazł zastosowanie do uzupełniania ubytków kości i stawów. Polimetylmetakrylat był przezroczysty, odpowiednio twardy i znacznie lżejszy od szkła.
Początkowo Harold Ridley ze względu na obawę przed wystąpieniem powikłań, jak również niebezpieczeństwo przeprowadzania zabiegu przez nieprzygotowanych do tego chirurgów trzymał swój pomysł w tajemnicy.
Zwycięstwo klubu soczewek
Odkrycie ogłosił publicznie dopiero w 1951 roku podczas kongresu lekarskiego w Oksfordzie. Pomysł był odwrotnością utrwalonego przez wieki przekonania, iż zadaniem okulisty jest usuwać ciało obce z oka, nie zaś je w nim umieszczać. Pierwszą odpowiedzią było lekceważenie, potem padły wrogie słowa: „This operation should never be done. Why don’t you go home dr Ridley…?”. Harold Ridley przeszedł wówczas głębokie załamanie nerwowe. Na uznanie swojej pracy czekał przeszło 30 lat. Dzięki działalności założonego przez przyjaciół Ridleya „Klubu Soczewki” powszechne uznanie sztucznych soczewek wewnątrzgałkowych stało się wreszcie faktem. W 2000 roku królowa Elżbieta II nadała mu tytuł szlachecki.
W latach 60. wprowadzono soczewki z zaciskami typu clip. Popularność zyskały następnie m.in. soczewki typu Leiske i Azar 91Z. Odkrycie właściwości hialuronianu sodu stosowanego podczas wszczepiania sztucznej soczewki w sposób zdecydowany przyspieszyło powszechną akceptację tej metody kompensowania niedoboru mocy łamiącej układu optycznego oka.
W 1961 roku Tadeusz Krwawicz jako pierwszy na świecie opracował krioaplikator – urządzenie scalające torebkę soczewki, korę i jądro w lodową kulę, zmniejszając w ten sposób ryzyko rozerwania torebki podczas usuwania katarakty.
W 1967 roku Charles Kelman opracował nowy sposób zewnątrztorebkowego usunięcia zaćmy – fakoemulsyfikację, w której jądro soczewki ulega emulsyfikacji pod wpływem ultradźwięków. Wprowadzenie do praktyki chirurgicznej fakoemulsyfikacji wymagającej mniejszego rozmiaru cięcia zapoczątkowało opracowanie i wprowadzenie do użytku soczewek zwijalnych. Oryginalną soczewką tego typu była soczewka Mazocco.