ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Okiem praktyka
Psychiatria a nurkowanie
prof. dr hab. n. med. i n. zdr. Jolanta Kucharska-Mazur
- Co psychiatra powinien wiedzieć o nurkowaniu
- Z jakimi problemami może zgłosić się pacjent uprawiający tę dyscyplinę
- Przypadek z własnej praktyki, z zaskakującym zakończeniem
Historia z własnej praktyki…
Artykuł rozpocznę od historii z życia wziętej, która skłoniła mnie do jego napisania.
My, Polacy, lubimy narzekać. Gdy się spotkamy, koniecznie musimy pogderać – na politykę, na ceny, na dzieci, a gdy już zupełnie nie ma na co, to przynajmniej na pogodę. Na liście tematów do narzekania tradycyjnie na wysokiej pozycji jest zdrowie.
Kiedy więc kolega Tomek przyszedł do mnie i stwierdził, że „coś mu się stało z głową, bo nie jest w stanie nurkować poniżej 30 metrów”, pomyślałam, że może przesadza. Doświadczony nurek techniczny, nurkuje regularnie na 60 i więcej metrów, a tu nagle 30 metrów jest problemem? Tomek twierdził, że gdy schodzi niżej, przestaje „panować nad materią”, ma kłopoty z posługiwaniem się komputerem nurkowym, nie pamięta, jaki kurs kompasowy powinien obrać, a nawet zdarzyło mu się, że obliczając ten kurs, zrobił błąd „na poziomie szkoły podstawowej”.
Początkowo niezbyt się tym przejmował, liczył, że samo przejdzie, ale miesiące mijały i nic się nie zmieniało. Zauważył, że trochę gorzej jeździ samochodem i czasem nie może znaleźć słów, aby wyrazić to, co chce powiedzieć. Udało mu się szybko poddać badaniu neuropsychologicznemu, które rzeczywiście wykazało niewielkie deficyty w zakresie koncentracji uwagi, pamięci, funkcji językowych i wykonawczych oraz koordynacji psychomotorycznej.
Tomek przeraził się nie na żarty, gdy skorzystał z pomocy Wujka Google'a i okazało się, że takie objawy mogą zwiastować otępienie. A przecież miał dopiero 52 lata!
Najpierw rachunek sumienia: jak w ostatnim czasie przebiegało nurkowanie? Tomek nurkował od wielu lat, z dużymi sukcesami. Czyżby coś poszło źle?
Trzeba trochę wiedzieć o tej dyscyplinie, żeby w takiej sytuacji podjąć racjonalne decyzje i stwierdzić, czy zmiany wynikają z nieprawidłowego nurkowania, czy też przyczyny problemów należy szukać gdzie indziej.
Narkoza azotowa
W trakcie nurkowania z butlą ze sprężonym powietrzem na głębokości poniżej 20 metrów zaczyna się odczuwać narkotyczne działanie azotu – następują zmiany w świadomości, zachowaniu oraz funkcjach nerwowo-mięśniowych. Oczywiście, jak to zwykle bywa, są osoby ze szczególnymi predyspozycjami do nurkowania, u których narkoza azotowa pojawia się później i jest słabo wyrażona. Jednak wszyscy nurkowie mają znaczne problemy, jeśli próbują oddychać sprężonym powietrzem na głębokości 60 metrów.
Naukowo patrząc na to zjawisko, wskutek rozpuszczenia się azotu w błonach komórkowych następuje ich pęcznienie, co powoduje zaburzenie przekaźnictwa nerwowego. Podobnie działają inne gazy obojętne: neon, argon, krypton i ksenon. Ponieważ hel nie ma takiego działania, wykorzystuje się go do mieszanek oddechowych służących do nurkowania na większych głębokościach.
Warto przywołać w tym miejscu tzw. prawo martini, które nie jest może bardzo naukowe, ale za to obrazowe: począwszy od 20 metrów każde kolejne 10 metrów głębokości nurkowania z butlą ze sprężonym powietrzem powoduje zmiany w myśleniu odpowiadające wypiciu jednego martini. Im głębiej, tym trudniej się myśli. Ulubionym sposobem, by udowodnić ten fakt adeptom nurkowania, jest nakłonienie ich do pisemnego mnożenia na głębokości 30 metrów. Nic tak nie uczy pokory wobec głębi, jak stwierdzenie, że pomnożenie np. 123 × 234 staje się zadaniem na miarę egzaminu maturalnego. Do tego narkoza azotowa ma dwa oblicza. U części osób rodzi się przekonanie, że mają wyjątkowe umiejętności, a podwodny świat jest cudowny i pozbawiony jakichkolwiek zagrożeń. U innych pojawia się lęk, poczucie zagrożenia, chęć ucieczki z niebezpiecznego miejsca. Bywa, że taka zmiana myślenia staje się przyczyną wypadków związanych z dezorientacją, zaburzeniami koncentracji uwagi czy wydłużeniem czasu reakcji. Poczucie zagrożenia może stać się powodem zbyt szybkiego wynurzenia się, a poczucie nadzwyczajnych mocy – nurkowania znacznie głębiej, niż jest to zalecane. W obu przypadkach może dojść do uszkodzenia mózgu.
Sposób na pozbycie się narkozy azotowej jest dość prosty – należy powoli się wypłycać i narkoza sama ustąpi. Jeśli natomiast nurek będzie zanurzać się głębiej, nastąpi pogorszenie sprawności motorycznej i funkcji poznawczych, pojawią się omamy, aż wreszcie dojdzie do śpiączki. Ryzyko wystąpienia narkozy azotowej zwiększają takie czynniki, jak spożycie alkoholu, hipotermia, zmęczenie i odczuwanie lęku.
Toksyczność tlenu
Skoro oddychanie sprężonym powietrzem stwarza takie ryzyko, może prościej byłoby oddychać sprężonym tlenem? Niestety, to jeszcze gorszy wariant. Nadmierne ciśnienie tlenu może być dosłownie śmiertelne. Jeśli ciśnienie parcjalne tlenu przekracza 1,4 atmosfery, może dojść do rozwinięcia się ostrej neurotoksyczności, z omamami słuchowymi i wzrokowymi, drażliwością, zmianami nastroju, zawrotami głowy, niedotlenieniem i napadami drgawek, co stwarza ryzyko utonięcia. Dlatego większość organizacji szkolących nurków zaleca, żeby nie przekraczać takiego ciśnienia parcjalnego tlenu.
Hiperkapnia
Doświadczeni nurkowie często zwalniają tempo oddechu, żeby zminimalizować pracę oddechową, a co za tym idzie – zużycie gazów oddechowych. Jeśli wbrew zasadom nurek oddycha mieszaniną tlenu i azotu poniżej głębokości 30-40 metrów, to w takiej sytuacji może dojść do ostrej hiperkapnii, objawiającej się pulsującym bólem i zawrotami głowy, a w miarę narastania stężenia dwutlenku węgla – tachykardią, dusznością, dezorientacją, następnie sennością, bradykardią i hipotensją, wreszcie utratą przytomności i śmiercią. Dlatego na tych głębokościach zaleca się używanie innych mieszanek gazów.