ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Ostry dyżur
Najpierw prezerwatywa, potem seks
Danuta Pawlicka
Jedną z najczęściej cytowanych list w 2014 r. zawierających najbardziej wstydliwe przypadłości jest praca trojga badaczy – prof. Teresy Rzepy, psycholog z Uniwersytetu SWPS, oraz prof. Ryszarda Żaby i dr Oliwii Jakubowicz, dermatologów z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. W ich „rejestrze wstydu” wytypowanym przez ponad pół tysiąca Polaków znalazły się m.in.: kiła (syfilis), AIDS, grzybica pochwy/prącia, opryszczka narządów płciowych, rzeżączka, choroby odbytu, wszawica łonowa, choroby skóry twarzy (trądzik), grzybica paznokci, łuszczyca. Wyniki nie mogły być dla lekarzy i psycholog zaskoczeniem, ponieważ potwierdzili w badaniach to, co wiedzieli ze swojej praktyki od pacjentów: choroby przenoszone drogą płciową powszechnie uznaje się za najbardziej zawstydzające, niosące niesławę i siejące zgorszenie. Taka opinia wynika po części z moralnej oceny „grzesznego żywota chorego na syfilis”, a po części z niedostatecznej wiedzy, która przez dziesiątki lat utrwaliła się w naszym społeczeństwie nieuwzględniającym zmian kulturowych i postępów w leczeniu.
Fałszywa strefa wstydu
A jak na kiłę, uznawaną za chorobę wstydliwą, reagują chorzy? Oni nie rozmawiają o niej podczas wizyty u lekarza rodzinnego i nie opowiadają na urodzinowych przyjęciach u cioci. Nad tą wstydliwą dla społeczeństwa kwestią pochylili się specjaliści w badaniu zatytułowanym „Świadomość stygmatu własnej choroby i wizerunek samego siebie”. Przeprowadził je ten sam zespół w latach 2009-2011, który jest podpisany pod 10 najbardziej wstydliwymi schorzeniami wytypowanymi przez Polaków. Tym razem anonimowe ankiety otrzymali pacjenci leczeni na kiłę w warunkach szpitalnych oraz osoby zdrowe, które opisywały hipotetyczną reakcję, gdyby z nią się zetknęły. Upraszczając dociekliwe pytania sformułowane dla obu grup, chciano dowiedzieć się m.in., jak Polak widzi sam siebie w sytuacji, gdy dopada go syfilis, choroba przynosząca szok i niesławę. Celem sondażu było wytypowanie różnic w ocenie tych, którzy nie zmierzyli się z chorobą przenoszoną drogą płciową oraz chorych doświadczających pełnego odium przypisywanego schorzeniu powszechnie uznawanemu za jedno z najbardziej upokarzających, poniżających i wstydliwych.
W badaniu wzięło udział 42 pacjentów przebywających na szpitalnych oddziałach oraz 62 zdrowe osoby spoza lecznicy. Oceny stopnia wstydliwości kiły, która otwiera listę 10 najbardziej wstydliwych według Polaków, w zasadzie były podobne wśród zdrowych i chorych. Jedni i drudzy zgodnie przyznali, że to najbardziej zawstydzająca przypadłość, jaka człowiekowi może się przytrafić. Niemający kłopotów ze zdrowiem wskazywali także na inne podobnego typu nieszczęścia, do których nie każdy się przyznaje − alkoholizm i narkomanię. Oni, czyli w pełni zdrowi, nie traktowali kiły jako choroby poważnej i zagrażającej życiu, uważając, że takie miano należy się chorobom kardiologicznym i m.in. nowotworom oraz udarom mózgu.
Wyraźne różnice pomiędzy badanymi grupami pojawiły się w odpowiedziach na pytanie o reakcję, gdy słyszy się z ust lekarza, że rozpoznanie wskazuje na kiłę. Zdrowi mówili o lęku i przerażeniu jako przypuszczalnej reakcji na wieść o takim zakażeniu, natomiast chorzy na syfilis wykazywali postawę pomniejszającą swój stan (przecież można ją wyleczyć!), a niektórzy podejrzewali nawet pomyłkę lekarzy, nie dowierzając, że wykryto u nich Treponema pallidum. Co trzeci chory oceniający swoje obecne życie uznał je jako najsmutniejszy okres.
Badacze przyznali, że sondaż jednoznacznie wskazał na hańbiące piętno towarzyszące tym chorobom i jednocześnie wykazał brak dostatecznej wiedzy o chorobach przenoszonych drogą płciową. Bez wątpienia uznanie należy się zakażonym krętkiem bladym przebywającym na szpitalnym leczeniu, którzy pokonali wstyd oraz grożący im ostracyzm ze strony rodziny i znajomych. Oni, poddani już terapii, optymistycznie oceniają swoją sytuację po opuszczeniu łóżka szpitalnego.
Prof. Rzepa, komentując wyniki badań, uznała, że „doznawany wstyd może funkcjonować jako mechanizm obronny przed napiętnowaniem i ostracyzmem, a tym samym hamować przed ujawnieniem prawdy nawet w relacjach z najbliższymi osobami”. To jest cenna uwaga dla ochrony zdrowia, ponieważ wskazuje na jedną z głównych przyczyn szerzenia się zakażeń, które obecnie sygnalizują lekarze nie tylko w naszym kraju. Warto więc, aby pamiętali o tym medycy rodzinni i czasami zadawali „niewygodne” pytania o seks pacjentom odwiedzającym gabinety POZ z banalnym bólem gardła czy wysypką na ciele.
Polska mentalność niewolnika
Systematyczne tłumaczenie społeczeństwu, czym jest rak, a szczególnie rak piersi, pokazuje spektakularne efekty podobne do tych, które wymiotły palaczy z życia publicznego i ograniczyły ich obecność w życiu prywatnym. Kobieta już nie wstydzi się przyznawać do raka i zachęcać do badania piersi.
Brytyjscy lekarze pierwsi wpadli na pomysł, jak przybliżyć swoim krajanom sposoby na pozbycie się chorób uważanych powszechnie za wstydliwe. Tam kobiety, ich mężowie, kochankowie i synowie przychodzą/przyjeżdżają z podobnymi przypadłościami do dr. Christiana Jessena, który wraz z kilkoma specjalistami (m.in. dermatologiem i ginekologiem) bada ich bez wynagrodzenia na nośne hasło „wstydliwe choroby”.
Dokumentalny serial, który od lat jest kręcony i wyświetlany w brytyjskiej, a także w naszej telewizji, przynosi sławę i chwałę dr. Jessenowi i oswaja brytyjskie społeczeństwo ze źle pojętym wstydem, którym obarcza się niektóre schorzenia.
Tymczasem w naszej rzeczywistości:
- zbyt trudne do zaakceptowania okazały się w niektórych szkołach nawet darmowe podpaski dla dziewczynek
- z ostrą krytyką ruszono na automaty z prezerwatywami, które miały stanąć m.in. w uczelniach, akademikach, na dworcach, więc ich nie ma
- nie ma darmowych broszur opisujących w skrócie, czym są choroby przenoszone drogą płciową i jak się przed nimi chronić; mogłyby się pojawić w szpitalach, gabinetach (poczekalniach), nawet w hotelach i akademikach.
A może są niepotrzebne?
Seks bez prezerwatywy jak rosyjska ruletka: może trafić (zabić?)
Może syfilis, AIDS, rzeżączka i wszystkie choroby, które każdemu mogą się przytrafić w trakcie uprawiania seksu, odeszły w siną dal? Nic podobnego i dlatego najpierw trochę statystyki dla przypomnienia, że strach przed nieprzemyślanym seksem jest nadal potrzebny. Kiła, w pełni wyleczalna, jest tutaj często podawana jako przykład schorzenia lekceważonego, a przecież nadal bardzo groźnego. W 23 krajach Europy w latach 2007-2017 kiłę wykryto u 33 tys. osób. Taką liczbę zakażonych syfilisem, którzy w tym czasie liczebnie przewyższyli zakażonych HIV, podało Europejskie Centrum do spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób. Z tego samego źródła można się dowiedzieć, że najwięcej przybyło zakażonych w Islandii, Irlandii, Wielkiej Brytanii i m.in. w Niemczech.