ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Ostry dyżur
Leczenie na życzenie: garść suplementów, a może złoty strzał z witaminy C?
Danuta Pawlicka
Nowy suplement, nawet ten wymyślony na wakacyjnej plaży, rusza do sprzedaży, zanim zostanie zweryfikowany przez powołane do tego służby kontrolne. A lotna brygada (czytaj: mobilny zespół gotowy do zabiegu) przyjedzie na życzenie do każdego domu, aby dożylnym wlewem poprawić humor i libido mieszkającym tam ludziom. Istniejące dziurawe prawo sprzyja samoleczeniu Polaków, którzy biją rekordy w wydawaniu pieniędzy na ratowanie zdrowia, lekceważąc „aktualną wiedzę medyczną”
Niełatwo jest zdobyć czołowe miejsce na polach oficjalnej medycyny, którą już dawno zaakceptował cywilizowany świat. Wyjątkiem dla nas okazała się ilość spożywanych suplementów. W tej konsumpcji bijemy wszelkie rekordy wśród europejskich społeczeństw: 80% mieszkańców polskich miast i wsi przyznaje się do systematycznego sięgania po witaminy i pierwiastki w tabletkach. Jest to jednak pyrrusowe zwycięstwo, ponieważ do tej dbałości o zdrowie nie angażujemy wiedzy zdobytej na uczelniach medycznych. Wszystko dzieje się poza lekarzami rodzinnymi i specjalistami. Wśród liderów połykających bez refleksji podobne farmaceutyczne produkty znalazły się bogatsze od nas kraje, takie jak Szwajcaria, Szwecja i Niemcy, ale pierwsze miejsce w tej sferze zajmujemy właśnie my. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez Global Consumer Survey Statista w 2022 r. i nic nie wskazuje na to, abyśmy w najbliższym czasie stracili to mało zaszczytne, chociaż najwyższe podium.
Tak wysoka pozycja cieszyłaby kibiców piłki nożnej w europejskich pucharach, ale tutaj cierpią na tym domowe budżety i ludzkie organizmy niepotrzebujące takiego wsparcia ani dopingu, jakie im fundujemy.
Ubiegły rok przerósł wszystkie wyobrażenia i prognozy polskiego samoleczenia. Na medykamenty bez udowodnionej potrzeby, choćby sygnalizowanej przez laboratorium analityczne, wydaliśmy prawie osiem miliardów złotych: od 50 zł po 111 zł miesięcznie na głowę. Wśród zwolenników poprawiania zdrowia i urody na własną rękę próżno byłoby znaleźć wyniki badań poprzedzające zażywanie niektórych witamin w końskich dawkach czy wskazania podpisane przez lekarza rodzinnego bądź specjalistę. Wydatki są tak samo szokujące, bo zeszłoroczny rachunek jest o miliard złotych wyższy niż ten z końca roku 2021. W opiniach próbujących tłumaczyć ich nagły wzrost jest zdanie, które odpowiedzialność za ten dynamiczny skok częściowo przerzuca na pandemię. Jednak to i tak dużo, ponieważ w tym oficjalnym wyliczeniu w ogóle nie została ujęta sprzedaż internetowa, więc nie umniejsza to problemu.