Jest jeszcze jeden problem. Osoby bez rzetelnego wykształcenia psychoterapeutycznego mogą nie potrafić rozpoznać istotnych zaburzeń psychicznych u pacjenta. Taką umiejętność nabywa się w toku nauki określonych metod psychoterapii, podczas staży, superwizji, pracy z ludźmi, którzy mają zaburzenia psychiczne. Psychoterapeuta powinien umieć rozpoznawać zaburzenia psychiczne – po to by dostosować do nich metodę terapii, a w razie potrzeby pokierować pacjenta do psychiatry, zmienić sposób pracy, przekazać go do innego psychoterapeuty albo do szpitala.

A.F.: Jakie znaczenie ma dla przyszłego zawodu terapeuty wykształcenie bazowe?

Ł.M.-N.: Myślę, że żadne wykształcenie bazowe nie daje wystarczających podstaw do pracy psychoterapeutycznej. Oczywiście łatwiej nauczyć się psychoterapii, będąc psychologiem klinicznym lub psychiatrą – większość psychoterapeutów to właśnie psycholodzy albo lekarze psychiatrzy, a w znacznej mniejszości osoby z innym wykształceniem, np. pedagodzy, socjolodzy, teolodzy. Jeśli te osoby przejdą ścieżkę szkolenia i otrzymają certyfikat psychoterapeuty, mogą uzyskać te same kompetencje w zakresie psychoterapii, chociaż w ich wypadku szkolenie musi być oczywiście bardziej wymagające. W projekcie ustawy o zawodzie psychoterapeuty zaplanowano zawężenie zawodów dopuszczonych do rekrutacji (dotychczas było to dowolne wykształcenie magisterskie). W praktyce każda kandydatura miałaby być oceniana indywidualnie przez komisję rekrutacyjną akredytowanej szkoły psychoterapii, która sprawdzi nie tylko wykształcenie, lecz także predyspozycje, doświadczenie zawodowe i ewentualną konieczność uzupełnienia wiedzy podstawowej.

A.F.: Kto jest lepszym psychoterapeutą: psycholog, psychiatra, pedagog, teolog?

Ł.M.-N.: Były próby badania tego czynnika, które porównywały kompetencje terapeutów z różnym wykształceniem bazowym i, co ciekawe, nie stwierdzano różnic, które mogłyby budzić niepokój. Wydaje się, że wykształcenie jest mniej ważne niż cechy osobowości danej osoby oraz to, w jaki sposób realizuje ona szkolenie w psychoterapii. Niewątpliwie kluczową kwestią jest jednak uzupełnienie elementów wiedzy i praktyki, których dana osoba jeszcze nie ma. Psychiatra uczy się w trakcie kształcenia psychoterapeutycznego psychologii, psycholog podstaw wiedzy medycznej, socjolog czy filozof obu tych dziedzin, a to tylko wybrane elementy wiedzy ogólnej potrzebnej psychoterapeucie. Psychoterapia jest dziedziną interdyscyplinarną.

A.F.: Proszę o przykład, kiedy terapia jest dobra, przebadana, ale u danej osoby nie działa.

Ł.M.-N.: Określona metoda psychoterapii może wymagać od pacjenta pewnych kompetencji. Przykładowo: mamy pacjenta pracującego nad swoją osobowością albo traumatycznymi doświadczeniami ze swojego życia, które obecnie powodują, że ten człowiek źle funkcjonuje w relacjach. W toku terapii okazuje się, że jest on jednocześnie uzależniony od określonych substancji lub zachowań w taki sposób, że to uzależnienie dominuje i uniemożliwia zastanawianie się nad trudnymi uczuciami, odkrywaniem tego, co w sobie przechowuje. Im silniej emocjonalne i im trudniejsze sprawy ujawniają się podczas psychoterapii, tym bardziej ten pacjent może mieć np. tendencję do używania substancji, od których jest uzależniony. Może być tak, że potrzebuje najpierw pracy nad opanowaniem mechanizmów uzależnienia i zmianą w tym zakresie, a dopiero potem będzie mógł pracować nad innymi problemami.

To jest przykład sytuacji, w której trzymanie się jednej metody może okazać się nieskuteczne, ponieważ uzależnienie będzie się nasilało, a oczekiwane przez pacjenta zmiany, np. w kwestii przeżyć relacyjnych, nie nastąpią. Terapeuta obeznany w fizjopatologii będzie potrafił stwierdzić, czy w danym momencie pacjent powinien zacząć od terapii uzależnień, a dopiero potem wrócić do pracy nad osobowością. Czy też da się obie terapie połączyć, a terapeuta ma do tego odpowiednie kompetencje i będzie umiał pracować jednocześnie i nad uzależnieniem, i nad osobowością.

Takie rozeznanie w sytuacji pacjenta również wymaga współpracy z superwizorem. Można mieć bardzo dobre przygotowanie teoretyczne i doświadczenie praktyczne, ale często potrzeba jeszcze trzeciej osoby. Tutaj w grę wchodzą istotne niuanse, o których często pacjenci ani nawet lekarze nie wiedzą, dotyczące np. tajemnicy zawodowej.

A.F.: Do czego potrzebny jest superwizor?

Ł.M.-N.: Superwizor nie jest przypadkową osobą, z którą rozmawia się o wszystkim. Jest to ktoś, kto musi wiedzieć, kiedy zachować poufność, jak zainterweniować, kiedy i co powiedzieć terapeucie, ukierunkować go na to, co ważne. Superwizor nie jest odpowiedzialny za procesy psychoterapii, jednak odpowiada za wsparcie terapeuty w tym, żeby pracował najlepiej, jak jest to możliwe.

Superwizor to kolejny, pochodny względem zawodu psychoterapeuty, zawód, który również nie jest uregulowany ustawowo.

A.F.: Czyli na dobrą sprawę dzisiaj każdy może powiedzieć, że jest superwizorem?

Ł.M.-N.: Właśnie tak. Przy czym rzadko kiedy terapeuci korzystają z usług superwizora, który nie ma certyfikatu albo nie jest na odpowiednim etapie doświadczenia zawodowego, dającym mu uprawnienia do prowadzenia superwizji. Brakuje jednak między innymi regulacji, które chociażby na poziomie społecznym pozwalałyby bezpiecznie jednej osobie (terapeucie) opowiadać drugiej (superwizorowi) o sprawach pacjenta – nawet jeśli jest to częściowo anonimowe.

A.F.: Na ile udaje się utrzymać anonimowość w takich rozmowach?

Ł.M.-N.: Im bardziej szczegółowe są informacje z życia danej osoby, tym mniej stają się anonimowe. Powierzanie tajemnicy drugiemu człowiekowi również wymaga prawnych uwarunkowań. Jeśli chodzi o psychoterapię, kwestia tajemnicy teoretycznie podlega ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Natomiast gabinety niewpisane do rejestru jednostek świadczących działalność leczniczą nie podlegają tej ustawie, w której regulacje dotyczące psychoterapii są szczątkowe, bo np. nie zawiera odniesień do kodeksu etyki. Pacjent jest więc bardzo słabo chroniony. Tutaj ma miejsce jedynie umowa społeczna dotycząca dochowania tajemnicy. Przy czym mało jest zawodów, w przypadku których w tak poważnych sytuacjach posługujemy się wyłącznie ustaleniami nieusankcjonowanymi prawnie. Owszem, istnieją kodeksy etyki stowarzyszeń terapeutycznych – rzecz w tym, że psychoterapeuta może nie należeć do żadnego z nich.

A.F.: Co to oznacza?

Ł.M.-N.: Że nie ma go skąd usunąć. Nie mówiąc już o odebraniu praw, których może nawet nie mieć.

A.F.: Co w tym zakresie mogłaby zmienić ustawa?

Ł.M.-N.: W projekcie mowa o tym, że jeśli ktoś jest psychoterapeutą, czyli ma prawo do pracy z pacjentami w formie psychoterapii, to musi posiadać certyfikat psychoterapeuty albo być w trakcie szkolenia, które prowadzi do jego uzyskania, albo mieć specjalizację z psychoterapii, bo to również jest ścieżka wiodąca do uzyskania prawa wykonywania zawodu. I wtedy, jeżeli ta osoba postępuje nieetycznie, może zostać pozbawiona tego prawa. Posługiwanie się tytułem psychoterapeuty nie będzie zatem możliwe bez prawa wykonywania zawodu. Wedle ustawy certyfikowany psychoterapeuta musi być ujęty w rejestrze zawodowym, a jeśli nie jest do niego wpisany – nie może wykonywać zawodu.

Do góry