BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Choroba dekompresyjna
Jeśli nurek schodzi pod wodę, azot zawarty w sprężonym powietrzu z butli, którym oddycha, rozpuszcza się we krwi i w tkankach (w tym w mózgu). Azot nie metabolizuje się, może jedynie zostać usunięty przez oddychanie. Jeśli nurek wynurza się powoli, z zachowaniem tzw. przystanków bezpieczeństwa, azot tak właśnie zostanie usunięty. Jeśli natomiast wynurza się zbyt szybko, azot może się wydzielić w postaci pęcherzyków gazu, powodując poważne uszkodzenia w narządach, a nawet śmierć. Mózg, serce i płuca, które są dobrze perfundowane, łatwiej się odgazowują, ale mimo to także zostają uszkodzone. Patofizjologicznie dochodzi do aktywacji płytek, krzepnięcia wewnątrznaczyniowego i rozpadu kapilar, a w skrajnie ciężkich przypadkach – do utraty osocza, hipowolemii i obrzęku płuc. Nazywamy to chorobą dekompresyjną, zdarza się ona w przypadku 1 na 5000 nurkowań. Jej ryzyko rośnie u osób starszych, o gorszej sprawności fizycznej, odwodnionych, wykonujących wysiłek fizyczny podczas nurkowania, a także u osób w hipo- i hipertermii. Objawia się bólem w klatce piersiowej, kaszlem, dusznością, bólem stawów, zmęczeniem, nudnościami i wymiotami, brakiem apetytu, świądem skóry, wysypką. Do najbardziej niebezpiecznych objawów należą niewydolność oddechowo-krążeniowa i objawy neurologiczne: parestezje, zaburzenia funkcji zwieraczy, zaburzenia słuchu aż do głuchoty, a nawet tetraplegia i utrata przytomności.
Im głębiej się nurkuje, tym więcej azotu się rozpuszcza i tym wolniej trzeba się wynurzać. Pomocny jest tu komputer nurkowy, który podpowiada w trakcie nurkowania, na jakiej głębokości i jak długo należy pozostać. Po zakończeniu nurkowania nie powinno się wchodzić na wyższe wysokości ani latać samolotem, ponieważ obniżone ciśnienie atmosferyczne może doprowadzić do wydzielenia się nadmiaru azotu z krwi. Konieczny czas pozostawania na poziomie morza wskazuje komputer nurkowy na podstawie analizy kolejnych nurkowań. Stosowanie się do powyższych wskazówek zmniejsza ryzyko choroby dekompresyjnej, chociaż może się ona pojawić mimo zachowania wszelkich zasad ostrożności. Jeśli do niej dojdzie, bezwzględnie konieczne są: jak najszybsze podanie tlenu, nawadnianie oraz rekompresja nurka w komorze hiperbarycznej. Warto zaznaczyć, że rezonans magnetyczny głowy u tych osób nie zawsze potwierdza uszkodzenie mózgu związane z nurkowaniem.
Napad paniki pod wodą
Głęboka, zimna i ciemna woda jest przez część początkujących nurków odbierana jako środowisko zagrażające. Tzw. nurkowanie w toni, gdy w pobliżu nie ma punktów odniesienia, może prowadzić do dezorientacji, lęku, chęci ucieczki. Jakie są konsekwencje podwodnych zachowań sprzecznych z zasadami – pisałam już powyżej. Dlatego też warto poświęcić kilka słów napadowi paniki pod wodą.
Większe ryzyko takiego napadu występuje u ludzi mających generalnie, w swojej ocenie, trudną sytuację życiową, u początkujących nurków oraz u osób, które czymś się zdenerwowały przed wejściem do wody. Należy odradzić nurkowanie każdemu, kto aktywnie używa środków psychoaktywnych, a szczególnie stymulantów, w tym kofeiny. Nurkowanie krótko po odstawieniu alkoholu i benzodiazepin także zwiększa ryzyko napadu lęku.
Aby nurkowanie osobom wrażliwym nie kojarzyło się z lękiem, powinny one nurkować w zakresie swojej strefy komfortu, z planem nurkowania, dobrą znajomością (sprawnego) sprzętu. Formą przygotowania się do nurkowania jest wizualizacja możliwych problemów i metod ich rozwiązywania. Zaleca się relaksację przed wejściem do wody, wolne zanurzanie się, zachowanie orientacji w wodzie i przerwanie nurkowania w razie złego samopoczucia.
Gdy jednak napad paniki pojawi się pod wodą, pomocne może być skupienie się na rytmie, np. na jakiejś wyliczance, zrobienie przystanku pod wodą, zwolnienie oddechów oraz powolne wynurzenie się na powierzchnię. Szczególnie niebezpieczna w trakcie napadu paniki jest hiperwentylacja, prowadząca do spadku ciśnienia parcjalnego dwutlenku węgla, a w rezultacie do bólów i zawrotów głowy, zaburzeń koordynacji, mrowienia kończyn, nudności, skurczów mięśni i utraty przytomności. Kluczowa jest postawa partnera nurkowego, który musi pozostać spokojny, żeby wesprzeć osobę odczuwającą lęk.
Ciąg dalszy historii Tomka
Na szczęście ostatnie nurkowania Tomka nie były zbyt głębokie, ponadto ich przebieg, jak wynikało z zapisów w komputerze nurkowym, był prawidłowy. Koledze udało się wykonać rezonans magnetyczny mózgowia nazajutrz po badaniu neuropsychologicznym. W MR stwierdzono nieliczne zmiany naczyniopochodne. Tego samego dnia Tomek przeszedł cały panel badań wykluczających możliwe przyczyny zaburzeń funkcji poznawczych (z oceną stężenia białka C-reaktywnego i D-dimerów włącznie), również bez rozstrzygających wyników. Pozostała jedna możliwość, która w porównaniu z już wykluczonymi wydawała się niewielkim problemem – tzw. mgła covidowa.
Okazało się, że cztery miesiące wcześniej Tomek przebył COVID-19. Nie było potrzeby hospitalizacji, z pozoru choroba przebiegła łagodnie („trzy dni poleżałem w łóżku, wziąłem coś na grypę i na kaszel i przeszło, chociaż na początku trudno mi się oddychało i bardzo bolała mnie głowa”). Tomek nie widział potrzeby, żeby zgłaszać się do lekarza. Po zastanowieniu stwierdził, że to właśnie wtedy zauważył pierwsze problemy z myśleniem. Początkowo sądził, że ich źródłem jest przepracowanie i osłabienie chorobą, ale dolegliwości nie ustępowały. Poważniej przestraszył się, gdy próbował zanurkować na większą głębokość. Trudno ocenić, w jakim stopniu na występujące u niego zaburzenia funkcji poznawczych wpłynęły wcześniejsze zmiany związane z nurkowaniem (przyznał, że nie zawsze przestrzegał zasad w tym zakresie).
Jakie są dalsze losy Tomka? Od przechorowania COVID-19 minął niemal rok. Coś, co początkowo wydawało się niewielkim problemem, istotnie wpłynęło na jego życie. Funkcje poznawcze poprawiają się bardzo wolno. Tomek nurkuje, ale zdecydowanie płycej niż jeszcze rok temu, bo po prostu obawia się, że nie poradzi sobie na większych głębokościach. Boi się także, że ewentualny błąd pod wodą uczyni go osobą niepełnosprawną. Nie traci jednak nadziei na wyleczenie.