Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Nadeszło lato i upragniony odpoczynek. Niektórzy Czytelnicy są już po urlopie, inni mają go jeszcze przed sobą. W okresie letnim jest trochę więcej czasu na różnego rodzaju przemyślenia. Coraz bardziej narzekamy na niedogodności w pracy wynikające ze złego funkcjonowania społecznego systemu opieki zdrowotnej. Jego wady już tak się skrystalizowały, że aż dziw bierze, że nie wprowadza się działań korygujących. Oczywiście łatwiej być krytycznym niż twórczym, ale brakuje mi zetknięcia między opisem obecnej sytuacji a działaniami służącymi jej naprawie. Zaczynam więc zadawać sobie coraz bardziej podstawowe pytania. Pierwsze brzmi, czy w ogóle potrzebny jest społeczny system służby zdrowia? Tu przypominają mi się zasłyszane historie, jak to w dawnych czasach, gdy ktoś z rodziny zachorował, nie wzywano lekarza, bo nie było pieniędzy na zapłatę. Chory albo sam wyzdrowiał, albo umarł w domu. Historie te są gotową odpowiedzią na pytanie o sens istnienia systemu społecznego. Zlikwidowanie go cofnęłoby nas w rozwoju o co najmniej 100 lat. Co zrobić, aby funkcjonował on dobrze? Pocieszam się, że nie znam kraju na świecie, w którym by go nie krytykowano. Rzecz jasna, bogatsze państwa łatwiej radzą sobie z problemami, ale i oczekiwania ludzi są tam dużo większe. Na opiekę zdrowotną zawsze można wydać złotówkę więcej. Żaden system nigdy nie zaspokoi oczekiwań wszystkich. Należy jednak dążyć do jego jak najlepszej organizacji i stworzenia poczucia sprawiedliwości.
Kolejne nurtujące mnie pytanie – czy prywatna opieka medyczna może wesprzeć źle funkcjonujący społeczny system opieki zdrowotnej? Tajemnicą poliszynela jest fakt, że prywatna opieka medyczna działa tym lepiej, im gorzej sprawdza się system społeczny. Dla części społeczeństwa prywatna opieka jest pewnym wyjściem z trudnych sytuacji. Dla niektórych, szczególnie tych uboższych, nie stanowi rozwiązania problemu. Prywatna służba zdrowia powinna być dodatkową możliwością, podobnie jak bilet pierwszej klasy. Niestety w obecnym systemie pierwsza klasa to nie dodatkowa opcja, lecz konieczność wynikająca z braku wolnych miejsc w drugiej. Kiedyś, jeszcze jako student, wsiadłem do bardzo zatłoczonego pociągu. Na korytarzu panował straszny tłok. Postanowiłem więc przejść do wagonu pierwszej klasy, gdzie zagęszczenie na korytarzu wydawało się mniejsze. Niestety, mój studencki budżet nie przewidywał podróży pierwszą klasą. Gdy przyszedł konduktor i sprawdził bilet, kazał mi wrócić do wagonu drugiej klasy. Jego decyzja była jak najbardziej uzasadniona, ale wtedy wydała mi się bardzo niesprawiedliwa.
Czy możliwy jest w ogóle dobry społeczny system opieki zdrowotnej? Często powtarzam studentom sentencję, że nie ma złych lekarzy. Są jedynie niepotrzebne cierpienia pacjentów. Analogicznie myśl tę można odnieść do społecznego systemu opieki zdrowotnej. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie dojdzie do styku pomiędzy krytycznym opisem obecnego systemu a działaniami korygującymi.
Tematem obecnego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest anafilaksja. Ponieważ to reakcja zagrażająca życiu, która często wynika z podaży leków, warto, aby każdy lekarz od czasu do czasu odświeżył i uzupełnił wiedzę na ten temat.