Made in poland
Autologiczny przeszczep w AMD
Danuta Pawlicka
Konsultacja medyczna: dr hab. Marcin Stopa
Jaką metodę wykorzystali poznańscy okuliści w zaawansowanym stadium AMD z masywnym krwotokiem? Sięgnęli do chirurgii, ale wzbogacili ją autorską techniką, a ich transplantacja fragmentu uszypułowanej naczyniówki przywróciła centralne widzenie 75-letniej kobiecie.
– O chirurgii w usuwaniu blizny powstałej w AMD zaczęto myśleć w latach 80. Głównym problemem był brak dojścia do niej pod siatkówkę, a w niewielu jak dotąd takich zabiegach na świecie robi się w tym celu nacięcie lub odwarstwia siatkówkę. My dla ułatwienia dojścia do przeszczepu wykonaliśmy ten drugi element zabiegu – odwarstwiliśmy siatkówkę i przesunęliśmy ją na bok – mówi dr hab. med. Marcin Stopa, ordynator Oddziału Okulistycznego Szpitala Klinicznego im. H. Święcickiego w Poznaniu, główny pomysłodawca i wykonawca oryginalnej, poznańskiej metody transplantacji naczyniówki.
Odwarstwienie całej siatkówki, aby utorować sobie drogę do „martwej” żółtej plamki, było pierwszym etapem. Jednak nie to w tej operacji było najważniejsze i przełomowe, bo odpreparowanie i przesunięcie leżącej pod siatkówką naczyniówki, w czym dopomógł laser, poszło gładko.
– Nasz fragment naczyniówki pobrany do przeszczepu był uszypułowany – podkreśla poznański okulista. I to właśnie jest szczególne. Wcześniej nie brano tego pod uwagę. W nakręconym przez poznańskich lekarzy filmie, który był prezentowany na międzynarodowym kongresie Euretina w Londynie, widać krok po kroku, jak laser najpierw wycina „patch” z naczyniówki znajdującej się na obwodzie pola widzenia. Potem ręce okulisty, uzbrojone w szczypczyki wykorzystywane w witrektomii, przenoszą go na miejsce zdegenerowanej plamki żółtej. Wreszcie w etapie końcowym siatkówka wraca tam, gdzie jest jej stałe miejsce.
Światowe autorytety okulistyki pozytywnie odebrały „ideę szypuły” rodem z Polski, bo daje większe szanse na ukrwienie przesuniętej tkanki niż przeszczepy jej pozbawione.
Wspominana pacjentka, u której przeprowadzono taką operację, zgłosiła się z jednym tylko czynnym okiem, w którym dodatkowo nastąpiło masywne krwawienie. Groziła jej ślepota. Interwencja chirurgiczna pozbawiła ją co prawda niewielkiej części obwodowego widzenia, z którego wycięto „łatkę” do przeszczepienia, ale przywróciła ważniejsze widzenie centralne, które utraciła.
– Ostrość widzenia przed operacją u tej pani oceniliśmy na 1/50, a po zabiegu poprawiła się do 5/16. Na tablicy do badania ostrości wzroku widzi teraz litery w trzecim rzędzie od góry. Ogląda telewizję i czyta, korzystając z powiększalnika. Przyjeżdża raz do roku na kontrole – wylicza dr hab. Marcin Stopa, który zanim się podjął eksperymentalnego zabiegu, nabierał doświadczenia m.in. w amerykańskich ośrodkach okulistycznych w Północnej Karolinie i w Nowym Jorku.
– I pomyśleć, że jeszcze 30-40 lat temu nikt nie myślał o wejściu do gałki oka. Doc. Stopa pilnie się przygotowywał do tego za granicą, a nasz sukces został przedstawiony jako autorskie doświadczenie przeprowadzone po raz pierwszy na świecie – potwierdza prof. dr hab. med. Jarosław Kocięcki asystujący operującemu podczas zabiegu, kierownik Kliniki Okulistycznej Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego w Poznaniu, gdzie operacja została wykonana.
Poznańska metoda, chociaż odniosła pełny sukces, jak zastrzega poznański twórca, może być użyteczna tylko w takich sytuacjach, gdy zawiodą inne, mniej inwazyjne techniki, a więc rzadko. Chirurgia w AMD ciągle jest uważana w świecie za kontrowersyjne rozwiązanie z pogranicza eksperymentu o nieprzewidywalnych powikłaniach. Jednak szybki rozwój nowoczesnych technologii okulistycznych może niebawem przynieść takie rozwiązania, które zmienią również jej oblicze.
– Teraz coraz lepsze efekty osiągamy w leczeniu AMD, stosując środki farmakologiczne hamujące rozwój nieprawidłowych naczyń. Gdy już dojdzie do krwotoku pod siatkówkę, możemy przesuwać krew, podając do oka gaz i tPA. Jednak gdy te metody są nieskuteczne, jedyną szansę na poprawę widzenia może stanowić technika chirurgiczna zaproponowana przez lekarzy z Poznania – ocenia dr hab. Marcin Stopa.