ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Marihuanę stosuje się w leczeniu bólu neuropatycznego np. wynikającego z ucisku na nerw albo bólu po urazach rdzenia kręgowego, w neuralgii nerwu trójdzielnego bądź po półpaścu. Dodajmy za danymi statystycznymi amerykańskimi, że ból po półpaścu stanowi czwartą przyczynę samobójstw wśród seniorów. W takim ujęciu możemy traktować ból przewlekły jak chorobę śmiertelną.
Innym przykładem, gdzie łączymy działanie miorelaksacyjne (rozluźniające mięśnie), przeciwbólowe oraz przeciwzapalne marihuany jest stwardnienie rozsiane (SM – sclerosis multiplex). Tutaj marihuana działa na różne aspekty tej samej choroby.
MT: Dla chorych na SM jest zarejestrowany jedyny lek na bazie marihuany.
A.J.: Tak, jedyny taki lek. Zawiera dwa kanabinoidy: kannabidiol (CBD) + δ-9-tetrahydrokannabinol (THC), które są pozyskiwane z konopi i oczyszczane. Z farmakoekonomicznego punktu widzenia bardziej korzystne jest stosowanie marihuany medycznej – jest ona 3-4 razy tańsza niż ten jeden lek, o którym mówimy. Marihuanę powinniśmy jednak traktować jako uzupełnienie leczenia SM, w szczególności u pacjentów z rzutowo-remisyjną postacią choroby.
MT: Ile kosztuje leczenie medyczną marihuaną?
A.J.: Trudno jednoznacznie odpowiedzieć, ponieważ dawki są ustalane indywidualnie w zależności od potrzeb pacjenta i jego objawów. Orientacyjne koszty leczenia marihuaną mieszczą się miedzy 600 a 1200 zł miesięcznie. Jeśli pacjent reaguje na tradycyjne leki, można ograniczyć koszty terapii i podawać marihuanę przy zaostrzeniu dolegliwości. Taki model leczenia stosuje się w chorobach przewlekłych takich jak fibromialgia, stwardnienie rozsiane czy reumatoidalne zapalenie stawów.
U pacjentów z migreną marihuanę podajemy doraźnie. Koszt jednej tabletki podstawowego leku w migrenie – tryptanu jest porównywalny z jedną dawką marihuany. Tego leczenia w Polsce nie obejmuje refundacja.
Wydaje się logiczne stosowanie marihuany łącznie z innymi lekami, co zmniejsza koszty terapii oraz działania niepożądane. Ja tak postępuję w swojej praktyce. Rzadko wykorzystuję marihuanę w monoterapii. W przypadku bólu neuropatycznego łączę ją z pregabaliną albo lekami opioidowymi, np. tapentadolem.
MT: Wspomniał pan o fibromialgii, chorobie mało znanej, dość tajemniczej, stwarzającej problemy terapeutyczne, gdzie pomocne jest stosowanie marihuany medycznej. W jakim zakresie?
A.J.: Mam bardzo dużą grupę pacjentów z fibromialgią, którzy dobrze odpowiadają na marihuanę medyczną. Nie wiemy do końca, czym ta choroba jest spowodowana. Chorzy na fibromialgię odczuwają ból, który nie ma żadnej konkretnej przyczyny. W fibromialgii występuje cały zespół objawów. Poza bólem pacjent odczuwa przewlekłe zmęczenie, które towarzyszy mu od samego rana, problematyczne bywa dla niego samo wstanie z łóżka. Bardzo często dochodzi do tego depresja, zaburzenia snu. Zazwyczaj są to bóle kostno-mięśniowe, które dotyczą całego ciała: kończyn, klatki piersiowej. Mają różne nasilenie, czasowo mogą ulegać zaostrzeniu. Ten ból uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Pacjenci z fibromialgią przez wiele lat nie mają postawionej prawidłowej diagnozy. Średnio od wystąpienia pierwszych objawów do ustalenia diagnozy mijają 2-3 lata, w ciągu których odbywają wielokrotne konsultacje u neurologów, ortopedów, psychiatrów i nikt nie potrafi jednoznacznie powiedzieć, co im dolega. Mają wykonywane liczne badania obrazowe: RTG, USG, rezonans magnetyczny, tomografię komputerową, które nie pokazują żadnych zmian. Wiemy, że ból odczuwany przez pacjentów jest realny, oni faktycznie cierpią. W badaniach czynnościowych mózgu ośrodki odpowiedzialne za czucie bólu są u nich cały czas pobudzane. Przez to, że fibromialgia jest źle diagnozowana, jest też źle leczona. Pacjenci dostają m.in. niesteroidowe leki przeciwzapalne, które są całkowicie nieskuteczne w tej chorobie. Często przepisywane są im leki opioidowe, również nieskuteczne, co więcej – mogące prowadzić do uzależnienia.
W fibromialgii stosuje się leki przeciwbólowe, ale z grupy środków neurologicznych – przeciwpadaczkowych albo gabapentynoidów (np. pregabalina) oraz z grupy SNRI (inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny i noradrenaliny – np. duloksetyna). I to są leki będące podstawą leczenia pacjentów z fibromialgią. Marihuana medyczna jest jedną z opcji terapeutycznych, zwłaszcza w przypadku nieskuteczności SNRI lub gabapentynoidów.
Kolejna liczna grupa pacjentów, którzy również dobrze odpowiadają na marihuanę, to chorzy z bólami głowy, w szczególności z migreną. Jeżeli mamy do czynienia z migreną oporną na leczenie tryptanami (które stanowią złoty standard w leczeniu migreny) albo z nietolerancją tryptanów lub pacjentami z polekowymi bólami głowy spowodowanymi nadużywaniem NLPZ bądź tryptanów, to warto rozważyć terapię marihuaną medyczną. Jej koszty w tym przypadku nie są zbyt wysokie, bo marihuanę stosujemy okresowo (podobnie jak w SM), do przerwania napadów migreny. Koszt jednorazowej dawki marihuany jest porównywalny z kosztami leczenia tryptanami.
MT: Czy każdy lekarz może prowadzić terapię medyczną marihuaną?
A.J.: Każdy lekarz może wypisać receptę na medyczną marihuanę, bo wedle aktualnych przepisów każdy lekarz ma możliwość przepisania narkotyków, czyli leków z kategorii N. Zanim zmieniły się przepisy, żeby wypisać leki narkotyczne, do których należą silne leki przeciwbólowe (przede wszystkim opioidowe oraz niektóre anestezjologiczne), lekarz musiał dysponować pulą specjalnych recept z zastrzeżonymi numerami Rpw. Teraz numery Rpw są domyślnie nadawane przez system elektroniczny. Nie trzeba o nie nigdzie wnioskować. Każdy lekarz może (i powinien) leczyć pacjenta zgodnie ze swoją wiedzą medyczną, a jeśli problem przekracza jego kompetencje, powinien skierować chorego do specjalisty, np. do kliniki leczenia bólu. Są organizowane szkolenia dla lekarzy na temat stosowania medycznej marihuany i chętni mogą się na nie zgłaszać. Jeżeli lekarz czuje się kompetentny i ma wiedzę w określonym zakresie, to nie ma przeszkód, by prowadził taką terapię.