ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Prawo
Klauzula dobrego Samarytanina, czyli bieg z przeszkodami
Obudowanie klauzuli nieostrymi i uznaniowymi kryteriami pozwala na sporą dowolność organów ścigania w zakresie skorzystania z jej zapisów.
Przedstawiciele środowiska lekarskiego od dawna postulowali wprowadzenie do polskiego porządku prawnego rozwiązań (istniejących w innych krajach – wzorem, wręcz modelowym, jest tutaj Szwecja) wyłączających odpowiedzialność prawną lekarzy z tytułu popełnienia nieumyślnych błędów medycznych.
System, zwany w skrócie no fault, to szereg regulacji prawnych, które muszą być dobrze przemyślane i skonstruowane po to, aby z jednej strony zapewnić bezpieczeństwo prawne lekarzom, a z drugiej strony umożliwić pacjentom realne dochodzenie odszkodowań oraz zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.
System, o którym mowa, musi być skonstruowany tak, abyśmy nie mieli powtórki z działalności wojewódzkich komisji do spraw orzekania o zdarzeniach medycznych – które miały spełniać (w założeniu) funkcję podmiotów umożliwiających szybkie, pozasądowe rozstrzyganie spraw dotyczących błędu w sztuce medycznej, bez orzekania o winie konkretnej osoby – co w zderzeniu z brutalną praktyką okazało się zwykłą fikcją.
W związku z sytuacją nadzwyczajną związaną ze zwalczaniem skutków COVID-19, jako ukłon w stronę środowiska medycznego, większość parlamentarna zdecydowała się umieścić w tzw. ustawie antycovidowej nowe przepisy, zwalniające lekarzy z odpowiedzialności karnej za określone zachowania, które można dla uproszczenia nazwać „błędem w sztuce medycznej” – co zdefiniowano jako klauzulę dobrego Samarytanina.
Niestety, wprowadzający klauzulę przepis został skonstruowany w taki sposób, że wygląda niczym ilustracja dawnego dowcipu o tym, czym różni się demokracja od demokracji socjalistycznej – ano różni się tym, czym krzesło od krzesła elektrycznego. Ty...