Słowo wstępne
Słowo wstępne
prof. dr hab. n. med. Dariusz Moczulski
Artykuł 57. Kodeksu etyki lekarskiej zawiera stwierdzenie: „Lekarzowi nie wolno posługiwać się metodami uznanymi przez naukę za szkodliwe, bezwartościowe lub niezweryfikowanymi naukowo”. Sformułowanie to wydaje się dość stanowcze i jednoznaczne. Coraz częściej zastanawiam się, gdzie leży granica pomiędzy metodami zweryfikowanymi naukowo a metodami, które takiej weryfikacji nie mają. Dotyczy to różnych leków, w przypadku których dysponujemy tylko bardzo słabymi dowodami na ich skuteczność, a poza tym leków ziołowych, homeopatycznych czy suplementów diety. Każdy z nas może oczywiście inaczej oceniać, co to znaczy, że stosowanie danego preparatu jest zweryfikowane naukowo. Nie mamy tutaj przecież do czynienia z wyborem między czarnym a białym, lecz z całą skalą szarości. Nasuwa się więc pytanie, czy lekarz może przepisać pacjentowi preparat o nieudowodnionej skuteczności? A co, jeżeli w przypadku danej choroby nie dysponujemy żadnym preparatem o udowodnionej skuteczności? A co, jeżeli pacjent z jakichś przyczyn zraził się do współczesnej medycyny i chce stosować jedynie „metody naturalne”?
Właśnie skończyłem przyjmować pacjentów w poradni i po dokładniejszym zebraniu od nich wywiadów okazuje się, że prawie wszyscy oni przyjmują przynajmniej jeden z preparatów o nieudowodnionej skuteczności, a znaczna część z nich została im zlecona przez lekarza. Czy złamano tutaj zasadę, aby nie posługiwać się metodami niezweryfikowanymi naukowo? Jaka była motywacja lekarza do takiego postępowania? Z każdym przyjętym preparatem, nawet tym o nieudowodnionej skuteczności, pacjenci wierzą, że robią coś dla swojego zdrowia. Głównie łagodzi to ich strach przed wystąpieniem nowych chorób lub pogłębieniem się już istniejących. W rozmowie z pacjentami odnosi się wrażenie, że chcą kupić sobie zdrowie. Ale czy zdrowie naprawdę można kupić i czy nie pasuje tutaj dobrze powiedzenie, że „wszystko można kupić, ale nie wszystko można mieć”?
Jak zatem ma postępować lekarz, który z jednej strony powinien odpowiadać na potrzeby swoich pacjentów, a z drugiej – stosować metody zweryfikowane naukowo? Wydaje mi się, że nie ma jednego prostego rozwiązania tego dylematu. Pozostaje nam jak zwykle kierowanie się własnym sumieniem i logiką. Należy jednak pamiętać, że granica między medycyną a szarlatanerią jest bardzo cienka i można ją łatwo przekroczyć.
Tematem bieżącego numeru „Medycyny po Dyplomie” jest postępowanie po ugryzieniu przez psa lub kota. Właśnie trwa okres urlopowy i wielu z nas wyjeżdża na wakacje w regiony ze „szczęśliwymi” psami i kotami. Każdy z nas powinien więc wiedzieć, co zrobić, gdy kogoś w naszym otoczeniu ugryzie pies lub kot.