Procesy

Leczenie ratunkowe – czy tylko szpital ma głos?

Żaneta Semprich-Forowicz

Gdy w Ministerstwie Zdrowia i przed sądem administracyjnym rozpatrywana jest sprawa o sfinansowanie leczenia w ramach ratunkowego dostępu do technologii lekowej (RDTL), stroną takiego postępowania jest nie tylko szpital. Może być nią również pacjent.

Taka, wydawałaby się oczywista, konstatacja wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 2 grudnia 2019 roku (sygn. akt VI SA/Wa 1869/19). Orzeczenie nie jest prawomocne, bowiem innego zdania był minister zdrowia. Uznał, że przy podejmowaniu decyzji o tym, czy sfinansować ratunkowy dostęp do technologii lekowej, stroną postępowania jest tylko szpital, który o to wnioskuje. Pacjent, czyli osoba najżywotniej rozstrzygnięciem zainteresowana, ma milczeć i czekać, co przyniesie mu los, tu reprezentowany przez władzę.

Nadzwyczajna procedura

O co toczyła się gra? Otóż procedura mająca zapewnić ratunkowy dostęp do technologii lekowej została zastrzeżona dla sytuacji szczególnych. Można ją uruchomić w przypadku konieczności podania choremu leku, który nie jest finansowany ze środków publicznych. Warunek to uprzednie wykorzystanie wszystkich wskazanych w takim przypadku i dostępnych w zwykłym trybie metod leczenia. Zgodę na sfinansowanie ratunkowego leku wydaje minister zdrowia. Taką decyzję może podjąć wyłącznie na wniosek szpitala posiadającego kontrakt z NFZ. Decyzja ma charakter administracyjny, a więc można ją zaskarżyć do sądu.

W zmaganiach z rakiem

W sprawie, w której zapadł przywołany na wstępie wyrok, chodziło o pokrycie kosztów leku (trastuzumab emtanzyna, proszek do sporządzania koncentratu roztworu do infuzji, stosowanego w leczeniu raka piersi, kod ICD-10: C50). Minister zdrowia dwukro...

Do góry