OpD: Jak często chirurg rekonstrukcyjny powinien ćwiczyć na zwłokach ludzkich?

A.M.: Tak często, jak tylko jest w stanie i ma możliwość. Oczywiście nie może to polegać na mechanicznym wykonywaniu pewnych czynności, a na realizacji wizji i znajomości wszystkich wskazań do danych metod. Stosunki anatomiczne, trójwymiarowe poznanie danego regionu, jest porównywalne z zabiegiem wykonywanym na człowieku żywym. Owszem, te tkanki nie krwawią, ale reszta pozostaje taka sama. Nie ma lepszego sposobu. Nie można ćwiczyć na chorych w trakcie operacji. Jeśli zaś chodzi o sferę etyczną, współpracujemy z Zakładem Anatomii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego i to na nim spoczywa obowiązek całej logistyki udostępniania zwłok ludzkich do zabiegów.


OpD: Czy sądzi pan, że komunikacja pomiędzy szpitalem, w którym przebywa pacjent ze wskazaniem do leczenia w ramach onkologicznej chirurgii rekonstrukcyjnej a specjalistycznym ośrodkiem powinna się poprawić?

A.M.: To wszystko zależy od szpitala i lekarzy, którzy w nim pracują. Być może powinna powstać jednostka nadzorująca takie przypadki.


OpD: Onkologiczna chirurgia rekonstrukcyjna cieszy się coraz większym zainteresowaniem placówek medycznych może także ze względu na fakt, że jest zauważalny, wyraźny postęp.

A.M.: Na świecie o zabiegach rekonstrukcyjnych z wykonaniem technik mikronaczyniowych mówi się od 40 lat. W Polsce jeszcze 10 lat temu 5-letnie przeżycie chorych na zaawansowane nowotwory głowy i szyi wynosiło kilka procent, a obecnie dzięki wykorzystaniu technik rekonstrukcji mikronaczyniowych sięga 65-70 proc. Chirurgia rekonstrukcyjna stwarza możliwości szerokich resekcji, bardziej radykalnych, nie wspominając o efekcie funkcjonalnym i estetycznym. Statystyki dotyczące tysięcy leczonych chorych pokazują, że tędy droga, i nie są to wyniki kilku ośrodków, a ponad 90 proc. placówek. Rozwój tej dziedziny nie tylko poprawił wyniki leczenia, ale również możliwość powrotu chorych do społeczeństwa, ich normalnego funkcjonowania. Myślę, że dlatego ta specjalizacja jest coraz bardziej widoczna. Zaniechanie wykonywania takich technik byłoby błędem. Jednak jeśli ktoś nie potrafi wykonywać takich zabiegów, nie powinien się tym zajmować.

OpD: Czyli jeśli ośrodek nie ma odpowiednich kwalifikacji, pacjenta powinien przekazać specjalistom, którzy faktycznie mogą pomóc.

A.M.: To też kwestia odpowiedniego systemu, myślę o finansowaniu, szkoleniach, tworzeniu profesjonalnych zespołów, doposażeniu sprzętowym. My właśnie z tego powodu dwa razy w roku organizujemy specjalne kursy i ćwiczenia na zwłokach, by pokazać, że jesteśmy zespołem otwartym, nie strzeżemy tej wiedzy, mając nadzieję, że tego rodzaju zabiegi będą wykorzystywane na większą skalę. Ośrodków podobnych do naszych powinno być w Polsce co najmniej 7-8, bo taka jest liczba chorych, którzy tego wymagają.


OpD: Jakie kolejne innowacyjne zabiegi planujecie?

A.M.: Staramy się na razie poprawiać metody, które zastosowaliśmy do tej pory, a dopiero gdy pojawią się chorzy wymagający kolejnych niestandardowych metod leczenia, sięgniemy po coś nowego i zaczniemy planowanie następnego zabiegu.

Do góry