Zarządzanie praktyką
Skąd bierze się sukces?
Mariusz Oboda
Marta Nowojewska-Fosse
Sukces, według Słownika Języka Polskiego wydawnictwa PWN, może być rozumiany dwojako. Słownik mówi wprost o tym, że jest to zdobycie sławy, majątku, wysokiej pozycji itp. Z drugiej strony definiuje go też jako „pomyślny wynik jakiegoś przedsięwzięcia, osiągnięcie zamierzonego celu”1. Bliższe nam jest to drugie rozumienie, ponieważ zakłada znacznie większą dozę subiektywizmu w ocenie tego, co może być sukcesem. Chcielibyśmy zachęcić czytelników, aby zastanowili się nad tym, co jest sukcesem dla nich. Czy będzie to osiągnięcie określonego statusu majątkowego, zbudowanie zaangażowanego zespołu ludzi, których łączy nie tylko wspólny cel, ale i wzajemny szacunek oraz sympatia? A może zdobycie pożądanego poziomu zawodowych kompetencji, otworzenie własnej praktyki?
Kiedy zdefiniujemy już sukces zgodnie z własnym rozumieniem, możemy przejść do dalszych rozważań – co sprawia, że niektórzy ludzie zdają się być bardziej niż inni predysponowani do osiągania sukcesów, stawiania sobie ambitnych celów i konsekwentnej ich realizacji? Czy tacy się urodzili – skazani na sukces? A może w toku dorastania nauczyli się przekuwania doświadczeń w sukcesy?
I geny, i środowisko
Pytanie „geny czy środowisko?” padało niejednokrotnie w historii psychologii (oczywiście nie tylko w tej dziedzinie). Spór ten rozpalał naukowców, a każda z możliwości miała swoich zwolenników. Lekarzy nie trzeba przekonywać o tym, jak istotna jest to kwestia, choćby w kontekście szeroko pojętej profilaktyki bądź planowania leczenia. Wróćmy jednak na niwę psychologii: pytanie to zadawane było często wśród specjalistów od tzw. różnic indywidualnych. Psychologia różnic indywidualnych to dziedzina, która zajmuje się tym, co odróżnia od siebie ludzi, a równocześnie dla jednostki jest względnie stałe, a więc inteligencja, zdolności, style poznawcze, temperament czy wreszcie – osobowość. Odpowiedź na pytanie o to, czy człowiek jest ugodowy, uzdolniony muzycznie albo neurotyczny z powodu genetycznego wyposażenia bądź raczej ze względu na sposób wychowania, jest niezwykle ważna. Gdyby miało się okazać, że pewne cechy lub zdolności są zdeterminowane przez genetykę, wówczas moglibyśmy podzielić ludzi na tych, którzy są na genetycznej loterii szczęściarzami i tych, którzy wyciągnęli pusty kupon. Pozostałoby im pogodzić się ze swoim losem i przyjąć bierną postawę. Z drugiej strony, gdyby to wychowanie i inne czynniki środowiskowe miały decydujący wpływ na rozwój danej cechy, należałoby opracować jeden spójny program kształcenia i wówczas świat zaroiłby się od ekstra- lub introwertyków, malarzy, matematyków itd., w zależności od potrzeb. Sprawa (na szczęście) nie jest jednak tak prosta. Już przed wielu laty spór przesądzono: zarówno geny, jak i środowisko mają udział w tym, jaki człowiek jest, jak myśli, jak działa. I chociaż wzajemne wpływy pomiędzy genami a oddziaływaniem środowiska są dość skomplikowane, a rozkład tych czynników w przypadku poszczególnych cech może się procentowo wahać, w dużym uproszczeniu możemy stwierdzić, że obydwa są równie ważne. I jest to bardzo dobra wiadomość, ponieważ pokazuje, że możemy kształtować do jakiegoś stopnia nawet te cechy, w które natura nas nie wyposażyła.