BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Dr n. med. Zbigniew Brzezin, rzecznik praw lekarza, Naczelna Izba Lekarska
W połowie tego roku w NIL odbyło się spotkanie Stowarzyszenia Prokuratorów RP z przedstawicielami samorządu lekarskiego, poświęcone zagadnieniu nowo powstałych zespołów prokuratorskich ds. błędów medycznych. Podczas wspólnych obrad nawet niektórzy prokuratorzy sygnalizowali, że powołanie tych specjalnych jednostek jest nie do końca przemyślane, ponieważ spraw i tak nie da się rozwiązać bez opinii biegłych lekarzy. Z drugiej strony padały stwierdzenia, że jeśli wybrani prokuratorzy będą lepiej znali się na sprawach medycznych, łatwiej będzie rozróżnić, co jest błędem, a co zdarzeniem medycznym. To właśnie jest zasadniczy problem. Niektóre błędy medyczne przechodzą niezauważone, zaś losowe, nieszczęśliwe zdarzenia medyczne, na trwałe wpisane w udzielanie świadczeń, społeczeństwo postrzega jako lekarski błąd. Taka krzywdząca pomyłka może wynikać nie tyle z obiektywnych faktów, ale z determinacji prokuratora i rodziny pacjenta.
Powołanie zespołów prokuratorskich ogólnie postrzegam jako niekorzystne. Na podstawie własnych obserwacji mogę powiedzieć, że za chwilę będziemy mieli do czynienia z odchodzeniem lekarzy od pewnych ryzykownych zabiegów, które pacjentowi grożą poważnymi powikłaniami. Nie prowadzono badań potwierdzających to zjawisko, ale wynika to z rozmów z lekarzami. Przykład? W mediach pojawiało się dużo informacji dotyczących umieralności dzieci na sepsę. W rzeczywistości szanse na uratowanie tak ciężko chorego dziecka to kilka procent i niestety większość przypadków, pomimo ogromnych wysiłków lekarzy, kończy się zgonem. Po takiej kampanii, wymierzonej w lekarzy, pojawiły się trudności z zapewnieniem ciągłości lekarskich dyżurów.
Jeżeli będziemy mieli do czynienia z nieuzasadnionym atakiem na lekarzy, jeśli każde nieszczęśliwe zdarzenie, któremu nie sposób było zapobiec, będzie kończyło się w prokuraturze, to wielu lekarzy wycofa się z ryzykownych procedur tylko z powodu ostrożności, żeby do prokuratury nie trafić.
I jeszcze jedno. Od kolegów, którzy wykonują zawód za granicą, słyszę, że w swej praktyce zawodowej działają ściśle według ustalonych procedur. I wtedy, nawet gdy dojdzie do zgonu pacjenta, nie ponoszą oni za to odpowiedzialności. W Polsce takiego rozwiązania nie ma. Tylko od opinii biegłego zależy los lekarza. Zapewne opinie merytorycznie wątpliwe też się zdarzają. Pojawia się zatem pytanie, czy izby lekarskie mogłyby tworzyć kolegia biegłych, z których osoby piszące wątpliwe opinie mogłyby być wykluczone?
Ewa Borek, prezes Fundacji MY Pacjenci
W mojej ocenie, aby skutecznie zmienić stan obecny, powinny być podejmowane liczne systemowe działania, mające na celu naprawę szkód, czyli doprowadzenie pacjenta do stanu zdrowia sprzed zdarzenia, a jeżeli dany ośrodek tego nie potrafi, powinien on być kierowany do innego ośrodka. Pacjent, ofiara błędu medycznego, nie powinien wchodzić w system kolejek. Jeżeli nie byłoby skutecznej terapii w kraju, winien być kierowany na leczenie za granicę.
W obszarze zdarzeń czy błędów medycznych czas najwyższy na inne podejście, odległe od dotychczasowego szukania i karania winnych. Potrzebne jest rozwiązanie systemowe, które poprawi pozycję pacjenta – ofiary błędu medycznego. Taki pacjent jest obecnie w trudnej sytuacji, nie zawsze udziela mu się pomocy w placówce, która zawiniła, nie zawsze dąży się do naprawienia błędu i nie ma skutecznego mechanizmu pozasądowego wypłaty zadośćuczynień, odszkodowań czy rekompensat. Tymczasem doświadczenia międzynarodowe wskazują na to, że roszczenia pacjentów, u których zrobiono wszystko, żeby przywrócić ich do stanu zdrowia sprzed zdarzenia i naprawić szkody, często wystarczają i pacjenci nie upominają się o odszkodowania. Taki właśnie system powinien powstać w Polsce.
W końcu powinien powstać system pozasądowego skutecznego przyznawania odszkodowań czy rekompensat. Ministerstwo Zdrowia rozważało stworzenie takiego systemu we współpracy z ZUS.
Potrzebny jest też rejestr zdarzeń medycznych, żebyśmy wszyscy wiedzieli, które szpitale są bezpieczne i wdrażają programy naprawcze, a które lepiej omijać. Taki system sprawi, że przestaniemy się koncentrować na szukaniu i karaniu winnych, a zaczniemy skupiać się na szukaniu i eliminowaniu przyczyn błędów medycznych, tak żeby te same błędy nie były powtarzane przez te same zespoły w stosunku do kolejnych pacjentów. Zespoły prokuratorskie tropiące błędy, tkwiące w starym dogmacie winy i kary oddalają nas od tego rozwiązania.
Jerzy Dziekoński