Analiza
Audyt ustaw zdrowotnych – precz z absurdami
Katarzyna Nowosielska
Minister zdrowia chce zmienić przepisy, które zmuszają lekarzy do pisania szeregu sprawozdań, a szpitale skazują na liczne kontrole.
Prawo dotyczące organizacji ochrony zdrowia wymaga gruntownych zmian. Szereg ustaw ma przepisy, które utrudniają funkcjonowanie i szpitali, i przychodni. Ich pracownicy, zamiast realizować główny cel placówek medycznych, jakim jest leczenie, większość czasu muszą poświęcać na dopełnienie obowiązków biurokratycznych. Takie wnioski płyną z raportu przygotowanego przez zespół ekspertów.
Wytykają oni błędy w przepisach, które paraliżują prowadzenie działalności leczniczej lub wprowadzają bezzasadną nierówność podmiotów.
ABSURD 1.
Chodzi np. o termin przedawnienia roszczeń dla świadczeniodawców w rozliczeniach z NFZ. Kodeks cywilny przewiduje, że ewentualne zobowiązania finansowe przedawniają się po trzech latach, a NFZ korzysta z dopuszczonego w przepisach wyjątku, umożliwiającego dziesięcioletni termin przedawnienia swoich roszczeń. To nierzadko zabija budżety placówek medycznych.
– Takie rozwiązanie umożliwia NFZ tzw. weryfikację wsteczną swych należności aż przez 10 lat. Jeśli bowiem kontrolerzy dopatrzą się w sprawozdaniach placówki nieprawidłowości w rozliczeniach sprzed siedmiu lat, odliczą te kwoty i potrącą z zapłaty za bieżąco wykonywane i sprawozdawane przez szpital usługi medyczne – mówi Tomasz Pęcherz, radca prawny i przewodniczący zespołu, który opracowywał raport.
Głośnym echem odbiły się działania NFZ w 2013 roku. Wezwał on lekarzy z przychodni POZ do zwrotu dużych kwot, jakie zapłacił im za leczenie nieubezpieczonych nawet osiem lat temu, np. na Podkarpaciu wezwania do zwrotu pieniędzy dostało ok. 160 przychodni. Urzędnicy uważali, że lekarze powinni sprawdzać, czy pacjent ma ubezpieczenie zdrowotne, i od tego uzależnić leczenie.
ABSURD 2.
Nieporozumieniem jest też fakt, iż placówka medyczna jest wyłączona z zasad ustawy o swobodzie działalności. A ta przewiduje, iż w jednej instytucji może być w jednym czasie prowadzona jedna kontrola. Tymczasem według ustawy o działalności leczniczej kontrole może prowadzić jednocześnie i NFZ, i minister zdrowia, i np. wojewoda. W praktyce kilka wizyt przedstawicieli instytucji publicznych w szpitalu paraliżuje jego pracę. Autorzy raportu rekomendują więc, aby podmiotom leczniczym umożliwić działanie na zasadach przewidzianych dla przedsiębiorców. Czyli wprowadzić zasadę, że np. w jednym czasie w podmiocie leczniczym może być prowadzona tylko jedna kontrola.
ABSURD 3.
Na trudności w funkcjonowaniu szpitala w dużym stopniu wpływają także wymagania co do sprzętu, kadry medycznej czy wyposażenia sal, jakie narzuca NFZ i minister zdrowia, warunkując tym podpisanie umów. Ustawa o państwowym ratownictwie medycznym i rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie szpitalnego oddziału ratunkowego wskazują chociażby, że na SOR szpital ma zapewnić dostęp pacjentom do przyłóżkowego zestawu RTG. Nie wystarczy, że placówka medyczna ma w pełni wyposażony dział diagnostyki obrazowej.
Podobnie SOR musi dysponować salą intensywnej terapii. Szpital nie podpisze kontraktu z NFZ na oddział ratunkowy, jeśli będzie miał tylko oddział intensywnej terapii. Te wymogi generują dodatkowe koszty. A są one zbędne dla bezpieczeństwa pacjenta. Dlatego autorzy raportu proponują, aby minister zdrowia w rozporządzeniu dotyczącym SOR zrezygnował z tak szczegółowych kryteriów co do wyposażenia, a wskazał jedynie konieczność posiadania RTG w lokalizacji oddziału ratunkowego.
Jeszcze więcej problemów generują regulacje prezesa NFZ, np. załącznik nr 2 do zarządzenia nr 90/2011/DSOZ z 13 grudnia 2011 roku wskazuje, że NFZ ocenia, czy oddział chorób wewnętrznych ma kolonoskop i gastroskop. Podczas gdy oddział gastroenterologii w ogóle nie musi wykazać się posiadaniem takiego sprzętu. Wystarczy, aby miał pracownię endoskopii.
Prawnicy specjalizujący się w dochodzeniu roszczeń za błędy medyczne mają jednak inne zdanie co do wymagań, jakie narzuca się szpitalom. – Spełnienie wymogów gwarantujących bezpieczeństwo pacjentów rzeczywiście kosztuje. Może zatem zrezygnujmy z nich, bo przecież, kierując się logiką powyższego stwierdzenia, podmioty lecznicze i tak dobrowolnie, nie mając restrykcyjnych przepisów, zadbają o „dobro pacjenta”. Tyle że bezkosztowo – ironizuje Jolanta Budzowska, radca prawny z Kancelarii Budzowska Fiutowski i Partnerzy.
ABSURD 4.
Część raportu jest poświęcona funkcjonowaniu podstawowej opieki zdrowotnej. Lekarze pierwszego kontaktu borykają się z obowiązkiem pisania takiej liczby sprawozdań i dokumentów, że na pacjentów zostaje im niewiele czasu.
– Musimy przygotowywać niezliczoną ilość raportów do GUS, urzędu marszałkowskiego, sanepidu czy NFZ. Powinno się robić jedno sprawozdanie do Ministerstwa Zdrowia i każda inna zainteresowana instytucja mogłaby sobie z niego czerpać dane – mówi Marek Twardowski, lekarz z Porozumienia Zielonogórskiego i współautor raportu.
Dlatego ministerialny zespół rekomenduje, aby przychodnia sporządzała jedno zbiorcze sprawozdanie i wysyłała je tylko do resortu zdrowia. Teraz placówki muszą np. sprawozdawać do sanepidu, jaką liczbę szczepionek zużyły na kwartał i jakie będzie zapotrzebowanie na szczepionki na przyszły rok. Do tej samej instytucji przesyłają informacje o podejrzeniu zapadnięcia na chorobę zakaźną, w tym o każdej biegunce o nieustalonej etiologii.
Do GUS placówki medyczne przekazują też co kwartał informacje o liczbie zatrudnionych osób z podziałem na wykonywane zawody, formę ich zatrudnienia i wynagrodzenie brutto każdego z pracowników.
– Kuleje od lat informatyzacja. Nie ma przepływu tych dokumentów w trybie on-line, nawet e-recept. Stąd lekarze rodzinni, którzy są dość zaawansowani wiekiem, napotykają na liczne utrudnienia, prowadząc swoje praktyki, a nie mogą liczyć na żadne wsparcie ze strony państwa – mówi Paulina Kieszkowska-Knapik, adwokat z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński.