Zarządzanie praktyką
Zarządzanie czasem czy zarządzanie energią?
Mariusz Oboda
Aleksandra Brońska-Jankowska
W artykule autorzy odnieśli się do koncepcji zarządzania energią, która zastępuje tradycyjne pojęcie zarządzania czasem. Opisali ten koncept na czterech poziomach: energii fizycznej, emocjonalnej, umysłowej oraz duchowej. Dbanie o odpowiedni bilans energetyczny warunkuje efektywne działanie oraz większą efektywność w życiu zawodowym i osobistym.
W ostatnim miesiącu odbyłem dwie rozmowy z lekarzami, z którymi rozpocząłem współpracę. Często bywa tak, że tego typu przypadkowe rozmowy odnoszą się do ważnych tematów, z którymi aktualnie borykamy się jako społeczeństwo czy grupa zawodowa.
Pierwsza historia dotyczy Marii (imiona oczywiście zmieniam), która jest bardzo kompetentną, cenioną lekarką. Niestety nie ma odpowiednio skalkulowanych cen, jednocześnie ma dużo zobowiązań związanych z kupionym domem i nowo uruchomioną praktyką – codziennie pracuje więc do późna. Obawia się podnieść ceny, ponieważ uważa, że pacjenci nie zapłacą więcej za jej pracę i odejdą. Mówi:
„Wiesz, zauważyłam, że w drugiej połowie dnia staję się drażliwa, nerwowa, reaguję przesadnie, przez to gorzej pracuje się mi i asystentce, mam też wrażenie, że pacjenci to czują. Nie lubię tego, bo uważam się za osobę z pozytywnym nastawieniem i jestem przekonana, że dobra atmosfera w pracy jest bardzo ważna. Mam jednak wrażenie, że to silniejsze ode mnie”.
Kilka tygodni później Marek, właściciel pięciostanowiskowej praktyki stomatologicznej, po szkoleniu podszedł do mnie i po chwili kurtuazyjnej rozmowy zwierzył się:
„Wiesz, jak to jest. Kiedy prowadzisz własną przychodnię, to często praca polega na gaszeniu pożarów, starasz się wszystko ogarnąć, o wszystko zadbać i ze wszystkim zdążyć. Pracownicy często się rotują, trudno mieć do nich zaufanie i delegować ważne zadania. Dużo pracuję, mam długie kolejki. Inni lekarze mają więcej czasu, próbowałem więc przekazywać im pacjentów, ale większość została u mnie. Żeby nie odeszli, czasem wydłużam czas pracy. Rodzina jest dla mnie ogromną wartością, ale najczęściej po całym dniu pracy czuję się zmęczony i niezadowolony z rzeczywistości, jaką sobie stworzyłem. Myśl o spędzaniu czasu z dziećmi i żoną wydaje mi się kolejnym obowiązkiem do odrobienia. Tak naprawdę, głową ciągle jestem w pracy i obawiam się, że dzieciaki to czują. Już nawet zarobki mnie nie cieszą i nie rekompensują tego, że nawet jeśli spędzamy razem czas, jestem jakby obok”.
Tony Schwartz i Jim Loehr, autorzy książki „Potęga pełnego zaangażowania”, którzy wdrożyli nowy sposób myślenia do pracy ze sportowcami, menedżerami, lekarzami, napisali: „Rzecz nie w tym, ile czasu poświęcasz na jakąś czynność, ale ile wkładasz w nią energii i ile w efekcie generujesz wartości”.