Okiem praktyka

Miejsce psychoterapii we współczesnej psychiatrii

prof. dr hab. n. med. Bogdan de Barbaro

Gabinet prywatny

Fundacja Rozwoju Terapii Rodzin „Na Szlaku”

Adres do korespondencji:

prof. dr hab. n. med. Bogdan de Barbaro

e-mail: bogdandebarbaro@gmail.com

  • Czynniki wpływające na relację między psychiatrą a psychoterapeutą
  • Niebezpieczeństwa i pułapki zagrażające optymalnej współpracy
  • Jakie jest, a jakie powinno być miejsce psychoterapii we współczesnej psychiatrii

Co wpływa na relację między psychiatrą i psychoterapeutą?

Z etymologicznego punktu widzenia zarówno „psychiatria”, jak i „psychoterapia” oznacza leczenie duszy, czy też używając współczesnego słownika: psychiki. Tym bardziej uderzające jest to, że zakresy semantyczne tych pojęć nie pokrywają się, a między profesjonalistami zajmującymi się tymi dziedzinami relacje są niejednoznaczne i tworzą szerokie spektrum: od harmonijnej współpracy, poprzez rywalizację (twórczą bądź destruktywną), aż po wzajemne lekceważenie i unieważnianie. Wprawdzie adresatem oddziaływań, osobą, w sprawie której podejmuje się współpracę, jest pacjent, a więc – by znów odwołać się do źródłosłowu (tym razem łacińskiego) – osoba cierpiąca, ale zajmujących się nim specjalistów dzieli wiele. Inny jest podstawowy paradygmat (przyrodoznawczy/biologiczny versus humanistyczny), inna wymagana wiedza i wynikająca z niej władza oraz pozycja społeczna, inne są obszary i główne metody działania. Być może właśnie te wielowymiarowe różnice współtworzą fundament relacji między psychiatrą a psychoterapeutą.

Psychiatrą zostaje lekarz po studiach, podczas których dominuje paradygmat przyrodoznawczy i biologiczny. Wprawdzie w wielu podręcznikach dla studentów medycyny autorzy deklarują podejście holistyczne, a więc dostrzegają współzależność tego, co biologiczne, z tym, co psychiczne, i nawet deklarują podejście bio-psycho-społeczne (za George'em Engelem, internistą, a zarazem psychiatrą z Rochester, NY), jednak zgodnie z praktyką procesu nauki i wraz z niezwykłym rozwojem biomedycyny w ostatnich dekadach na pierwszym planie znajduje się organizm, a osoba pacjenta oraz relacja lekarz–pacjent na ogół pozostają poza uważnością nauczycieli medycyny.

Natomiast myślenie psychoterapeuty wywodzi się najczęściej z wiedzy na temat umysłu (a nie mózgu) oraz uwarunkowań kulturowych i społecznych. I nie przypadkiem uczestnikami kursów, które mają prowadzić do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty, są w olbrzymiej większości psycholodzy (czasami pedagodzy, socjolodzy, teolodzy), a rzadko – lekarze. Owe dwa paradygmaty (dwie perspektywy rozumienia osoby pacjenta): biologiczny i humanistyczny splatają się i uzupełniają (w wersji optymistycznej, by nie rzec: marzeniowej). W wersji realistycznej psychiatrzy i psycholodzy ujawniają skłonność do przebywania w jednej z tych dwóch – używając kategorii Eliego Parisera – baniek.

Do góry