Oddzielnym problemem, który przekłada się na jakość i tempo, w jakim toczą się prokuratorskie i sądowe postępowania w sprawach o błąd w sztuce lekarskiej, jest kwestia uzyskania przez organ procesowy opinii biegłych. O dopuszczeniu dowodu z opinii biegłego podejmuje sąd, wydając odpowiednie postanowienie.

Liczba lekarzy, którzy zdecydowali się podjąć obowiązki biegłych, jest wysoce niezadowalająca. Prezesi sądów okręgowych coraz częściej zwracają się do izb lekarskich, aby te zachęcały lekarzy do zgłaszania gotowości do przyjęcia funkcji biegłego. Brak biegłych oznacza w skrajnych sytuacjach paraliż procesowy spraw, które dotyczą błędów w sztuce lekarskiej. Najpierw bowiem jest kłopot, aby znaleźć odpowiedniego biegłego, następnie pojawia się kolejny problem: czas oczekiwania na opinię.

Wymiar sprawiedliwości uczy cierpliwości.

Trudno jednak nie dostrzec pewnej schizofrenicznej sytuacji. Z jednej strony państwo zachęca na wszelkie sposoby lekarzy, aby zasilali grono biegłych, z drugiej strony nie tworzy elementów zachęcających, aby lekarze przyjmowali na siebie kolejne obowiązki. Jako przykład można wskazać poruszaną już wielokrotnie kwestię nieatrakcyjnego wynagrodzenia za pracę biegłych, co z pewnością nie stanowi zachęty. Kolejna kwestia, która wręcz odstrasza od tego, aby zostać biegłym, to problem odpowiedzialności karnej biegłego. W ubiegłym roku, przy okazji nowelizacji Kodeksu karnego, zaostrzono odpowiedzialność karną biegłego za wydanie fałszywej opinii oraz stworzono dodatkowe przestępstwo o intrygującej konstrukcji – nieumyślne wydanie fałszywej opinii, co wiąże się z zagrożeniem karą do trzech lat pozbawienia wolności.

Art. 234 §  4 (Kodeksu karnego) Kto jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz przedstawia fałszywą opinię, ekspertyzę lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1,

podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

§  4a.  Jeżeli sprawca czynu określonego w § 4 działa nieumyślnie, narażając na istotną szkodę interes publiczny, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Mówiąc o brakach kadrowych wśród lekarzy, pomijając przy tym na chwilę kwestie rozwiązań systemowych, które czynią np. uzyskanie specjalizacji lekarskiej rzeczą skomplikowaną, należy zadać sobie pytanie: co tak naprawdę jako państwo oferujemy młodym ludziom, którzy chcą (jeszcze chcą) nas leczyć?

Oferujemy im biurokrację praktycznie na każdym kroku – kolejne obowiązki administracyjne, sprawozdawcze itp., okraszone oczywiście karami za niedopełnienie tych powinności, oferujemy im podejrzliwość pacjenta („Skoro czuję dyskomfort związany z leczeniem, to na pewno pan doktor popełnił błąd”) i życie w ciągłym stresie związanym z walką z absurdami systemu opieki zdrowotnej i z samą pracą. Oferujemy w końcu za to wszystko lekarzom u progu kariery zawodowej żenująco niskie wynagrodzenie. A nad tym wszystkim czuwa specjalny zespół w prokuraturze do spraw błędów lekarskich.

Do góry