Na pewno dla lekarzy pracujących warto organizować mądre szkolenia z zakresu umiejętności komunikacyjnych, przeciwdziałania wypaleniu zawodowemu. Nie mogą to jednak być jednorazowe akcje. Zmiany zachowań nie zachodzą szybko, należy więc stworzyć system, dzięki któremu lekarze będą mogli sukcesywnie pogłębiać swoje umiejętności. Grupy Balinta czy inne grupy terapeutyczne powinny funkcjonować w każdym szpitalu. Tak dzieje się we wszystkich zachodnioeuropejskich krajach, a w Stanach Zjednoczonych jest wpisane w protokoły postępowania terapeutycznego.

Nie wszystko jednak zależy od systemu. Każdy lekarz może świadomie zadbać o swoją higienę psychofizyczną, m.in. poprzez zweryfikowanie obciążeń, poszerzenie umiejętności radzenia sobie ze stresem, zadbanie o hobby, o satysfakcjonujące związki z ludźmi. To, że pogłębiamy wiedzę medyczną, nie wystarczy, żeby czuć się spełnionym. Człowiek nie może żyć tylko pracą. Otwartość na różne aspekty życia pozwala pogłębiać zasoby poznawcze. Nabiera się dystansu do świata, powstaje adekwatna percepcja rzeczywistości i satysfakcjonująca relacja z nią. Człowiek staje się bardziej sprawczy, a więc nie szuka powodów swoich problemów na zewnątrz.

Trudny kontakt z pacjentem

O tym, jak bardzo zmęczeni, zestresowani i wypaleni potrafią być onkolodzy, może świadczyć fakt, że niektórzy pacjenci dostają wypis ze szpitala z opisem: chemioterapia paliatywna. Bywa, że nikt z nimi o tym nie porozmawia i nie rozważa nawet, co ten pacjent sobie pomyśli, z czym zostaje. Taki chory czuje się oszukany, zlekceważony, przestaje ufać lekarzowi i siłą rzeczy jego zachowania mogą pozostawiać wiele do życzenia.

Powiedźmy sobie jednak szczerze: dużo pacjentów, zapewne z różnych powodów, niekoniecznie związanych z postawą lekarza, prezentuje trudną komunikację. Od pierwszej chwili dążą do konfrontacji, mają swoje wyobrażenia o tym, jak powinni być leczeni, szukają winnych w lekarzu, leczeniu, systemie i nawet najlepsze chęci lekarza nie są w stanie uspokoić sytuacji. Nierzadko lekarz staje w obliczu problemów rodziny pacjenta, które bardziej nadają się dla mediatora, psychologa rodzinnego, a musi sobie jakoś z tym poradzić. Pamiętam sytuację młodej pacjentki, która z powodu konfliktów z rodzicami okaleczyła się, chcąc w ten sposób zwrócić ich uwagę na stan faktyczny swojego zdrowia. Rodzice nie dopuszczali do świadomości informacji, ze ich córka umiera. Mieli pretensje do lekarzy, uważali, że powinni oni coś zrobić, nie chcieli zabrać córki ze szpitala do domu, zupełnie ignorowali jej wypowiedzi na temat śmierci. To była bardzo trudna sytuacja dla całego personelu pracującego na oddziale. Lekarka prowadząca bardzo przeżyła tę sytuację, zaczęła nawet myśleć, czy nie zmienić specjalizacji. Jeszcze długo rozmyślała, jaki błąd popełniła w komunikacji z tą rodziną. W ostateczności przy pomocy psychologa udało się przeprowadzić rozmowę z rodzicami i doprowadzić do porozumienia pomiędzy nimi a córką. Rodzina odjechała, a zespół pozostał jak po bitwie.

Inna historia, sprzed kilku lat, dotyczy umierającej matki dwóch nastolatek. Dziewczynki nie wiedziały, że mama jest w szpitalu – myślały, że jest w sanatorium. Ich ojciec nie przyjmował do wiadomości, że jego żona umiera i, mimo jej próśb, odmówił przywiezienia córek, by miała szansę się z nimi pożegnać. W końcu, kiedy pod naciskiem rodziny wyraził zgodę, okazało się, że jest już za późno – matka dziewczynek straciła przytomność i kiedy dzieci weszły na salę – umierała. Scena przy łóżku wyglądała jak z koszmarnego filmu: krzyk córek, ataki szału, leki uspokajające, postawienie na nogi całego oddziału, który pamięta tę historię do dziś. To są emocje, których nigdy się nie zapomina. Kiedy to opowiedziałam na spotkaniu z lekarzami ze Stanów Zjednoczonych, wysłuchali wszystkiego z zapartym tchem i zapytali, jak zespół to odreagował i jaką formę terapii grupowej zastosowaliśmy. Nie mogli uwierzyć, że w Polsce nie robi się takich rzeczy systemowo. Jest to historia ku przestrodze, bo z podobnymi dramatami onkolodzy, ale również inni lekarze, spotykają się nad wyraz często.

Jak wiele lekarz czy pielęgniarka może kumulować w sobie takich wspomnień i złych emocji?

Z iloma takimi sytuacjami trzeba sobie poradzić, bez nadziei na pomoc w odreagowaniu napięcia?

Dziewięć przykazań – jak przeciwdziałać wypaleniu:
1 Realnie ustalić swoje priorytety zawodowe i osobiste. Musimy zagospodarować swój terminarz tak, by znalazł się w nim czas na tzw. sytuacje nieprzewidziane, na życie prywatne i na zasłużony odpoczynek.
2 Odzyskać kontrolę nad swoim rozkładem dnia. Osoby, które zmuszają się do spektakularnych osiągnięć, żeby przekonać swoich przełożonych o własnej wartości de facto oddają kontrolę nad swoimi osiągnięciami zawodowymi, a tym samym nad swoją satysfakcją życiową, w ręce osób trzecich.
3 Nauczyć się umiejętnie odmawiać. Asertywne zachowanie często bywa mylone z agresywnym mówieniem „nie”. A agresywni jesteśmy, kiedy sytuacja wymyka nam się spod kontroli, kiedy stawiamy siebie jako osobę lepszą lub gorszą od swojego rozmówcy. Ludzie obawiają się krytyki i odrzucenia, dlatego warto, żebyśmy zwracali się do pacjentów, uprzedzając o swoich intencjach: „Nie chcę, żeby pani mnie źle zrozumiała, ale moim zdaniem…”, „Rozumiem państwa oczekiwania, ale byłbym nieuczciwy, gdybym udawał, że mogę je spełnić…”, „To nie jest moja zła wola, ale nie mogę się zgodzić na…”.
4 Robić przerwy. Zaplanujmy krótkie przerwy na kawę i śniadanie, ale też dłuższe na wolny weekend bez myślenia o pracy.
5 Zadbać o ciało. Warto uprawiać jakiś rodzaj aktywności fizycznej i nauczyć się relaksować.
6 Otaczać się ludźmi o pogodnym usposobieniu. Przebywanie z pesymistami sprawia, że zaczynamy postrzegać świat tak jak oni.
7 Umieć się komunikować. Poprawna komunikacja wymaga m.in: zaangażowania emocjonalnego, rozumianego jako akceptacja rozmówcy i jego przeżyć, empatii, uważności na komunikaty werbalne i niewerbalne oraz zainteresowania, jak również obiektywizmu i bezstronności lekarza, czyli świadomości projekcji na rozmówcę osobistych schematów myślowych, umiejętności zachowań asertywnych, troski o dobro innych, gotowości do przyjęcia swoich ograniczeń i błędów, odpowiedzialności, kultury osobistej oraz otwartości i elastyczności w porozumiewaniu się. Podstawowe blokady komunikacyjne to: • brak kontaktu wzrokowego • ostry ton • nerwowe spoglądanie na zegarek • krytykowanie, obwinianie czy też nadawanie etykiety, np. choleryk, pieniacz itp.
Niedopuszczalne jest moralizowanie, np.: „Dłużej już pani nie mogła zwlekać…?”. Ale też uspokajanie na siłę, typu: „ Wszystko się jakoś ułoży..”.
8 Pracować nad dojrzałością emocjonalną, czyli radzeniem sobie ze swoimi emocjami i przewidywaniem skutków swoich zachowań.
9 Dbać o życie osobiste. Powinno być ono źródłem chęci do życia i motorem podejmowania różnych rozwijających aktywności. Poważnym błędem jest pozostawienie problemów osobistych na później i oczekiwanie, że wszystko się „jakoś ułoży”.
Źródło: M. Kosowicz, Lecząc innych pamiętajmy o sobie – porady dla lekarzy (w: Szpiczak mnogi wybrane zagadnienia, Kraków 2011)

Do góry