W powiększeniu
Płatne specjalizacje?
Lek. dent. Tomasz Łukasik
Wielkimi krokami zbliża się bardzo duża nowelizacja ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. W związku z tym różne organizacje lekarskie konsultują (między innymi wśród stomatologów) niektóre pomysły na wprowadzane zmiany. Na przykład w kilku miejscach spotkałem się z pytaniami i ankietami dotyczącymi nastawienia stomatologów do tematu płatnych specjalizacji. Były tam pytania, czy jako dentyści bylibyśmy skłonni zapłacić za specjalizację i jaka maksymalnie mogłaby to być miesięczna kwota. W ogólnym rozrachunku nie widzę nic złego w takiej formule zdobywania umiejętności, ponieważ jest to szansa na zmianę obecnego niezbyt dobrze funkcjonującego systemu. Jednak jako środowisko musimy uważać, żeby nie dać się złapać w pułapkę. Te wszystkie ankiety i zapytania były przeprowadzane jako konsultacje w środowisku – czyli aby dowiedzieć się, jakie stomatolodzy mają nastawienie wobec powstania płatnych specjalizacji. Jednak podstawowym problemem jest to, że nie podano żadnych konkretów. Nawet informacji, czy ta odpłatność za specjalizację byłaby powiązana ze zmianą, czy nawet choćby aktualizacją jej obecnej formuły.
Wyniki ankiet w dodatku wskazywały, że spora część stomatologów nie miałaby nic przeciwko płatnym specjalizacjom pozarezydenckim. Nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, gdzie wprowadzi się zamiast wolontariatów płatne miejsca po kilka tysięcy za miesiąc, nie podnosząc jednocześnie jakości samego szkolenia specjalizacyjnego. W dodatku będzie dumna informacja, że wprowadzono rozwiązanie popierane przez X procent stomatologów. Jest to szczególnie prawdopodobne, ponieważ wszystko wskazuje na to, że wolontariat ma całkowicie zniknąć.
Dlatego moja rada, aby dopóki nie przedstawi się nam konkretnych propozycji, nieufnie podchodzić do tego typu działań, ponieważ mogą się obrócić przeciwko nam. Co więcej, paradoksalnie odpłatny wolontariat mógłby z czasem doprowadzić do zmniejszenia liczby rezydentur. Tak samo jak ma to miejsce na uczelniach w przypadku zmniejszania liczby miejsc stacjonarnych na rzecz niestacjonarnych. Na pewno są to elementy, które trzeba jakoś finansować, ale mówię kategoryczne „nie” dla robienia tego z naszych kieszeni.