Pieniądze

Niewypłacalni

Ewa Podsiadły-Natorska

Kredyt – to jedno z najpopularniejszych haseł w słowniku szefów dwóch radomskich szpitali. Normą stało się zaciąganie kolejnych pożyczek tuż po spłacie poprzednich. Na co?

Mazowiecki Szpital Specjalistyczny jest największą placówką ochrony zdrowia w południowej części województwa. Jego problemy finansowe też są całkiem duże, i to niestety od lat. Ich rozwiązaniem, przynajmniej częściowym, miało być przekształcenie lecznicy w spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, do którego doszło pod koniec 2013 roku. Samorząd województwa mazowieckiego odciążył wówczas szpital, przejmując część zobowiązań w wysokości ok. 8 mln zł. Dzięki nowej formie organizacyjnej lecznica zyskała możliwość świadczenia usług komercyjnych, by podreperować budżet.

Ostatnio zaczęto także oszczędzać, m.in. wprowadzono tzw. równoważny system pracy lekarzy (12 godzin podstawowego czasu pracy, 12 godzin dyżuru i w inny dzień, np. sześć godzin pracy). Spędzają oni w szpitalu tyle samo godzin co wcześniej, za to spadła liczba ich dyżurów, droższych dla szpitala oszczędzającego dzięki temu blisko 2 mln zł rocznie.

Placówka zleca też firmom zewnętrznym usługi pralnicze, sprzątanie czy prowadzenie kuchni, a także zarabia na sprzedaży energii produkowanej dzięki zamontowanej na dachu jednego z budynków instalacji fotowoltaicznej i wiatrowej.

Efekt? Kilka tygodni temu szpital musiał zaciągnąć kredyt w wysokości 20 mln zł, który ma spłacać przez kolejne dziesięć lat. Pieniądze są potrzebne na uregulowanie bieżących zobowiązań m.in. wobec dostawców leków i materiałów medycznych.

Tomasz Skura, prezes MSS, wyjaśnia, że decyzja o pożyczce była konieczna, by zachować płynność finansową, a przede wszystkim wiarygodność wobec kontrahentów.

To już kolejny kredyt zaciągnięty ostatnio. Dwa lata temu lecznica musiała pilnie szukać w banku 20 mln zł, a rok później skorzystała z jeszcze jednej pożyczki w wysokości 8 mln zł, ponieważ podobnie jak teraz potrzebowała pieniędzy na uregulowanie najpilniejszych rachunków.

Szpital nie ma problemów z akceptacją wniosków kredytowych, ponieważ poręczycielem jest zwykle samorząd województwa mazowieckiego. Adam Struzik tłumaczy, że jako marszałek województwa mazowieckiego, pożycza pieniądze szpitalom, poręcza kredyty, a czasami musi przejmować zadłużenia i spłacać raty. Jednak nie może to trwać w nieskończoność.

Niedawno radni sejmiku przyjęli stanowisko w sprawie zbyt małych funduszy w mazowieckim oddziale NFZ na pokrycie leczenia w placówkach medycznych, domagając się lepszego ich finansowania.

Z informacji Mazowieckiego Szpitala Specjalistycznego wynika, że wszystkie zobowiązania kredytowe są terminowo regulowane. Jednak spłata rat uszczupla i tak wątły budżet placówki, która prawdopodobnie po pewnym czasie znów będzie musiała ratować się pożyczką. Chyba że uda jej się wygrać sądowe spory z NFZ i odzyskać blisko 26 mln zł z nadwykonań, jednak te sprawy ciągną się i finału na razie nie widać.

Radomski Szpital Specjalistyczny także chętnie sięga po pożyczki. Na początku tego roku gmina, organ założycielski lecznicy, pożyczyła jej 8 mln zł, by placówka mogła spłacić część najpilniejszych długów i uniknąć odsetek czy kosztów sądowych. Na zwrot pieniędzy ma dwa lata.

Sytuacja finansowa szpitala jest wciąż kiepska, choć rok temu władze Radomia zmieniły dyrektora, stanowisko stracił Andrzej Pawluczyk. Wiceprezydent Radomia Anna Białkowska tłumaczyła: „Płynność finansowa szpitala jest bardzo mocno zachwiana. Prognoza zadłużenia na 2015 rok wynosi prawie 16 mln zł. To zdecydowany wzrost względem roku 2014”.

Sytuacji nie poprawia konieczność spłaty zaciągniętego dwa lata temu kredytu w wysokości 20 mln zł – pieniądze były niezbędne do prowadzenia bieżącej działalności, m.in. na wypłaty zaległych wynagrodzeń pracownikom.

Pożyczki udzielił Magellan, ale na bardzo surowych warunkach rynkowych. Koszt kredytu wyniósł bowiem ponad 6,8 mln zł, a jego zabezpieczenie stanowiła m.in. hipoteka szpitalnych budynków, a także pieniądze z przyszłych kontraktów z NFZ.

Wywołało to kontrowersje, ponieważ radni musieli wyrazić zgodę na zaciągnięcie przez szpital kredytu. „Trzeba postawić pytanie – co będzie, gdy lecznica nie będzie w stanie spłacić kredytu? Czy wierzyciel zajmie szpitalne budynki? Czy zajmie kontrakt z NFZ? Czy radomianie mogą się czuć bezpieczni? Czy też staną przed widmem braku opieki medycznej?” – pytali w liście otwartym radni opozycyjnej Platformy Obywatelskiej.

Ówczesny prezydent Andrzej Kosztowniak tłumaczył, że kredyt jest jedynym rozwiązaniem pozwalającym uniknąć zagrożenia w funkcjonowaniu szpitala. – Kontrakty z NFZ są niewystarczające. Pacjentów wciąż przybywa, wymagania wobec szpitali rosną, ale za tym nie idą pieniądze – przekonywał, nie wykluczając, że w przyszłości gmina będzie musiała pomóc szpitalowi w spłacie kredytu.

Do góry