Słowo wstępne
Słowo wstępne
Waldemar Banasiak
Szanowni Państwo,
od wielu lat z uwagą śledzę dyskusje na temat rozbieżnych opinii dotyczących klinicznego rozpoznawania lub nie zespołu metabolicznego. Zawsze uważałem, że warto takie rozpoznanie ustalić, wraz z pacjentem wysyłamy bowiem w świat informacje o bardzo istotnym znaczeniu w kontekście prewencji poważnych incydentów sercowo-naczyniowych. Każdy kolejny lekarz mający kontakt z pacjentem z rozpoznanym zespołem metabolicznym powinien traktować go jako osobę obciążoną istotnym ryzykiem powikłań sercowo-naczyniowych. Za każdym razem należy krytycznie zweryfikować podejście pacjenta do modyfikowalnych czynników ryzyka i obiektywnie potwierdzić skuteczność zastosowanego leczenia w osiąganiu zalecanych celów terapeutycznych. Ustalenie rozpoznania jest bardzo proste, wystarczy zmierzyć obwód w pasie, dokonać pomiaru ciśnienia tętniczego, ocenić stężenie glukozy, triglicerydów i cholesterolu HDL. Stwierdzenie obecności 3 z 5 ww. składowych upoważnia do rozpoznania zespołu metabolicznego. W związku z powyższym z dużym uznaniem przyjąłem dokument, który 5 października br. pojawił się na łamach „Circulation”. Dotyczy on wspólnego stanowiska International Diabetes Federation (IDF), National Heart, Lung, and Blood Institute (NHLBI), World Heart Federation (WHF), International Atherosclerosis Society (IAS) i American Heart Association (AHA). Podjęto w nim próbę eliminacji kilku rozbieżności, które pojawiały się w dyskusjach nad zespołem metabolicznym między ekspertami reprezentującymi różne towarzystwa. Warto zauważyć, że wśród sygnatariuszy tego dokumentu zabrakło przedstawicieli American Diabetes Association (ADA) i European Association for the Study of Diabetes (EASD), którzy uważają, że nie ma potrzeby rozpoznawania zespołu metabolicznego. Ich zdaniem należy skupiać uwagę na pojedynczych zidentyfikowanych czynnikach ryzyka, które powinno się agresywnie leczyć. Oczywiście dla każdego lekarza praktyka zespół metaboliczny nie jest jednostką chorobową samą w sobie, ale zbiorem czynników ryzyka, które im w większej liczbie występują, tym większe jest prawdopodobieństwo wystąpienia incydentów sercowo-naczyniowych. Należy wyrazić żal, że dwa poważne towarzystwa diabetologiczne nie wsparły idei ujednoliconej definicji zespołu metabolicznego, co niewątpliwie ma kapitalne znaczenie w globalnym i zunifikowanym podejściu naukowym oraz praktycznym do tego ogólnoświatowego problemu ludzkości. Obecnie zespół metaboliczny należy rozpoznawać na podstawie poniższych kryteriów (3 z 5): obwód w pasie (z uwzględnieniem wartości dla każdej populacji i narodowości), podwyższone stężenie triglicerydów: ≥150 mg/dl (farmakoterapia podwyższonych stężeń jako alternatywne kryterium), obniżone stężenie cholesterolu HDL: <40 mg/dl u mężczyzn i <50 mg/dl u kobiet (farmakoterapia obniżonych stężeń jako alternatywne kryterium), podwyższone wartości ciśnienia tętniczego: >130/85 mmHg (farmakoterapia nadciśnienia jako alternatywne kryterium), podwyższone stężenie glukozy: ≥100 mg/dl (farmakoterapia podwyższonej glikemii jako kryterium alternatywne).
Kłamstwo nigdy nie popłaca. Jest to prawda stara jak świat i aż dziw bierze, że wciąż są tacy, którzy o tym zapominają. Kolejnym lekarzem naukowcem, który niechlubnie zapisze się w annałach medycyny światowej, jest dr Naoyuki Nakao. Nie wykazał on należytej rzetelności i uczciwości w badaniach nad łącznym stosowaniem inhibitora ACE z sartanem u pacjentów z niecukrzycową chorobą nerek (Nakao N i wsp. „Combination treatment of angiotensin II receptor blocker and angiotensin-converting-enzyme inhibitor in non-diabetic renal disease (COOPERATE): a randomised controlled trial”. „Lancet” 2003;361:117-24). Wyniki tego badania miały bardzo istotny wpływ na codzienną praktykę, rutynowo bowiem w tej populacji pacjentów stosowano to skojarzenie lekowe, wierząc w jego skuteczność. Na podstawie przeprowadzonego postępowania, w którym zarzucano dr. Nakao wiele nieprawidłowości w procesie badań i analizy ich wyników, podjęto decyzję o usunięciu tej publikacji z archiwum „Lancetu”. Przypadek dr. Nakao powinien być nagłośniony w naszym środowisku, nie tylko by zapobiec tego rodzaju niegodnym praktykom w przyszłości, ale także w celu zwrócenia uwagi, jak naciągane wyniki badania mogą mieć ogromny negatywny wpływ na zdrowie i życie leczonych.
Na zakończenie chciałbym podziękować dr. Tadeuszowi Zielonce z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego za list dotyczący programu edukacyjnego z wakcynologii koordynowanego przez dr. Leszka Szenborna. Przedstawione w liście dane dotyczące stanu naszej wiedzy o szczepieniach ochronnych są porażające. Zachęcam Państwa do przeczytania tego listu i zweryfikowania postępowania nie tylko wobec pacjentów, ale także wobec siebie i personelu medycznego w tym względzie, co ja już uczyniłem.
Życzę Państwu przyjemnej lektury.