Wywiad
Czy psychoterapeuci potrzebują ustawy?
dr n. med. Łukasz Müldner-Nieckowski
- Pod koniec maja Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o zawodzie psychologa oraz samorządzie zawodowym psychologów. Czy podobne uregulowanie czeka zawód psychoterapeuty? Jak wynika z przeprowadzonych konsultacji społecznych, aż 72% respondentów opowiada się za ustawową regulacją w tym zakresie. Projekt poselski będzie niedługo czytany w komisji sejmowej. W czym taka ustawa mogłaby pomóc terapeutom i pacjentom? – o tym w wywiadzie z Agnieszką Fedorczyk mówi dr n. med. Łukasz Müldner-Nieckowski, konsultant krajowy w dziedzinie psychoterapii
Agnieszka Fedorczyk: Panie doktorze, jak postrzega pan problem zawodu psychoterapeuty przy obecnym stanie prawnym?
Dr n. med. Łukasz Müldner-Nieckowski: Psychoterapia jest stosowana w leczeniu zaburzeń psychicznych, a także wykorzystywana szerzej – głównie na rynku prywatnym. Ale nie tylko, bo również w obszarze edukacji i pomocy społecznej. Stanowi sposób pracy szerokiej grupy osób (które powinny robić to profesjonalnie) z ludźmi pragnącymi coś w sobie zmienić. Z osobami, które pracując nad sobą, chcą osiągnąć cele ważne dla siebie w obszarze funkcjonowania psychicznego. I żeby się tym zajmować – tzn. leczyć za pomocą metod, które są znane w różnych nurtach psychoterapii, czy też pomagać ludziom w zmianach wewnętrznych, takich, jakich potrzebują – trzeba mieć dobre przygotowanie. Dlatego że bardzo łatwo jest nie pomóc potrzebującemu w żadnym stopniu, a nawet mu zaszkodzić. Zwłaszcza gdy ktoś robi to bez uzyskania wiedzy gromadzonej przez terapeutów w ciągu dziesięcioleci. Wiedzy klinicznej i naukowej, mówiącej o tym, jak pracować, żeby pacjenta leczyć.
A.F.: Co ma pan na myśli, mówiąc, że praca psychoterapeuty wymaga bardzo dobrego przygotowania?
Ł.M.-N.: Choć wykształcenie psychologiczne lub medyczne dają dobre podstawy teoretyczne, nie są wystarczające do prowadzenia psychoterapii. Konieczne jest kilkuletnie, specjalistyczne szkolenie zawodowe, w tym praktyka prowadzona pod superwizją, a także terapia własna. Potrzebna jest dodatkowa wiedza, zdobywana od osób doświadczonych w dziedzinie, o której mówimy. Ponadto, patrząc już z punktu widzenia społeczności psychoterapeutów, trzeba opanować wiedzę, która została dotychczas zgromadzona, i poszerzać ją o nowe odkrycia, bo psychoterapia cały czas się rozwija, powstają nowe nurty terapeutyczne, a praktyka podlega weryfikacji. W tym rozwoju pomaga m.in. neuronauka, która coraz precyzyjniej wyjaśnia, dlaczego w mózgu zachodzą pewne zjawiska. I choć działanie mózgu nie tłumaczy wszystkich zjawisk psychicznych, ze względu na ich złożoność i emergentną naturę, wyniki badań nad psychoterapią są jednymi z kluczowych źródeł wiedzy, ponieważ pozwalają na weryfikację skuteczności określonych metod lub postaw, a także przydatności hipotez teoretycznych.
Ta profesja wymaga rozumienia badań naukowych i sposobu funkcjonowania psychiki. Nie chodzi tylko o to, jak działa człowiek, ale też o to, jak działa człowiek w procesie zmiany. Żeby rozumieć mechanizmy procesu zmiany, warto ją przeżyć także samemu, dlatego psychoterapeuta powinien przejść własny proces psychoterapii. Doświadczyć oddziaływań psychoterapeutycznych i zmiany (jako ich efektu) na sobie. Psychoterapeuta rozpoznaje zjawiska związane ze zmianą także z innej strony, kiedy przygląda się im wspólnie z drugą osobą, a konkretnie z superwizorem – psychoterapeutą z większym doświadczeniem, który jest też przeszkolony w uczeniu psychoterapii. Taki specjalista towarzyszy osobie, która wchodzi w ten zawód (ale już zaczyna pracować z pacjentami), obserwując wspólnie, jakie efekty dają różne interwencje stosowane przez nią podczas psychoterapii. Co się dzieje w relacji między terapeutą a pacjentem. To musi zobaczyć osoba z zewnątrz. Doświadczenie omawianego procesu zarówno od swojej strony, jak i poznawanie, co się dzieje z pacjentem, czy, kiedy i jakie następują u niego zmiany, jest niezbędne. A to wymaga czasu, ponieważ one nie zachodzą podczas jednej sesji, tylko zajmują często miesiące, a nawet lata pracy.
Dlatego szkolenie do zawodu psychoterapeuty to nie tylko zdobywanie bogatej wiedzy w zakresie teorii i ćwiczeń w psychoterapii, ale też praca pod wspomnianą superwizją w kontekście realnego oddziaływania na inne osoby. To wymaga lat edukacji.
A.F.: Jak długiej edukacji?
Ł.M.-N.: W środowisku już dawno powstał konsensus, że kształcenie powinno obejmować minimum 4 lata szkolenia, a w rzeczywistości, do uzyskania certyfikatu, często mija 5-7 lat od rozpoczęcia szkolenia, a czasami nawet 10.
A.F.: Dlaczego tak długo?
Ł.M.-N.: Ponieważ dana osoba stopniowo zdobywa kolejne etapy niezbędnych umiejętności – aż staje się na tyle kompetentna, że pracuje samodzielnie. Co nie znaczy, że może przestać się uczyć lub poddawać superwizji. Wiemy, ale też wynika to ze statystyk uzyskanych w badaniach prowadzonych na temat psychoterapii, że osoby mające certyfikat psychoterapeuty korzystają z superwizji nawet częściej (więcej niż raz w miesiącu) niż te, które dopiero się szkolą. Robią tak dlatego, że w tym zawodzie jest to niezbędne. Dla skuteczności oraz utrzymania własnego zdrowia psychicznego.
A.F.: Czego wymaga się od dobrego psychoterapeuty oprócz szkolenia i certyfikatu?
Ł.M.-N.: Istnieje szeroki zestaw narzędzi i kompetencji wewnętrznych, czyli związanych z cechami danej osoby, które są potrzebne, żeby psychoterapeuta był skuteczny i bezpieczny dla swojego pacjenta. Ponadto pragnę mocno zaznaczyć, że istnieją różne metody psychoterapii i jedne z nich są silnie ugruntowane w teorii i doświadczeniu klinicznym, wypracowane, badane naukowo w sposób poważny, a inne bazują na intuicji oraz pomysłach ich autorów, ale niekoniecznie działają lub niekoniecznie działają dobrze.
Obecnie mamy niestety taką sytuację, że brakuje prawnie usankcjonowanej instytucji, organu, który mógłby stwierdzać, czy sposób pracy, jaki stosuje dana osoba, jest metodą rzetelną. Jeżeli pacjent chciałby sprawdzić, czy terapeuta, który został mu polecony (najczęściej przez znajomego albo na forum internetowym), jest specjalistą pracującym zweryfikowanymi metodami, to nie ma na to prawnego sposobu. Niemożliwe jest też upewnienie się, czy dana osoba twierdząca, że pracuje określonymi metodami, mówi prawdę. Porównując to z lekarzami: ktoś może mieć dyplom lekarski, ale stosować metody, które nie są zgodne ze sztuką medyczną. Jednak lekarz, który tak postępuje (stosuje metody nieugruntowane naukowo lub takie, które można uznać za błąd w sztuce przez zaniechanie albo użycie metody potencjalnie szkodliwej) – wie, że w przypadku zgłoszenia tego faktu przez pacjenta do izby lekarskiej może stracić prawo wykonywania zawodu. I oczywiście może też mieć wytoczoną sprawę karną za szkodzenie zdrowiu.
A.F.: A w psychoterapii? Jak to wygląda prawnie?
Ł.M.-N.: Jeśli ktoś szkodzi zdrowiu pacjenta, może mieć sprawę karną lub cywilną (w sytuacji szkodzenia dobru materialnemu). Rzecz w tym, że takie sprawy toczą się w sądach ogólnych, które mogą dysponować ograniczonymi kompetencjami do rozpatrywania spraw dotyczących sposobu oddziaływania jednego człowieka na innego w kontekście prowadzenia psychoterapii – a więc powołują biegłych i wszystko trwa latami. To jest problem, bo ten, kto szkodzi, przeciwko komu toczy się sprawa w sądzie, dalej pracuje jako terapeuta.
Obecny stan prawny nie chroni również terapeuty, który może zostać niesłusznie pozwany. Właściwie każdy terapeuta ma niezadowolonych pacjentów. Są statystyki (co prawda sprzed lat), które mówią o tym, że do 30% terapii jest nieudanych – statystycznie wiadomo, że tak będzie, nie każdy uzyska oczekiwany efekt, nawet w wypadku dobrze dobranej metody. Część terapii nie udaje się, ponieważ efekt nie zależy wyłącznie od wykształcenia i rzetelności terapeuty czy stosowanej przez niego metody, ale również od sytuacji, motywacji i zaangażowania pacjenta w ten proces.
Jeśli terapeuta ma rzetelne wykształcenie, to na odpowiednio wczesnym etapie terapii jest w stanie się zorientować, czy dana osoba korzysta ze stosowanej przez niego metody w takim stopniu, że warto ją kontynuować. Albo widzi, że pacjent powinien leczyć się inaczej, u innego specjalisty, albo że dana metoda nie działa – i wtedy należy w sposób zgodny z założeniami procesu psychoterapeutycznego zakończyć terapię i rozważyć dalsze postępowanie.
Szkodliwe są sytuacje, gdy terapeuta ze względu na brak wspomnianego wcześniej wieloletniego wykształcenia pracuje z pacjentem, nie patrząc na to, czy terapia przynosi efekty, czy nie. Wówczas zamienia się to w rodzaj komercyjnej usługi, która szkodzi przez zaniechanie. Być może gdyby pacjent skorzystał z innego rodzaju usługi terapeutycznej, efekt byłby inny.