Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Wraz z rozwojem internetu każdy pacjent ma nieograniczony dostęp do wiedzy medycznej. Czy oznacza to, że lekarze przestali już być potrzebni? Oczywiście chory nie wykona sobie sam inwazyjnego badania diagnostycznego, ani nie przeprowadzi zabiegu operacyjnego. W tych przypadkach jeszcze przez jakiś czas będą potrzebni. Ale co z pozostałymi? Pacjent może wpisać objawy w wyszukiwarkę i sprawdzić w sieci, jakie badania powinien wykonać. Następnie sam może je sobie zlecić, jeśli tylko za nie zapłaci. Interpretacja wyników także nie sprawi mu większej trudności. Obok wyników badań laboratoryjnych podawane są normy, a nawet strzałki, czy wynik jest poniżej, czy powyżej tejże. Na końcu pójdzie do apteki i kupi leki, które widział w reklamie. Jeżeli jeszcze nie widział reklamy, w aptece znajdzie oddzielny regał z lekami na daną chorobę, opisany np. „leki na wątrobę” czy „leki na zakażenie układu moczowego”. Farmaceuta na pewno pomoże mu wybrać coś odpowiedniego. Po co więc wizyta u lekarza?
Mimo że ten trend się nasila, uważam nadal, że nadzór lekarza ma pewną przewagę nad diagnostyką i leczeniem prowadzonymi jedynie przez pacjenta. Aby była ona istotna, musi być spełnionych kilka podstawowych warunków. Po pierwsze, lekarz musi stale aktualizować swoją wiedzę i to z wiarygodnych źródeł. Jeżeli będzie czerpał wiadomości jedynie z reklam, stanie się nieużyteczny. Po drugie, musi podchodzić krytycznie do każdego przepisanego leku. Jeśli na każdą dolegliwość przepisuje pacjentowi kolejny lek, może spokojnie zostać zastąpiony przez internet, reklamy i farmaceutę.
No i na końcu sprawa najważniejsza. Lekarz musi zdobyć zaufanie pacjenta. W dzisiejszych czasach sam dyplom nie daje mu już zaufania a priori. Zaufanie środowiska, w którym pacjent za pomocą internetu szuka opinii na jego temat, zdobywa dzięki wieloletniej postawie. Jeżeli chorzy zauważą, że lekarz ulega pewnym pokusom w swoim postępowaniu, zaufanie to straci bezpowrotnie. Kiedy lekarze nie będą spełniać warunków, które wymieniłem powyżej, pacjenci będą zgłaszać się do nich co najwyżej z przyczyn ekonomicznych – po skierowanie na bezpłatne badanie lub receptę na refundowane leki. W najbliższym czasie czeka nas jeszcze jeden krok w tym kierunku. To pielęgniarki zaczną wypisywać recepty. Czasami tak sobie myślę, że posunąłbym się o krok dalej i pozwoliłbym samym pacjentom wypisywać sobie recepty. Może liczba działań niepożądanych leków lekko by wzrosła, ale przynajmniej zmniejszylibyśmy problem niedoboru lekarzy.
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest eozynofilia. Wykonując podstawowe badanie diagnostyczne, jakim jest morfologia krwi, od czasu do czasu na nią natrafiamy. Warto odświeżyć sobie wiedzę na ten temat, żeby odróżnić przypadki wymagające dalszej diagnostyki od tych, które wymagają jedynie obserwacji.