BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
4. Laryngolog nie przeprowadził badania różnicowego z pobraniem wycinka z niezmienionej błony śluzowej, np. z małżowiny nosowej.
5. Laryngolog, rozpoznając zakażenie gronkowcem złocistym, nie poszukiwał jego przyczyn. Mimo że jest to stan typowy dla chorych z ziarniniakowatością z zapaleniem naczyń.
6. Diagnostyka szpitalna opierała się na rozpoznawaniu zapalenia płuc i jego powikłań. Zabrakło prób różnicowania z innymi stanami przebiegającymi z podobnym obrazem radiologicznym.
7. Bezrefleksyjność lekarzy, którzy rozpoznawali raz zapalenie płuc, innym razem ropień płuc, bez poszukiwania źródła problemu.
8. Specjaliści wąsko specjalizujący się w danej dziedzinie często zapominają, że objawy zlokalizowane w jednym narządzie mogą być objawem choroby ogólnoustrojowej.
Jaka jest lekcja z tej historii
- Trzeba mieć oczy i uszy szeroko otwarte oraz być wyczulonym nawet na najdrobniejsze objawy, pozornie nieistotne, które mogą naprowadzić na właściwe rozpoznanie. Trzeba też umieć spojrzeć szerzej, wykroczyć poza własną dziedzinę, bo dopiero wtedy można zobaczyć całe spektrum zaburzeń, które zgłasza pacjent. Wtedy to, co wydawało się oczywiste, może przybrać zupełnie inny kształt i znacząco wpłynąć na ostateczną diagnozę. Najważniejsze dla nas, lekarzy, jest to, byśmy umieli spojrzeć na chorego całościowo, mieli wyobraźnię i nie przywiązywali się do jednej, wcześniej postawionej diagnozy. Zawsze trzeba też mieć na uwadze, że objaw, który dotyczy jednego narządu, może być objawem ogólnej choroby. Tego uczymy już studentów, bo przecież różnicowanie jest jedną z najważniejszych umiejętności lekarza. Nie można być przekonanym, że postawiło się prawidłową diagnozę bez wykluczenia innych chorób, które mają podobny obraz kliniczny.
- Warto też w swojej praktyce klinicznej kierować się zasadą ograniczonego zaufania w stosunku do tego, co ktoś rozpoznał. Nawet jeśli było to poświadczone pieczęcią i podpisem najbardziej utytułowanego eksperta w danej dziedzinie. Zawsze trzeba sięgać do historii pacjenta, wykonanych badań, samodzielnie zebrać wywiad. W przeciwnym razie powielamy tylko czyjeś rozpoznanie.
- Nie można zapominać o chorobach rzadkich. Mimo że istnieje małe prawdopodobieństwo, że nasz pacjent choruje na jedną z takich chorób, nie można ich nie uwzględniać w diagnostyce różnicowej. Jest stara prawda lekarska, że rozpoznawanie choroby jest jak ucieczka przed zebrą. „Jeśli słyszysz w mieście stukot kopyt, to prawdopodobnie są to konie. Ale to nie znaczy, że nie może to być zebra”. Więc jeśli lekarz w okresie jesienno-zimowym widzi pacjenta z gorączką i katarem, myśli, że to infekcji. Sztuka lekarska natomiast polega na „szukaniu zebry”, więc założeniu, że to, co na pierwszy rzut oka wygląda na infekcję, wcale nią być nie musi. Dzisiejsza medycyna, w której coraz więcej czasu poświęca się na wykonywanie szeregu badań diagnostycznych, a mniej na rozmowę z pacjentem, to takie „uciekanie przed zebrą”. A wówczas trudno pomyśleć, że za pozornie zwykłymi objawami może kryć się rzadka choroba. Dlatego nie poddawajmy się rutynie, nie działajmy bezrefleksyjnie i nie zapominajmy nawet o tych chorobach, które wydają się najmniej prawdopodobne.