Gastroenetrologia
Nieswoiste zapalenia jelit – im szybciej zdiagnozowane, tym szybciej opanowane
O roli lekarza rodzinnego w diagnostyce i terapii nieswoistych chorób zapalnych jelit z prof. dr hab. med. Grażyną Rydzewską, prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologiczno-Endoskopowego, kierownikiem Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gastroenterologii CSK MSWiA w Warszawie, rozmawia Ewa Szarkowska
MT: Nieswoiste choroby zapalne jelit są na tyle rzadkie, a ich objawy niespecyficzne, że diagnostyka NZJ nie jest prosta.
Prof. Grażyna Rydzewska: Grupę nieswoistych zapaleń jelit (NZJ) tworzą dwie choroby podstawowe: wrzodziejące zapalenie jelita grubego (CU) i choroba Leśniowskiego-Crohna (ChL-C). Obie są na tyle odmienne, że już na początku, przy diagnostyce, sprawiają różne problemy. Wrzodziejące zapalenie jelita grubego jest rozlanym, przewlekłym stanem zapalnym, najczęściej lokalizującym się w odbytnicy i okrężnicy. Obraz jest zawsze charakterystyczny: jest to mniej lub bardziej nasilona biegunka z krwią, ale – co charakterystyczne – przy zajęciu wyłącznie odbytnicy może nie być biegunki, choć zawsze pojawia się krew. W ciężkim rzucie tej choroby zawsze obecne są krew w kale i biegunka. Najczęściej występują też: ból, gorączka, pogorszenie wydolności fizycznej i chudnięcie. W przypadku zajęcia samej odbytnicy oprócz biegunki mogą występować: parcie na stolec, ból w okolicy odbytnicy oraz nietrzymanie stolca. W aktywnym zapaleniu całej okrężnicy objawy są zwykle uogólnione. Na szczęście opóźnienie diagnostyczne, czyli czas od wystąpienia pierwszych objawów do rozpoznania, jest bardzo krótkie, ponieważ obecność krwi w kale zawsze niepokoi pacjenta i w związku z tym szybciej zgłasza się do lekarza, który na ogół kieruje go na badanie endoskopowe.
MT: A jak to wygląda w przypadku choroby Leśniowskiego-Crohna?
G.R.: Jest dużo trudniej, ponieważ zapalenie może dotyczyć przewodu pokarmowego w każdym jego odcinku – od jamy ustnej do odbytu, a krew w kale i biegunka w ogóle nie muszą występować. Zazwyczaj są bóle brzucha, najczęściej zlokalizowane w jego dolnym kwadracie, zaparcia, wzdęcia, gorączka. Objawy są więc zdecydowanie mniej specyficzne, dlatego opóźnienie diagnostyczne jest niestety za długie. Opublikowana kilka lat temu praca amerykańskich naukowców wykazała, że w Stanach Zjednoczonych opóźnienie w diagnozowaniu choroby Leśniowskiego-Crohna trwa do 5 lat. To oznacza, że pacjent przez 5 lat chodzi od czasu do czasu do lekarza, bo boli go brzuch i jest leczony objawowo tak jak w przypadku zwykłych bólów brzucha, czyli lekami rozkurczowymi i przeciwbiegunkowymi, a więc niewłaściwie. W Polsce nie mamy takich danych, ale pewnie trwa to jeszcze dłużej, ponieważ choroba Leśniowskiego-Crohna, z uwagi na niespecyficzne objawy, jest niestety wciąż często mylona z innymi schorzeniami. I dlatego ciągle zdarza się, że pacjent trafia do szpitala z już bardzo powikłanym przebiegiem choroby, nieskutecznie leczony antybiotykami albo lekami przeciwbiegunkowymi. Bywa, że młody pacjent z bólami brzucha i biegunką jest prowadzony jak chory z zespołem jelita wrażliwego nawet kilka lat, a potem okazuje się, że ma jednak objawy zapalne, które cały czas się tlą i dochodzi do powikłań takich jak przetoki czy zwężenia jelit, bo ten proces zapalny cały czas się toczy. Nieraz do rozpoznania choroby Leśniowskiego-Crohna dochodzi dopiero na stole operacyjnym. To jest klasyczny scenariusz: pacjent z podejrzeniem zapalenia wyrostka robaczkowego bez przeprowadzonej pełnej diagnostyki trafia pod nóż chirurga i wtedy okazuje się, że jest to zapalenie jelita cienkiego.