Medycyna a wojsko
NATO na poligonie
O urazach i zaufaniu z dyrektor Drawskiego Centrum Specjalistycznego Marzeną Dzieżą rozmawia Konrad Wojciechowski
MT: Jaka najczęściej jest udzielana pomoc medyczna żołnierzom NATO?
Marzena Dzieża: Centrum ze względu na lokalizację ma strategiczne znaczenie. Żołnierze stacjonujący w okolicach Drawska i biorący udział w manewrach na poligonie często ulegają wypadkom. Pacjenci wojskowi to przeważnie osoby poszkodowane w wyniku urazów, którym udzielono pomocy w trybie nagłym, ambulatoryjnie w ramach pomocy doraźnej lub hospitalizacji. Najczęstsze przypadki urazów ortopedycznych to złamania kości długich i związane z tym obrażenia tkanek miękkich, a także zwichnięcia stawów barkowych, barkowo-obojczykowych, skokowych, skręcenia stawów kolanowych, otwarte zwichnięcia stawu skokowego oraz urazy kręgosłupa.
Opatrywaliśmy również przypadki nieurazowe, które dotyczyły przede wszystkim dolegliwości związanych z tzw. jet lag syndrom, czyli bóle głowy, uogólnione złe samopoczucie zwłaszcza wśród żołnierzy przybyłych z USA i biorących udział w pierwszej fazie manewrów. Ponadto pacjenci uskarżali się na zmiany dotyczące diety, szczególnie dolegliwości gastryczne i niestrawność.
Centrum pozostaje w ciągłej gotowości na wypadek nagłych zdarzeń i zabezpieczenia specjalistycznej opieki medycznej na rzecz żołnierzy i cywilów.
MT: Czy do hospitalizacji żołnierzy NATO niezbędny był wyspecjalizowany sprzęt medyczny?
M.D.: DCS ma zasoby kadrowe i sprzętowe do zabezpieczenia opieki medycznej na wysokim poziomie. Jesteśmy przygotowani na przyjęcie żołnierzy i udzielenia im natychmiastowej pomocy doraźnej oraz szpitalnej również w przypadkach zdarzeń masowych.
MT: Ilu żołnierzom szpital udzielił wsparcia medycznego i czy byli wśród nich obywatele innych państw?
M.D.: W okresie ćwiczeń Anakonda odnotowaliśmy 20 przypadków wymagających diagnostyki, ewentualnie dalszej hospitalizacji, a także leczenia operacyjnego. Prawie wszyscy żołnierze pochodzili z innych krajów, głównie z USA oraz Kanady. Dodam też, że ok. 300 żołnierzom udzielono pomocy ambulatoryjnej – w ramach pomocy doraźnej hospitalizowaliśmy 12 pacjentów.
Żołnierze NATO posługują się płynnie językiem angielskim lub mają swoich tłumaczy. W większości personel bez problemu porozumiewa się w języku angielskim, szczególnie personel Oddziału Urazowo-Ortopedycznego, a jeden z lekarzy ortopedów ma ośmioletni staż pracy w Anglii. Raz zdarzyła się sytuacja, że cywilny pracownik z USA trafił do izby przyjęć z objawami zespołu bólowego kręgosłupa. Towarzyszący mu tłumacz nie dawał sobie rady z terminologią medyczną. Znajomość języka angielskiego jednego z naszych lekarzy była jednak wystarczająca do zebrania wywiadu medycznego oraz wytłumaczenia pacjentowi istoty jego schorzenia i zaplanowanego leczenia.
MT: Czy żołnierz jest specyficznym pacjentem?
M.D.: Żołnierze przywożeni do szpitala po urazach byli bardzo dobrze zaopatrzeni przedmedycznie przez paramedyków w jednostkach. Cechują się oni na co dzień nienaganną kondycją fizyczną i odpornością psychiczną, chcą szybko wyzdrowieć, co sprzyja rekonwalescencji, ale również bardzo pomaga w rehabilitacji przy dochodzeniu do pełnej sprawności po ewentualnym leczeniu operacyjnym związanym z nagłymi zachorowaniami lub urazami.
MT: Dlaczego w szpitalu operowano amerykańskich żołnierzy, mimo że ci dysponowali własnym szpitalem polowym oraz specjalistyczną jednostką leczniczą w Niemczech?
M.D.: Dokonywali takiego wyboru ze względu na zaufanie, którego, mam wrażenie, nabyli podczas zaopatrywania wstępnego w izbie przyjęć. Poza tym, trzeba przypomnieć, że ponad dziesięć lat temu pomagali w ramach akcji humanitarnej przygotować pomieszczenia pod szykowany do otwarcia nasz Szpitalny Oddział Ratunkowy. Na pewno na wybór miał wpływ również brak problemów w komunikacji z personelem lekarskim. Za każdym razem pacjenci wchodzący w skład sił USA byli pytani, gdzie chcą się leczyć i wszyscy wybierali tutejszą placówkę zamiast bazy w Ramstein.
Żołnierze muszą mieć stałe zabezpieczenie przez podmiot medyczny mogący udzielić natychmiastowej pomocy. Taki szpital powinien być położony w niedalekiej odległości od poligonu, co jest niezwykle ważne zwłaszcza w przypadku konieczności ratowania życia. Nasz szpital spełnia te warunki i ma dobrą opinię.
MT: Jak likwidacja drawskiego SOR wpłynęła na sytuację?
M.D.: Zabranie kontraktu przez NFZ nie spowodowało, że przestali się zgłaszać pacjenci wymagający nagłej pomocy. Zmianie uległ jedynie sposób finansowania udzielanych świadczeń medycznych przez płatnika, co stanowi poważny problem dla zakładu. Pacjenci nadal są i będą zaopatrywani przez kadrę medyczną według najlepszej wiedzy, jaką ci lekarze mają.