Jeśli chodzi o szkodę majątkową związaną z poniesionymi kosztami leczenia, sąd ustalił, że szkoda ta również powinna zostać naprawiona przez ubezpieczyciela. Zdaniem sądu pacjentka wykazała jej zaistnienie w związku z działalnością medyczną oraz udowodniła stosownymi fakturami.

Przechodząc natomiast do kolejnego objętego powództwem roszczenia, sąd wskazał, że żądanie ustalenia odpowiedzialności pozwanego ubezpieczyciela na przyszłość za skutki błędu medycznego z dnia 30 września 2013 r. nie zasługiwało na uwzględnienie. W ocenie sądu pacjentka nie wykazała istnienia po jej stronie interesu prawnego w żądaniu ustalenia odpowiedzialności na przyszłość. Postępowanie dowodowe wykazało bowiem, że nie ma uzasadnionej niepewności co do efektów leczenia, jej stan zdrowotny ustabilizował się zarówno w sferze fizycznej, jak i emocjonalnej. Co się zaś tyczy stricte trwałości implantacji stomatologicznej, według przedstawionych przez biegłych statystyk, 90% implantów nadal spełnia swoją funkcję po 10 latach. Nie ma zatem podstaw do przyjęcia, że stan zdrowia powódki w przyszłości ulegnie pogorszeniu w związku z doznaną szkodą. Powództwo w tym zakresie podlegało więc oddaleniu.

Apelacja pozwanego ubezpieczyciela

Apelację od powyższego wyroku złożył pozwany ubezpieczyciel. Zaskarżonemu wyrokowi zarzucił m.in.:

  • naruszenie przepisów prawa materialnego (art. 361 § 1 Kodeksu cywilnego) poprzez nieprawidłowe uznanie, że istnieje adekwatny związek przyczynowy pomiędzy szkodą, której doznała pacjentka w postaci konieczności poniesienia kosztów wykonania i założenia korony protetycznej, a działaniami ubezpieczonego lekarza, w sytuacji gdy konieczność wykonania i założenia korony protetycznej istniała już przed podjęciem leczenia
  • naruszenie przepisów prawa materialnego (art. 445 § 1 Kodeksu cywilnego) poprzez zasądzenie od pozwanej na rzecz powódki zadośćuczynienia, które wespół z kwotą przyznaną w toku postępowania likwidacyjnego stanowi kwotę rażąco wygórowaną
  • naruszenie przepisów postępowania Kodeksu postępowania cywilnego, poprzez nieuwzględnienie przy ustalaniu wysokości należnego powódce zadośćuczynienia dowodu z opinii biegłego lekarza stomatologa, w tej części, w której biegły wskazał, że powódka poddała się kolejnym zabiegom wszczepienia implantów oraz że biegły nie daje wiary tym cierpieniom, o których opowiada powódka, skoro zdecydowała się na następne implanty.

Rozstrzygnięcie sądu odwoławczego

Sąd II instancji orzekł, że apelacja pozwanego ubezpieczyciela i podniesione w niej zarzuty nie zasługują na uwzględnienie2.

W ocenie sądu działanie stomatolog doprowadziło do uszkodzenia naturalnego korzenia pacjentki i w konsekwencji zastosowania terapii, której nie przewidywała i nie planowała się poddać. Jeżeli nawet powódka zdecydowała się na inne zabiegi implantologiczne, to nie oznacza, że niepowodzenie leczenia zastosowanego przez ubezpieczoną stomatolog i wszystkie wynikające stąd powikłania nie wiązały się z powstaniem u pacjentki krzywdy w rozmiarze ustalonym przez sąd I instancji. W ocenie sądu odwoławczego zasadne było przyjąć, że leczenie implantologiczne zęba 22 nie powinno było się zdarzyć przy prawidłowo wykonanym pierwotnie zaplanowanym zabiegu. Osobiste poglądy biegłego na kwestie odczuwania dolegliwości fizycznych i dyskomfortu psychicznego przez pacjentkę także nie mogły, zdaniem sądu, zniwelować wymowy pozostałego materiału dowodowego, ocenionego w sposób kompleksowy i zasługujący na aprobatę.

Zdaniem sądu II instancji nie było wątpliwości, że konieczność wykonania korony protetycznej na implancie była bezpośrednio wynikiem leczenia naprawczego po nieudanym pierwotnym zabiegu. Sąd odwoławczy zwrócił uwagę na treść opinii jednego z biegłych, który zauważył, że zabiegowi z dnia 30 września 2013 r. planowo nie towarzyszyły kroki normalne dla założenia korony, tj. szlifowanie zęba, pobieranie wycisków, przymierzanie korony. Sąd przyjął, że celem zgłoszenia się pacjentki do gabinetu było poprawienie wyglądu przedniego zęba, który zmienił kolor. Niezbędna była po temu znacząca jego odbudowa z tworzyw sztucznych. Dla uproszczenia zostało to nazwane założeniem korony, lecz w istocie nie było tym samym co założenie korony protetycznej i wykonanie tych dwóch procedur nie może być ze sobą utożsamiane.

Ponadto w opinii sądu skarżący nie powinien pomijać okoliczności, że korona protetyczna, której koszt został uwzględniony w sumie zasądzonej przez sąd I instancji, jest koroną tymczasową. Powódka musi jeszcze poddać się zabiegowi założenia korony ostatecznej (porcelanowej). Oznacza to, że – gdyby hipotetycznie przyjąć, iż korona protetyczna stanowi element równoważny elementowi, który miał zostać wbudowany przy pierwotnym zabiegu – na skutek błędu ubezpieczonego stomatologa leczenie powódki wiąże się z założeniem dwóch koron, zamiast jednorazowego zabiegu założenia korony na własnym korzeniu. W razie prawidłowego przebiegu planowego leczenia pacjentka nie musiałaby poddawać się zabiegowi zakładania korony dwukrotnie. W tej sytuacji ubezpieczyciel nie może uchylać się od zwrotu kosztu wykonania korony tymczasowej u powódki, wraz ze wszystkimi towarzyszącymi procedurami medycznymi, niezbędnymi do prawidłowego zakończenia leczenia.

Sąd odwoławczy wskazał, że nie sposób zgodzić się ze stanowiskiem skarżącego, iż wysokość zadośćuczynienia zasądzona w przedmiotowym postępowaniu stanowi kwotę rażąco wygórowaną. Łączna wartość 17 000 zł tytułem zadośćuczynienia uwzględnia, zdaniem sądu, wszystkie okoliczności istotne dla określenia rozmiaru doznanej krzywdy, wśród nich m.in.: wiek poszkodowanej, stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność oraz czas trwania, nieodwracalność następstw uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia. Sąd odwoławczy podkreślił, że dolegliwości związane z niepowodzeniem pierwotnego zabiegu uderzały zarówno w najbardziej podstawowe potrzeby pacjentki (takie jak przyjmowanie pożywienia), jak i jej samoocenę, relacje towarzyskie i plany życiowe. Sąd zauważył, że nie można deprecjonować okoliczności, iż powódka była zmuszona zaprzestać karmić piersią swoje dziecko, a także przełożyła ślub. Fakt, że uszczerbek na zdrowiu pacjentki wyniósł 1%, a rokowania na przyszłość są bardzo dobre, nie stanowi podstawy do obniżenia kwoty uznanej przez sąd I instancji za odpowiednią. Osobie pokrzywdzonej nie można bowiem odmówić rekompensaty krzywdy związanej z nawet przemijającymi dolegliwościami, które utrzymywały się przez mniej więcej rok. Nie da się tego porównać z jednorazowym zabiegiem wzmocnienia i poprawy kolorytu zęba, na jaki godziła się powódka, korzystając z usług dentystki. Powoływanie się przez pozwanego ubezpieczyciela na wyjściowy zły stan zęba 22 jest pod tym względem chybione. Pomijając niezaprzeczalny ból wywoływany przez stany zapalne, przetokę, przeszczepy, cięcia dziąsła, nie można tracić z pola widzenia cierpień emocjonalnych związanych z terapią. Sąd wskazał, że dla młodej i atrakcyjnej kobiety wielotygodniowe oszpecenie związane z brakiem górnego przedniego zęba, bardzo rzucające się w oczy w codziennym funkcjonowaniu, było ciężkie do zniesienia i jest to zrozumiałe.

Uznając zatem, że sąd I instancji dokonał prawidłowych ustaleń, które zostały oparte na wszechstronnie rozważonym materiale dowodowym, sąd odwoławczy oddalił apelację pozwanego zakładu ubezpieczeń.

Podsumowanie

Omówiona sprawa sądowa skłania do wyciagnięcia kilku wniosków istotnych dla lekarzy dentystów. Przede wszystkim należy podkreślić wagę zaleceń producentów preparatów stosowanych w praktyce stomatologicznej. Dla prawidłowego procesu leczenia konieczne jest ich rygorystyczne przestrzeganie. Nieprawidłowości w tym zakresie, szczególnie wówczas gdy dojdzie do szkody na zdrowiu pacjenta, będą bowiem oceniane jako brak staranności zawodowej skutkującej odpowiedzialnością prawną medyka. Po drugie, wpływ na rozmiar tej odpowiedzialności będą miały przeróżne czynniki związane z osobą pacjenta. Kluczowym kryterium przy ustaleniu wysokości należnych pacjentowi kwot jest rozmiar doznanego uszczerbku na zdrowiu i związana z tym konieczność dalszego leczenia. Należy też pamiętać, że wpływ na wysokość należnego zadośćuczynienia mają inne, często bardzo odległe od tych branych pod uwagę w codziennej relacji lekarz−pacjent, czynniki. Należą do nich m.in. wiek pacjenta, jego problemy adaptacyjne związane z urazami psychicznymi wywołanymi skutkami nieprawidłowego leczenia, wpływ tych uchybień na relacje z bliskimi, postrzeganie przez otoczenie lub utrudnienia w pracy oraz w wykonywaniu innych, codziennych obowiązków.

Do góry