BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Zarządzanie
Nie chcemy zajmować się poziomem refundacji
O przyspieszeniu i nie do końca spełnionych oczekiwaniach z Tomaszem Zielińskim, lekarzem rodzinnym, wiceprezesem Porozumienia Zielonogórskiego i ekspertem federacji ds. informatyzacji ochrony zdrowia, rozmawia Alicja Giedroyć
MT: Jak ocenia pan przyjęty przez rząd pakiet zmian związanych z wdrażaniem e-zdrowia? Czy postulaty środowiska medycznego zostały spełnione?
Tomasz Zieliński: Niezupełnie. Jest to niewątpliwie krok w dobrym kierunku, jednak liczyliśmy na więcej. Dotyczy to zwłaszcza orzekania o refundacji. Od wielu lat Porozumienie Zielonogórskie stoi na stanowisku, że wystawiający recepty lekarz nie powinien w ogóle zajmować się określaniem poziomu refundacji. To nie jest jego rola. Wydawałoby się, że wdrożenie e-recepty jest doskonałą okazją, by ten obowiązek zdjąć z niego zupełnie. Tak się nie stało. Wprowadzenie mechanizmu automatycznie określającego poziom odpłatności leków na e-recepcie na podstawie wskazania medycznego to dopiero połowa drogi. W praktyce będzie to wyglądało tak, że system pokaże różne warianty refundacji, ale wystawiający receptę będzie musiał wybrać właściwą wersję. Bez wątpienia taka podpowiedź ułatwi nam pracę, ale nie do końca o to chodziło. Naszym zdaniem system powinien wskazywać automatycznie poziom refundacji i taki postulat pozostaje aktualny. Rozumiem, że to rozwiązanie nie jest ostateczne, a na kolejnym etapie osiągniemy całkowitą likwidację obowiązku określania poziomu refundacji.
MT: Chcieliście za to wydłużenia okresu realizacji recepty do roku i tak się stało.
T.Z.: Przypomnę, że był to nasz postulat jeszcze za czasów ministra Bartosza Arłukowicza, gdy o e-recepcie nikomu się nawet nie śniło. Chodziło nam przede wszystkim o wygodę pacjentów chorujących przewlekle, przyjmujących latami te same leki. Teraz, gdy recepta jest bytem elektronicznym, nie ma powodu, by pacjent musiał przychodzić po nią co kilka miesięcy. Wystarczy, że przyjdzie do apteki. Jednocześnie wprowadzono mechanizm zapobiegający kupowaniu leków na zapas, bo wydaje się je maksymalnie na 180 dni. Najważniejsze, że już bez udziału lekarza.