Wątpię, by nowe programy kształcenia specjalistycznego mogły przynieść skrócenie kolejek do specjalistów, bo główną ich przyczyną nie jest brak specjalistów (chociaż brak ten faktycznie występuje), ale limitowanie liczby świadczeń refundowanych przez NFZ i często zbyt niska ich wycena. Gdyby nie było limitów, a wycena świadczeń odpowiednia (dająca zysk), to nawet ta niewielka liczba specjalistów, jaka jest, mogłaby udzielić większej liczby świadczeń. Klasycznym już przykładem jest kardiologia interwencyjna, która pomimo stosunkowo małej liczby specjalistów potrafiła znacznie zwiększyć liczbę świadczeń, co spowodowało likwidację kolejek.

Prof. Jerzy Kruszewski, przewodniczący Komisji ds. Kształcenia NRL

Nowy system specjalizacji umożliwia szybsze uzyskanie tytułu specjalisty tym lekarzom, którzy chcieliby go uzyskać w specjalnościach wywodzących się m.in. z chorób wewnętrznych, chorób dzieci, chirurgii ogólnej, otolaryngologii i innych, w których przewidziano moduł podstawowy. Dzięki wprowadzeniu tego modułu istnieje możliwość realizacji szkolenia specjalistycznego bez konieczności uzyskiwania tytułu specjalisty w wymienionych specjalnościach (choroby wewnętrzne, choroby dzieci, chirurgia ogólna itd.).

Z pewnością nowy system specjalizacyjny daje szansę, że specjalistów będzie mogło być więcej w krótszym czasie. Pamiętajmy jednak, że kolejki do nich wynikają w głównej mierze z niedostatecznego kontraktowania i limitowania świadczeń specjalistycznych przez NFZ, zatem pytanie należy skierować do innych adresatów. Czy krótsza specjalizacja nie oznacza słabszego przygotowania do wykonywania zawodu? O to się martwimy. W ostatnim czasie trwa, nie tylko w naszym kraju, bezprecedensowe skracanie edukacji lekarzy i modyfikowanie jej treści. U nas zlikwidowano staże podyplomowe, czyli ciągłą naukę praktycznego wykonywania zawodu, skrócono specjalizacje, co daje 30-40 proc. oszczędności czasu. To musi odbić się na jakości merytorycznej. Mam jednak wrażenie, że wiedza i merytoryczne umiejętności lekarzy, mające umożliwić im skuteczne diagnozowanie i właściwe leczenie, na co potrzeba czasu i doświadczenia, stają się coraz mniej ważne, są czymś drugoplanowym wobec umiejętności formalnych – prawidłowego wypełniania formularzy, sprawozdawania wykonanych procedur, kodowania dokumentowania, prowadzenia sporów itp. Można też odnieść wrażenie, że dla obecnie przyjętych w wielu krajach systemów opieki zdrowotnej, które wdrażamy w Polsce, coraz mniej potrzebuje się myślących niezależnie lekarzy, a coraz bardziej „tańszych felczerów” realizujących formalne zalecenia płatnika.■

Do góry